Kolorowo i radośnie w Bielsku-Białej. Ulicami miasta przeszedł II Bielski Marsz Równości

2022/07/04

Tłum z tęczowymi flagami przemaszerował w niedzielę ulicami Bielska-Białej. To było drugie takie wydarzenie w historii miasta. Z placu Chrobrego w Bielsku-Białej wyruszył w niedzielne popołudnie II Bielski Marsz Równości. Uczestnicy zgromadzenia przeszli ulicami w centrum miasta: 3 Maja, Wałową, Mostową, Piłsudskiego, Lwowską, Stojałowskiego i wrócili na plac Chrobrego. Wydarzenie zakończyła Tęczowa Biba. W wydarzeniu uczestniczyli politycy, m.in. poseł Adrian Zandberg oraz wicemarszałek Senatu Gabriela Morawska-Stanecka. Organizatorzy szacują, że w marszu wzięło udział 3,5 tys. osób.

Więcej w Wyborczej

Publiczne radio i polsko-żydowska historia. „Żyd nie dał polskiemu dziecku kawałka chleba”

2023/05/29

My dla Żyda jesteśmy goje, a goja można oszukać – mówi słuchacz publicznego Radia Zachód. Następny: – Szmalcownicy brali się z tego, że przed wojną Żyd piekarz albo rzeźnik nie dał kawałka chleba ani wędliny polskiemu dziecku, wolał wyrzucić albo spalić.

W Holandii człowiek za ukrywanie Żyda dostawał mandat. U nas pod mur szły całe rodziny – mówi słuchacz Radia Zachód, lubuskiej rozgłośni publicznej. Prowadzący podchwytuje i kolejny raz podkreśla, że okrutne prawo podczas II wojny światowej obowiązywało tylko w okupowanej Polsce, co nie jest prawdą. Inni słuchacze na antenie mówią o „gojach, których Żydzi oszukiwali”  i „polskiemu dziecku nie dali kromki chleba”. O tym, że są sami sobie winni, bo „mieli własne gestapo”. O „kłamstwie” w sprawie zbrodni w Jedwabnem, żydowskich dezerterach z Wojska Polskiego. – Żadnego antysemityzmu w  Polsce nie było – pieklą się.

– Uderzający brak wiedzy i powtarzanie antysemickich kalek – mówi prof. Czesław Osękowski, historyk, były rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego, autor artykułów o antysemickich nagonkach w 1968 r.

Profesorowi Osękowskiemu podrzucam link z audycją z Radia Zachód. – Proszę dać mi trochę czasu, odpiszę.

To główne pytanie prowadzącego audycję „Otwarty mikrofon” w Radiu Zachód w Zielonej Górze. Jest 24 kwietnia, kilka dni po 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.

Wokół rocznicy jest gorąco. Politycy PiS i media narodowe ostro atakują prof. Barbarę Engelking, szefową Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. W programie „Kropka nad i” w TVN 24 19 kwietnia badaczka mówiła m.in., że „Żydzi wiedzieli, czego się od Niemców spodziewać. Niemiec był wrogiem i ta relacja była bardzo klarowna, czarno-biała, a relacja z Polakami była dużo bardziej złożona” i „Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów, i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa”.

Prof. Engelking rozliczają w końcu i w Radiu Zachód. – Czy w imię wolności słowa można wypowiadać dowolną bzdurę i kłamać? – narzuca temat rozmowy Janusz Młyński, prowadzący audycję. Podpiera się komentarzami premiera Mateusza Morawieckiego  („skandaliczne opinie, nie fakty, antypolska narracja”) i Karola Nawrockiego, szefa IPN.

Więcej w Wyborczej

Hejt na przeora klasztoru Dominikanów w Łodzi. Bo wygłosił kazanie podczas nabożeństwa przeciwko homofobii

2023/05/26

Ojciec Maciej Biskup, przeor klasztoru Dominikanów w Łodzi, wygłosił kazanie podczas pierwszego nabożeństwa przeciwko homofobii, które odbyło się w stolicy. Kaja Godek, Barbara Nowak i niektóre katolickie media podsycają wylewający się na niego hejt.

– To jest smutne, że w miejsce oskarżyciela wchodzą często chrześcijanie, którzy wykluczają, są oszczercami, chcą być strażnikami pewnego projektu życia wobec drugiego człowieka, także wobec osób LGBT+ – mówił ojciec Maciej Biskup, przeor klasztoru Dominikanów w Łodzi, podczas nabożeństwa ekumenicznego przeciwko homofobii, dyskryminacji i nienawiści, które odbyło się 19 maja w parafii ewangelicko-reformowanej w Warszawie. 

W trakcie kazania wielokrotnie podkreślał rolę bezwarunkowego przyjęcia drugiej osoby w Kościele. Zwracał uwagę na problemy społeczności LGBT+, związane choćby z próbą narzucenia jej jednego sposobu życia w społeczeństwie, rodzinie czy wspólnocie religijnej.

– Tymczasem Duch Święty nie jest strażnikiem projektu życia wyznaczonego przez jakąś lękową moralność, ale jest obrońcą potencjału, który każdy z nas niesie – zaznaczał.

Kiedy w mediach społecznościowych udostępniono zdjęcia i nagrania z nabożeństwa, na dominikanina wylał się hejt. W sieci możemy przeczytać pełne nienawiści komentarze, takie jak: „A co na to biskupi? też spedaleni?”, „Chwasty niech rosną, Bóg ich sam osądzi” czy „Natychmiastowa ekskomunika dla odklejeńca”.

Agresywne treści i hejt skupiają się jednak nie tyle wokół słów ojca Macieja, ile wokół samej obecności przedstawiciela Kościoła rzymskokatolickiego na mszy, podczas której Pismo Święte zostało ułożone na tle tęczowej flagi.  

Więcej w Wyborczej

Kuriozalny wpis księdza. W obiedzie przeszkodziła mu flaga Ukrainy

2023/05/25

Kuriozalny wpis duchownego. Ksiądz Daniel Wachowiak na Twitterze przybliżył swoją historię, jak to zrezygnował z wejścia do restauracji wyłącznie dlatego, że wisiała przed nią „jedynie flaga Ukrainy”. Komentujący nie mieli litości. „Taką nienawiść trzeba leczyć, nim wyjdzie z tego coś złego” – napisali.

Na Twitterze proboszcz parafii w Koziegłowach ks. Daniel Wachowiak, znany z częstego komentowania wielu wydarzeń, postanowił przybliżyć czytelnikom pewien „incydent”.

„Czas na obiad. Nie jestem w swoim mieście, ale nadal w Polsce. Zaciekawiła mnie reklama pierogów. Idziemy. Po 300 metrach widzimy, że powiewa jedynie flaga Ukrainy. Pytam się, dlaczego nie wisi zatem i flaga Polski? Bo właściciel to Ukrainiec” – napisał. Dodał, że zrezygnował z wejścia do lokalu, ze względu na brak polskiej flagi.

Wpis został skrytykowany przez wielu internautów. „Polecam księdzu lekturę listu do Galatów 3; 28: Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” – napisał redaktor naczelny portalu Energetyka24 Jakub Wiech.

„Czyli co? Genderyzm w wydaniu dzisiejszej nowomowy jest OK? Skoro nie ma mężczyzny, czy kobiety… Proszę nie wykorzystywać Słowa Bożego dla własnych politycznych, czy emocjonalnych ambicji” – napisał ks. Wachowiak. Inni internauci wypomnieli mu, że duchowny sam wykorzystywał cytaty biblijne do krytyki zakazów dla osób niezaszczepionych.

„Raczej to o księdzu źle świadczy i nie ma się czym chwalić. W polskich sklepach w USA bardzo często wiszą flagi Polski,na początku maja podświetlono w nasze barwy Niagarę a w Toronto i Chicago odbyły się polskie parady. Taką nienawiść trzeba leczyć nim wyjdzie z tego coś złego…” – napisał korespondent RMF FM w Waszyngtonie Paweł Żuchowski.

Więcej w Wirtualnej Polsce

Przesłanie nad mogiłą 45 zamordowanych dzieci: „Nienawiść niszczy także tych, którzy nienawidzą”

2023/05/24

Na cmentarzu żydowskim w Kielcach uczczono pamięć 45 dzieci, zamordowanych 80 lat temu przez Niemców, ponieważ były niezdolne do pracy. Najmłodsze z nich miało 15 miesięcy, najstarsze 13 lat.

– To symbol barbarzyństwa – mówił nad mogiłą zamordowanych dzieci Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego w Kielcach, które upamiętnia tę zbrodnię w kolejne rocznice. I podkreślił, że bezbronne dzieci są głównymi ofiarami wszelkich wojen.

– To był mord na dzieciach. Co czuł ten, kto podjął decyzję o ich zamordowaniu? Co czuli wykonawcy tej zbrodni? Jak mogli z tym żyć? – pytał Włodzimierz Kac, przewodniczący wyznaniowej gminy żydowskiej.

Andrzej Białek ze Stowarzyszenia im. Jana Karskiego odczytał przesłanie mieszkającego w Szwecji Stefana Zabłockiego, który 80 lat temu uratował się od śmierci. „Całe to zło przyszło z nienawiści. Nienawiść niszczy nie tylko tych, którzy są nienawidzeni, ale i tych, którzy nienawidzą” – stwierdził w nim.

Wspominał też, jak z dwoma kolegami skryli się przed Niemcami na poddaszu i tam spędzili cztery doby. Wyszli tylko raz, znaleźli kawałek chleba i butelkę, którą napełnili wodą. Po czterech dniach zostali przez sprzątających obóz pracy Żydów przewiezieni w ukryciu do nowego. Jego potem Niemcy wywieźli do Auschwitz.

Inny ocalały wtedy chłopiec Thomas Buergenthal w książce „Dziecko szczęścia” tak pisał o zbrodni 23 maja 1943 roku:

„Zaczęło się o świcie. Niemcy wjechali na teren obozu, kazali wszystkim wyjść na ulicę i popędzili nas w kierunku pustego placu w środku obozu. Tam polecono nam ustawić się w dwie szerokie kolumny po dwanaście osób w szeregu, oddzielone od siebie pięciometrowym przejściem. Żołnierze przechadzali się nim w tę i z powrotem, wypatrując dzieci, które siłą odbierali rodzicom… Często pytam się, dlaczego właśnie ja ocalałem? Dlaczego nie inni. Nie wiem. Można to nazwać szczęściem”.

Podczas wtorkowej uroczystości na mogile 45 zamordowanych uczniowie VI LO im. Juliusza Słowackiego odczytali ich imiona i nazwiska. Na mogile zapalono znicze, złożono kamienie, symbol pamięci, kwiaty i zabawki wykonane przez dzieci z Ukraińskiego Domu, który ma siedzibę w kamienicy na Plantach, gdzie 4 lipca 1946 r. doszło do pogromu Żydów.

Źródło: wyborcza.pl

Kreml go ściga listem gończym. A co znany reżyser robi w Polsce?

2023/05/23

To ma być centrum otwarte dla wszystkich – mówi Iwan Wyrypajew. Reżyser, który w zeszłym tygodniu został zaocznie aresztowany przez moskiewski sąd, tworzy w Polsce nowe miejsce dla uchodźców z Ukrainy.

Teal House powstaje w Warszawie na Saskiej Kępie. W otoczonej bujnym ogrodem dużej piętrowej willi kiedyś działała ambasada Malezji. Po budynku oprowadza mnie Iwan Wyrypajew, znany dramatopisarz i reżyser. Z przejęciem opowiada o swojej wizji tego miejsca, które nazywa centrum integralnego rozwoju.

Iwan Wyrypajew w Polsce mieszka i pracuje od wielu lat, na polskich scenach grane były jego sztuki, m.in „Lipiec”, „Taniec Dehli” czy „Iluzje”. Jest mężem aktorki Karoliny Gruszki, która grała też w jego spektaklach i filmach. Dramatopisarz znany jest ze swojego zaangażowania w walkę na rzecz praw człowieka w Rosji. W 2017 r. napisał list otwarty w obronie aresztowanego rosyjskiego reżysera Kiriłła Sieriebriennikowa, w którym postulował też o pokojową walkę o zmianę władzy. Po wybuchu wojny w Ukrainie reżyser zrzekł się obywatelstwa rosyjskiego i otrzymał obywatelstwo polskie.

– W Rosji nastał reżim faszystowski, nie chcę mieć nic wspólnego z tym reżimem. Będę nadal robił wszystko, co w mojej mocy, aby uwolnić Rosjan od tej strasznej niewoli i tyranii, w której żyją od wielu, wielu lat – tłumaczył wtedy. W marcu 2022 r. w liście do 40 rosyjskich teatrów państwowych poinformował, że swoje wynagrodzenie autorskie za inscenizacje jego sztuk przekaże na pomoc ukraińskim uchodźcom.

Kilka dni temu związane z Kremlem media podały informację, że Iwan Wyrypajew jest zaocznie aresztowany i ścigany listem gończym w związku ze wszczętym wobec niego w Rosji postępowaniem karnym dotyczącym „rozpowszechniania fałszywych informacji na temat armii”.

W reakcji na tę wiadomość reżyser napisał w poście w mediach społecznościowych: „Rosyjscy przyjaciele, bądźcie ostrożni w kontaktach ze mną. Nie obrażę się, jeśli przestaniecie się do mnie odzywać. Uważajcie na siebie”. Zapewnił, że u niego wszystko dobrze i zaprosił do Teal House, gdzie od kilku miesięcy można go codziennie spotkać. Podkreślił, że teraz, w czasie wojny, priorytetem stała się dla nich pomoc ukraińskim uchodźcom. 

Więcej w Wyborczej

Organizatorzy Olsztyńskiego Marszu Równości: Uczestniczka została postrzelona z wiatrówki w głowę

2023/05/23

W sobotę 20 maja ulicami Olsztyna przeszedł III Marsz Równości. Wydarzenie odbyło się pod hasłem „Wszyscy chcą kochać”. Po zakończeniu marszu miało dojść jednak do niebezpiecznego incydentu. Organizatorzy opublikowali oświadczenie, w którym przekazano, że jedna z uczestniczek została postrzelona w głowę z wiatrówki.

„Zostałyśmy poinformowane przez uczestniczkę III Olsztyńskiego Marszu Równości, że przed godz. 17:00 na ul. Gałczyńskiego w Olsztynie została postrzelona z wiatrówki w głowę. Szła wraz z przyjaciółką na afterparty i niosła ze sobą plastikowy trzonek owinięty tęczową flagą. Na całe szczęście żyje i wyszła już ze szpitala. Zaoferowałyśmy jej pomoc prawną oraz psychologiczną i jesteśmy z nią w kontakcie” – poinformowały na Facebooku organizatorki Olsztyńskiego Marszu Równości.

Działacze dodają, że „policja nie łączy postrzelenia z Marszem”. „(…) Bezgranicznie potępiamy przemoc kierowaną wobec społeczności osób LGBTQIA+ i osób sojuszniczych. Z tym właśnie mierzymy się w całej Polsce, w tym w Olsztynie. Tu jest nasz dom i mamy prawo czuć się w nim bezpiecznie. Nie zastraszycie nas!” – piszą.

Sprawca nie został odnaleziony. Policja nie łączy postrzelenia z marszem. Organizatorzy proszą, aby osoby, które posiadają informacje na temat tego zdarzenia, zgłosiły się na policję.

„Olsztyński Marsz Równości został zainicjowany 12 sierpnia 2018 roku przez Agatę Szerszeniewicz i już rok później po raz pierwszy w historii województwa warmińsko-mazurskiego przeszedł ulicami Olsztyna. Grupę Olsztyńskiego Marszu Równości tworzą współorganizatorki, które podejmują działania wraz z osobami wspierającymi Marsz, zaprzyjaźnionymi instytucjami i organizacjami” – pisze o marszu „Gazeta Olsztyńska”.

Więcej na gazeta.pl

Wysokie odznaczenie państwowe dla abpa Jędraszewskiego od prezydenta Dudy

2023/05/22

Abp Marek Jędraszewski to postać wyjątkowo niesławna w środowisku osób LGBTQ+. Nie bez powodu – o gejach, lesbijkach, osobach bi- i transseksualnych niejednokrotnie wypowiadał się w kontrowersyjnym tonie, finalnie nazywając je „tęczową zarazą”. Niestety, Prawo i Sprawiedliwość przyklaskuje działaniom Jędraszewskiego. Duchowny został odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Do odznaczenia doszło w miniony weekend – 20 maja w Pałacu Arcybiskupów Krakowskich – i uczestniczył w nim Prezydent Andrzej Duda. Arcybiskup wyróżniony został za „wybitne zasługi w pracy duszpasterskiej”, a także za „propagowanie postaw patriotycznych”. W specjalnym nabożeństwie udział wzięli między innymi Jarosław Kaczyński, Beata Szydło i Mateusz Morawiecki. List ze słowami uznania napisał do Jędraszewskiego papież Franciszek.

Jędraszewski jest przeciwnikiem zapłodnień in vitro oraz protestów organizowanych przez zwolenniczki aborcji. Niejednokrotnie negatywnie wypowiadał się na temat społeczności LGBTQ+ – często w ostrym tonie. Przebąkiwał o „ideologii” queerowej, a gejów czy lesbijki nazywał „tęczową zarazą”. Sąd Apelacyjny w Krakowie oficjalnie uznał te słowa za obraźliwe, choć w obronie duchownego organizowane były liczne demonstracje.

Liczni internauci oburzeni są z powodu odznaczenia, jakie wręczył arcybiskupowi Prezydent Duda. Jędraszewskiemu wypominano w komentarzach nie tylko, że swoimi słowami uderza w społeczność LGBTQ+, ale także że krytykuje kobiety, które „nie chcą rodzić dzieci” oraz tych, którym bliska jest „ideologia gender”.

Inni zwrócili uwagę, że nie bez znaczenia okazało się miejsce przyznania orderu. Policy Prawa i Sprawiedliwości przybyli bowiem do Krakowa, a Jędraszewski nie odwiedził Warszawy. Ma to wskazywać na całkowite podporządkowanie się tej partii Kościołowi katolickiemu. Decyzję o uhonorowaniu Jędraszewskiego skrytykował też m.in. Jakub Karnowski, Prezes Polskich Kolei Państwowych, członek zarządu Ukrzaliznytsia.

Więcej na queer.pl

Antysemityzm czyli jedna z twarzy chrześcijańskiej supremacji

2023/05/22

Przedsoborowe pojmowanie katolicyzmu paraliżuje jego obrońców w obliczu najmniejszej nawet krytyki. Ten paraliż każe im wręcz zamykać oczy na fakty. Widać to w obecnej nagonce polityków i rządowych mediów na polskich badaczy Holokaustu – pisze historyk i teolog Stanisław Obirek.

Uprzedzając możliwe zarzuty pod adresem poniższych uwag i mając na uwadze apologetów chrześcijaństwa, a zwłaszcza katolicyzmu polskiego, chcę od razu zaznaczyć, że nie będę się zajmował bohaterstwem Polaków ratujących Żydów w czasie Holokaustu, liczbą drzewek poświęconych polskim Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata w Jad Waszem czy dialogiem chrześcijańsko-żydowskim. Na pewno nie będzie mnie też zajmował wkład w ten dialog Jana Pawła II i jego szczególne osiągnięcia na tym polu, a zwłaszcza jego epokowa wizyta w rzymskiej Synagodze 13 kwietnia 1986 roku, kiedy to nazwał Żydów „naszymi starszymi braćmi w wierze”. To wszystko szczegółowo opisał Zbigniew Nosowski na łamach „Więzi” i nie zamierzam tego ani negować, ani się z tym spierać.

Przedmiotem moich rozważań będzie natomiast antysemityzm jako jeden, być może najważniejszy, z wymiarów chrześcijaństwa, który przeżywa obecnie swoją kolejną odsłonę. Temat ten nie tylko obrósł ogromną literaturą przedmiotu, ale jest dzisiaj jednym z najżywiej dyskutowanych zagadnień. Nie przestaje budzić żywych emocji, szczególnie w kontekście Holokaustu i roli, jaką odegrała w nim chrześcijańska Europa.

Sam wielokrotnie zmagałem się z tym problemem i mimo że zajmuję się nim przynajmniej od 40 lat, mam poczucie, że daleki jestem od jego zrozumienia. Wybiorę dzisiaj te jego aspekty, które w moim przekonaniu pozwalają lepiej rozumieć długie trwanie antysemityzmu chrześcijańskiego (choć oczywiście nie do końca go wyjaśniają). Główną uwagę poświęcę katolicyzmowi polskiemu, choć mam świadomość, że jest on częścią globalnego chrześcijaństwa. Jednak w Polsce z wielu względów antysemityzm ma szczególny charakter, o czym pisało wielu badaczy.

Na pewno polski antysemityzm nie miał charakteru zbrodniczego, jak to było w przypadku antysemityzmu hitlerowskiego.

Jego cechą wyróżniającą było lekceważenie, ośmieszanie i pogarda wobec Żydów. Traktowanie ich jak obcych, innych, a w najlepszym wypadku jako gości, którzy powinni respektować reguły gospodarza.

Pisała o tym Bożena Keff w znakomitej książce „Strażnicy fatum”, pokazując, jak bardzo do Zagłady Żydów na terenie Polski przyczynili się nie tylko hitlerowcy, ale i polscy pomocnicy.

Będę do niektórych z tych głosów nawiązywał, jednak bez ambicji sporządzenia ich kompletnej listy. Mówiąc krótko, jest to kolejny krok w debacie, a nie jej zamknięcie.

Zacznijmy jednak od faktów, czyli od tego, co wiemy na pewno na temat stosunków polsko-żydowskich w czasie II wojny światowej, a zwłaszcza na temat przejmującego poczucia osamotnienia, jakiego doświadczyli mieszkańcy gett. Bo to o tym przecież mówiła przede wszystkim Barbara Engelking w rozmowie, która wywołała tak wiele głosów sprzeciwu. Literatura na ten temat jest bezkresna, ograniczam się więc do dwóch przykładów. Jeden z czasu wojny, drugi z najnowszej literatury przedmiotu.

Cały tekst w oko.press

Setki osób na Olsztyńskim Marszu Równości. „To jest nasz kolorowy, tęczowy dzień”

2023/05/20

Ten marsz idzie pod hasłem „Wszyscy chcą kochać”, ja dodam tylko, że wszyscy mają prawo kochać i mają prawo wybrać, kogo chcą kochać! – mówiła jedna z uczestniczek OMR.

Jeszcze zanim tęczowa fala przelała się przez centrum Olsztyna, kilogramy brokatu pokryły skrzyżowanie al. Piłsudskiego z ul. Pieniężnego, a w Kortowie zaczęto podejrzewać, że ktoś przedwcześnie rozpoczął juwenalia, na placu przed Muzeum Nowoczesności padły ważne słowa.

Przedstawicielka Komitetu Obrony Demokracji Marta Kamińska podzieliła się z uczestnikami III Olsztyńskiego Marszu Równości dwiema refleksjami. Obie dotyczyły Konstytucji RP.

– Jeśli ktoś ją czytał, a zwłaszcza rozdział, który mówi o wolności, prawach i obowiązkach człowieka i obywatela, ten pewnie zauważył, że już na samym początku tego rozdziału jest mowa o zasadzie równości. Konstytucja wspomina o godności, poszanowaniu wolności każdej osoby i zaraz potem o równości wobec prawa.

Druga refleksja Kamińskiej dotyczyła polityków, działaczy społecznych i osób aktywnych w życiu publicznym, którzy z zasadą równości się zgadzają, jednak lubią do niej dodać jakieś „ale”.

– Mówią: wszyscy są równi wobec prawa, ale nie osoby o konkretnej, nielubianej narodowości, wszyscy są równi, ale nie uchodźcy z Syrii czy Pakistanu, wszyscy są równi, ale nie osoby o odmiennych poglądach. Od 2015 roku niestety co raz częściej wszyscy są równi wobec prawa, ale nie osoby LGBT.

Więcej w Wyborczej

Atak zamaskowanych faszystów na centrum społeczne we Wrocławiu. „Wrzucili toksyczną substancję, powybijali okna”

2023/05/19

„W nocy zostaliśmy zaatakowani przez faszystów za to, że robimy wydarzenia prouchodźcze i równościowe. Najgorsze jest to, że osoby z kolektywu, przebywające w pomieszczeniu podczas ataku, zostały zatrute, a budynek skażony i wymagający wielu tygodni prac naprawczych” – napisali działacze Oddolnego Centrum Społeczno-Kulturalnego „Postój” we Wrocławiu.

Oddolne Centrum Społeczno-Kulturalne „Postój” przy ul. Metalowców we Wrocławiu zostało zaatakowane w sobotę, 13 maja 2023, około godz. 23.

„Grupa zamaskowanych i dobrze przygotowanych nazistów rozcięła łańcuch zabezpieczający bramy, rozbiła część czujek alarmu i zaczęła niszczyć elewację, zabezpieczenia i podwórko, by na koniec przejść do okien” – piszą działacze centrum.

Wybili okna w salonie i świetlik nad drzwiami. Szarpiąc się z kurtynami zabezpieczającymi okna, wrzucili do środka toksyczną substancję. Aktywiści, którzy byli w środku, musieli użyć gazu pieprzowego, by odstraszyć napastników. 

„»Dumni bojownicy aryjskiej rasy« biegiem wycofali się z ataku, śmiecąc w parku ściąganymi z siebie strojami malarskimi i rękawiczkami” – piszą działacze.

Alarm nie zadziałał, bo nie był włączony. Ponad pięć miesięcy po ostatnich atakach noworocznych kolektyw nie spodziewał się kolejnego takiego zajścia. 

– Jest to dla nas pewna nauczka. Niestety osoby, które były w środku, zostały zatrute chemicznie i wymagały pomocy medycznej – relacjonują działacze. – Pogotowie i szpital podeszły do sprawy poważnie i dopiero po upewnieniu się, że zatrucia były lekkie, wraz z wskazówkami dalszego leczenia, wypisały ofiary napaści.

Straż pożarna zbadała środek trujący i poradziła, co robić w celu neutralizacji. Walka ze skutkami skażenia wymaga jeszcze wiele dni pracy.

– Policja, jak poprzednio, nie przyjechała na miejsce w ogóle – skarżą się członkowie kolektywu. – To kolejna sytuacja pokazująca, że organy ścigania co najmniej ignorują faszystów stosujących przemoc polityczną zagrażającą ludzkiemu życiu i zdrowiu. Jesteśmy same. Jedyne, co mamy to solidarność, samoobronę sąsiedzką i pomoc wzajemną.

Więcej w Wyborczej

Ukraińcy przeganiani z krakowskiego Rynku przez narodowców. Usłyszeli: „Polska tylko dla Polaków”

2023/05/19

Pojawiają się na krakowskim Rynku dwa razy dziennie. Śpiewają hymn Ukrainy, przypominają, że w ich ojczyźnie trwa wojna. Od kilku dni Ukraińcy są jednak przeganiani przez narodowców i antyszczepionkowców. – Ta korelacja między wcześniejszymi hasłami negującymi covid i dzisiejszymi umniejszającymi skalę wojny w Ukrainie nie jest przypadkowa – mówi prof. Rafał Pankowski ze Stowarzyszenia „Nigdy Więcej”.

Najpierw były drobne zaczepki ze strony pojedynczych osób. A potem zaczęli przychodzić całą grupą. Wyposażeni w duże biało-czerwone flagi oraz transparenty z hasłami o rzezi wołyńskiej i UPA zaczęli blokować dostęp do pomnika Adama Mickiewicza na Rynku Głównym w Krakowie.

To ludzie zrzeszeni w Ruchu 16 Postulatów i Małopolskim Buncie – narodowych organizacjach zaangażowanych w ruchy antyszczepionkowe, negujące istnienie pandemii koronawirusa. To oni przez cztery dni organizowali w Krakowie skrajnie ksenofobiczny protest pt. „Nie oddamy Adasia cudzoziemcom”.

„Okupowany pomnik Adama Mickiewicza przez niespełna półtora roku na krakowskim rynku przez Ukraińców został odbity przez Polaków” – ogłosili przed tygodniem (11 maja) po tym, kiedy przymocowali do monumentu polską flagę. Ta od tygodnia powiewa na Rynku; została przyczepiona taśmą klejącą do dłoni jednej z postaci alegorycznych znajdujących się na cokole.

Dlaczego to pomnik Mickiewicza stał się solą w oku środowisk narodowych w Krakowie? Bo to tu Ukraińcy z Krakowa od 24 lutego 2022 roku każdego dnia spotykają się, by zamanifestować. Przychodzą w samo południe i wieczorem, około godz. 19. Przynoszą flagi: Ukrainy, Polski, Białorusi i Unii Europejskiej. Śpiewają hymny narodowe, przedstawiają przechodniom najnowsze informacje z frontu. Łączą tych, którzy by ratować własne życie, zostawili w Ukrainie cały dobytek.

Więcej w Wyborczej

Bart Staszewski kontra „Gazeta Polska”. Rozpoczął się proces o naklejki „Strefa wolna od LGBT”

2023/05/18

To, co w lipcu 2019 r. zrobiła „Gazeta Polska”, było sianiem nienawiści i próbą wykluczania ze społeczeństwa części obywateli – mówi aktywista Bart Staszewski. Dziś początek procesu o naklejki „Strefa wolna od LGBT”.

– Czekałem na ten dzień cztery lata. Razem z moimi pełnomocnikami będziemy dziś wykazywać przed sądem, że to, co w lipcu 2019 r. zrobiła „Gazeta Polska”, było sianiem nienawiści i próbą wykluczania ze społeczeństwa części obywateli – mówi „Wyborczej” Bart Staszewski, aktywista społeczności LGBT, szef fundacji Basta monitorującej dyskryminację w mediach. 

O godz. 13 przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się dziś cywilny proces, jaki Staszewski wytoczył wydawcy „Gazety Polskiej” za naruszenie dóbr osobistych poprzez dystrybucję dołączanych do egzemplarzy gazety naklejek z hasłem „Strefa wolna od LGBT”. Aktywista żąda 20 tys. zł odszkodowania. – Musimy reagować na takie akcje stanowczo, bo po słowach wykluczenia jest już tylko przemoc fizyczna, nawet śmierć – mówi Staszewski. Reprezentują go adwokaci z Inicjatywy Wolne Sądy – Sylwia Gregorczyk-Abram i Michał Wawrykiewicz. 

Czwartkowa rozprawa trwała niespełna 20 minut. Pełnomocniczką Katarzyny Gójskiej (zastępca redaktora naczelnego „Gazety Polskiej”) i Beaty Dróżdż (wiceprezes zarządu Niezależnego Wydawnictwa Polskiego, wydawcy „GP”) jest mec. Maria Nowakowska z kancelarii Kopeć i Zaborowski. Na wstępie adwokatka cofnęła wniosek o przesłuchanie Michała Rachonia, pracownika TVP Info. Przesłuchania świadków rozpoczną się na kolejnej rozprawie, zaplanowanej na 7 grudnia. 

Pierwszy sukces Bart Staszewski w sporze z „GP” osiągnął już w 2019 r. Wtedy do pozwu dołączył wniosek, by w ramach zabezpieczenia roszczeń wydano nakaz wycofania naklejek z dystrybucji. W lipcu 2019 r. Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do tej prośby, a następnie sąd apelacyjny oddalił zażalenie wydawcy „Gazety Polskiej” na to postanowienie. W uzasadnieniu znalazło się stwierdzenie, że zdaniem sądu „zostało uprawdopodobnione”, że „swoją treścią i przekazem” naklejka narusza dobra osobiste aktywisty „w postaci godności i prawa do niedyskryminacji ze względu na orientację seksualną”.

Więcej w Wyborczej

47 ambasadorów wyraziło uznanie dla osób LGBT+ w Polsce. „Macie nasze wsparcie”

2023/05/18

„Prawa człowieka są uniwersalne i wszyscy, w tym osoby LGBT+, mają prawo w pełni z nich korzystać. Jest to kwestia, którą wszyscy powinni wspierać” – czytamy w liście podpisanym przez 47 ambasad i przedstawicielstw z siedzibą w Warszawie.

– Jestem dumnym sojusznikiem społeczności LGBTQI+ w Stanach Zjednoczonych, Polsce i na całym świecie – mówi ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. I przywołuje pierwszy artykuł Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka: „Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w swej godności i w swych prawach”.

Ambasador Norwegii Anders H. Eide zwraca uwagę, że wedle badań „osoby LGBT+ są bardziej niż inne grupy narażone na dyskryminację, przemoc, nienawiść i inne formy wykluczenia społecznego”. – To problem, który dotyczy Polski, ale też innych krajów, w tym Norwegii i większości krajów na świecie – mówi. – Ten list to wyraz naszego nieustającego wsparcia dla społeczności LGBT+ w Polsce, a także innych narażonych na dyskryminację grup. Macie nasze wsparcie.

Tym razem to właśnie ambasada Norwegii koordynowała zbieranie podpisów pod otwartym listem poparcia dla społeczności LGBTQI+ przygotowywanym z okazji przypadającego w środę Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Transfobii i Bifobii. To właśnie tego dnia – 17 maja 1990 r. – Światowa Organizacja Zdrowia wykreśliła homoseksualizm z listy chorób (wcześniej, jeszcze w latach 70., zrobiło to Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne). Tegoroczne obchody odbywają się pod hasłem „Zawsze razem: zjednoczeni w różnorodności”.

Więcej w Wyborczej

Sąd w Częstochowie dwukrotnie uznał, że homofobus na Marszu Równości to element konstytucyjnej wolności wyrażania poglądów

2023/05/17

Sąd w Częstochowie najpierw uniewinnił, a teraz umorzył inne postępowanie wobec aktywisty Fundacji „Pro – Prawo do Życia”, który za kierownicą homofobusa jeździł za uczestnikami IV Marszu Równości w lipcu 2022 r.

IV Marsz Równości w Częstochowie odbył się 16 lipca 2022 r. Tym razem jego uczestnicy nie dali pretekstu swoim przeciwnikom, by kierować do organów ścigania zawiadomienia o obrazie uczuć religijnych. Za to po raz pierwszy w Częstochowie za uczestnikami marszu jechała furgonetka, nazywana potocznie homofobusem lub pogromobusem. To pomysł skrajnie prawicowej Fundacji „Pro – Prawo do Życia”.

Najpierw furgonetka oklejona homofobicznymi treściami, m.in. zrównującymi gejów z pedofilami, stała w III Alei i na pl. Biegańskiego, potem jechała za uczestnikami marszu. – Lobby LGBT chce uczyć dzieci masturbacji. Geje adoptują dzieci, by je gwałcić, i przygotowują polskie społeczeństwo do akceptacji pedofilii – było słychać głos lektora z głośników umieszczonych na pojeździe.

Pod koniec Marszu Równości jedna z jego uczestniczek próbowała nawet zatrzymać samochód. Interweniowali policjanci, ściągając kobietę z ulicy.

Polska łamie prawa człowieka i płaci bezprawnie przetrzymywanym cudzoziemcom

2023/05/17

72,5 tys. zł zadośćuczynienia dostanie trzyosobowa rodzina niesłusznie umieszczona w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców na dziesięć tygodni – orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie. To pokłosie spraw przegrywanych przez polskie władze w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.

– Coś drgnęło. Od kilku lat polskie sądy coraz częściej rozstrzygają na korzyść cudzoziemców, którzy po przekroczeniu polskiej granicy są kierowani do zamkniętych ośrodków. Sądy uznają te zatrzymania za bezprawne i stwierdzają naruszenie praw człowieka – mówi „Wyborczej” mecenas Małgorzata Jaźwińska, która wygrała wiele takich spraw przed polskimi sądami i przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. 

Adwokatka współpracuje z pomagającym cudzoziemcom Stowarzyszeniem Interwencji Prawnej. Podaje nam statystyki dotyczące Sądu Okręgowego w Olsztynie, do którego trafia wiele zażaleń migrantów na decyzję o tzw. bezprawnej detencji podjętą przez kętrzyński sąd rejonowy. Sprawy rozstrzygane są właśnie tam, bo jeden z największych zamkniętych ośrodków dla cudzoziemców, w których umieszczane były rodziny z dziećmi, działa właśnie w Kętrzynie (woj. warmińsko-mazurskie).

Jak wynika z wyliczeń mecenas Jaźwińskiej, jeszcze cztery-pięć lat temu sąd uznawał ok. 5 proc. takich zażaleń, obecnie 86 proc. rozstrzygnięć było na korzyść niesłusznie zatrzymanych cudzoziemców. 

Korzystne dla migrantów wyroki zapadają też coraz częściej przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Od 2014 r. było osiem spraw cudzoziemców zatrzymanych w strzeżonych ośrodkach przez służby graniczne i we wszystkich Trybunał orzekł, że doszło do naruszenia praw człowieka przez państwo polskie. W efekcie – na podstawie wyroków lub ugody – Polska musiała wypłacić ponad 100 tys. euro (dziś to ok. 450 tys. zł) zadośćuczynienia. 

Więcej w Wyborczej

Gorąco podczas procesu „Jaszczura”. Musiała interweniować policja

2023/05/16

Policja interweniowała we wtorek podczas procesu ws. Wojciecha O. w Sądzie Rejonowym w Kielcach. Lider tzw. ruchu kamrackiego jest oskarżony o nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

Wojciech O. znany jako Jaszczur, lider ruchu Rodaków Kamratów został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową Kielce-Wschód o nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych, publicznego znieważania z tych powodów. Na ławie oskarżonych oprócz O. zasiadła również kielczanka Ewa S. Podczas jednego z internetowych programów mieli oni głosić poglądy antysemickie i antyukraińskie.

Proces miał ruszyć we wtorek w Sądzie Rejonowym w Kielcach. Wojciechowi O. podczas rozprawy towarzyszyło blisko 30 sympatyków. Kiedy grupa weszła na salę, sędzia Tomasz Piechota zadecydował o wyłączeniu jawności postępowania, tłumacząc to zagrożeniem zakłócenia porządku publicznego.

Z takim uzasadnieniem nie zgodzili się obrońca oraz sami oskarżeni. Kiedy sąd nakazał publiczności opuścić salę, sympatycy lidera kamratów zaczęli wykrzykiwać wielokrotnie: „Hańba!” i pozostali na swoich miejscach. Wtedy sędzia Piechota poprosił o interwencję policję. Dopiero po przyjściu na salę rozpraw trzech mundurowych, grupa wyszła na zewnątrz.

Więcej w Dzienniku

 

Austria: Raport o antysemityzmie w 2022 roku: spadła liczba zgłoszonych przypadków, wzrosła przemoc fizyczna

2023/05/15

Biuro ds. antysemityzmu przedstawiło w poniedziałek w Wiedniu raport za ubiegły rok. Wynika z niego, że liczba incydentów antysemickich nie zmniejszyła się w spodziewanym stopniu: choć w minionym roku odnotowano mniej przypadków, to ich intensywność wzrosła. Jak podkreśla raport, w szczególności zwiększyła się ilość ataków fizycznych, gróźb oraz szkód materialnych – informuje apa.

W 2022 roku do biura ds. antysemityzmu, prowadzonego przez Wiedeńską Wspólnotę Żydowską (IKG), zgłoszono łącznie 719 incydentów – oznacza to spadek o 25,5 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym. „To nadal druga najwyższa wartość od czasu rozpoczęcia dokumentowania przypadków w 2008 roku” – skomentował w poniedziałek prezes IKG Oskar Deutsch.

„Te statystyki to tylko +mały bilans+, pokazujące tylko ułamek antysemityzmu w Austrii” – podkreślił Deutsch podczas prezentacji raportu. Jak dodał, liczba niezgłoszonych przypadków jest z pewnością dużo większa. Przypomniał też, że pandemia i związane z nią obostrzenia spowodowały rekordową liczbę zgłoszeń incydentów antysemickich w 2021 roku, kiedy to zarejestrowano 965 przypadków. Wcześniej, w 2020 roku, było ich znacznie mniej (585).

Twórcy raportu podkreślili, że choć w 2022 roku odnotowano mniej incydentów antysemickich, ich intensywność wzrosła – szczególnie nasiliła się liczba fizycznych ataków, gróźb, niszczenia mienia. „Dotyczyło to przede wszystkim napastników i napastniczek przypisanych do kategorii antysemityzmu +muzułmańskiego+. Sprawcami byli głównie młodzi ludzie” – poinformował sekretarz generalny IKG Benjamin Nagele.

„Antysemityzm muzułmański” dotyczył ok. 9 proc. zgłoszonych przypadków. Większość incydentów (55 proc.) spowodowana była przez osoby o poglądach prawicowych, a 20 proc. – lewicowych.

„Każdy incydent antysemicki to o jeden incydent antysemicki za dużo. I naprawdę nie obchodzi mnie, skąd się bierze” – skomentował Oskar Deutsch. Zdaniem minister Karoline Edtstadler (OeVP) w przedstawionym raporcie „szczególnie niepokojący” jest wzrost liczby ataków fizycznych, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży.

Więcej na WNP.pl

Piątka Kasznicy. Polska bez Żydów, Ukraińców, partii, rozwodów i kapitalizmu

2023/05/12

Jednym z pierwszych celów, które Stanisław Kasznica stawiał przed narodowcami po przejęciu władzy w Polsce, była likwidacja wielopartyjnego systemu politycznego. Teraz wielopartyjny Sejm oddał mu hołd.

Sejm przegłosował uchwałę w hołdzie Stanisławowi Kasznicy, bo „oddał życie za niepodległość Polski”. Wyobraźmy więc sobie, że żyjemy w Polsce, której chciał po zakończonej wojnie ten ostatni dowódca Narodowych Sił Zbrojnych, skazany na karę śmierci w 1948 r. przez sąd wojskowy.

Podstawa polskości to katolicyzm. Dlatego żyjemy w Katolickim Państwie Narodu Polskiego.

Państwo ma charakter wyznaniowy. Inne religie, owszem, nie są nielegalne, ale tylko jeśli nie demoralizują Polaków. W innym przypadku administracja stosuje represje wobec ich wyznawców.

Demokracja nie jest odpowiednia dla Polaków. Obywatel, który w oderwaniu od rodziny i środowiska wpływa na losy państwa, to „czysta abstrakcja, koncepcja błędna i szkodliwa”.

Władza twierdzi, że rodzina jest ważna, dlatego nie istnieją rozwody ani możliwość oddania dzieci do adopcji.

Firmy mają obowiązek posiadać podmiejskie działki rekreacyjne, dzierżawione za niewielkie opłaty pracownikom. Chodzi o to, aby ludzie, zamiast trwonić dobytek, poprawiali relacje rodzinne.

To, kto z kim bierze ślub, nie jest sprawą wyłącznie prywatną. Przed ożenkiem obowiązkowe są badania lekarskie narzeczonych, dlatego że rodzące się dzieci muszą być zdrowe. A zatem tylko zdrowe i młode osoby mogą się pobrać.

Cały tekst Igora Rakowskiego-Kłosa w Wyborczej

Granica polsko-białoruska. RPO: Wojewoda podlaski przekroczył swoje uprawnienia, zabraniając przerzutów przez granicę

2023/05/11

Zdaniem rzecznika praw obywatelskich wojewoda podlaski, zakazując przerzucania, przekazywania i odbierania przedmiotów przez linię granicy z Białorusią, przekroczył swoje uprawnienia. RPO zaskarżył rozporządzenie w tej sprawie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Domaga się jego uchylenia.

Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski (jeden z czołowych podlaskich działaczy PiS) przy okazji trwającego od lata 2021 r. kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej 16 lutego bieżącego roku wydał rozporządzenie „w sprawie przepisów porządkowych obowiązujących w strefie nadgranicznej przyległej do zewnętrznej granicy państwowej na terenie województwa podlaskiego”. Dotyczy ono granicy z Białorusią, na jej odcinku przebiegającym właśnie w Podlaskiem, a zgodnie z nim „zabrania się przerzucania, przekazywania, odbierania przerzuconych lub przekazanych przez linię granicy państwowej przedmiotów”.

Tuż po wprowadzeniu tego rozporządzenia np. w jednym z komunikatów rzeczniczka Podlaskiego Oddziału SG Katarzyna Zdanowicz donosiła: „Funkcjonariusze pełniący służbę w Centrum Nadzoru w Białymstoku zauważyli kilka osób przy zaporze po stronie polskiej, które przerzucały pakunki na stronę białoruską. Natychmiast w to miejsce został wysłany patrol z Placówki SG w Czeremsze, który wylegitymował 3 obywateli Polski, 2 obywateli Niemiec i 1 obywatelkę Szwajcarii. Osoby przyjechały w rejon polsko-białoruskiej granicy z rzeczami, które przerzucały na stronę białoruską. W trakcie czynności ustalono, że 5 osób złamało zakaz wejścia na pas drogi granicznej i przepisy porządkowe obowiązujące w strefie nadgranicznej. W trakcie wykonywanych czynności ustalono, że 26-letnia obywatelka Niemiec nie po raz pierwszy złamała zakaz wejścia na pas drogi granicznej i złamała przepisy porządkowe. W związku z tym zgodnie otrzymała ona decyzję o opuszczeniu Polski w terminie 5 dni z zakazem wjazdu obowiązującym na 5 lat”.

Rozporządzenie, w którym „zabrania się przerzucania, przekazywania, odbierania przerzuconych lub przekazanych przez linię granicy państwowej przedmiotów”, wojewoda wydał po tym, jak przestało obowiązywać inne jego rozporządzenie, dotyczące zakazu zbliżania się do granicy polsko-białoruskiej w Podlaskiem na odległość mniejszą niż 200 m, a wprowadzone w związku z doposażaniem płotu granicznego w elektronikę. Od stycznia ponownie w mocy pozostaje jego rozporządzenie wydane jeszcze 1 września 2021 r. przywołujące ustawę o ochronie granicy państwowej, zgodnie z którą pas drogi granicznej, w którym nie mogą przebywać osoby postronne, to obszar o szerokości 15 metrów, licząc w głąb kraju od linii granicy państwowej (lub od brzegu wód granicznych albo brzegu morskiego).

Jak informuje teraz Biuro RPO Marcina Wiącka, w jego ocenie rozporządzenie wojewody Paszkowskiego, zgodnie z jakim „zabrania się przerzucania, przekazywania, odbierania przerzuconych lub przekazanych przez linię granicy państwowej przedmiotów”, dotyczy spraw, które są już uregulowane w ustawach. Ponadto rzecznik wskazuje, że rozporządzenie samodzielnie określa kary za naruszenie jego przepisów (do 500 zł grzywny) – a zgodnie z konstytucją jest to możliwe jedynie w ustawie. RPO zaskarżył więc to rozporządzenie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku.

Więcej w Wyborczej

Ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+ 2023 – wiemy, które szkoły są najlepsze!

2023/05/11

Po raz trzeci sporządzony został ogólnopolski Ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+. W 2023 roku w Rankingu zwyciężyło gdańskie Liceum Ogólnokształcące „Gollegium Geganense”.

Ranking Szkół Przyjaznych LGBTQ+ został przeprowadzony w ponad 2000 szkół i wzięło w nim dziesięć razy tyle uczniów. W ten sposób powstała mapa równości i drogowskaz dla innych, podpowiadający, które placówki są otwarte i bezpieczne dla osób queerowych. Pierwsze miejsce zestawienia zajęło Liceum Ogólnokształcące „Gollegium Geganense” (Gdańsk), drugie – „Bednarska”: I Społeczne Liceum Ogólnokształcące. im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji (Warszawa), a trzecie – XXX Liceum Ogólnokształcące im. Jana Śniadeckiego (Warszawa).

W czołowej trzydziestce notowania znalazły się zaledwie trzy szkoły mające swoje siedziby w mniejszych miejscowościach. Mowa o I Liceum Ogólnokształcącym im. Henryka Sienkiewicza w Kędzierzynie-Koźle (miejsce siódme), XVII Liceum Ogólnokształcącym w Gdyni (miejsce 27.) oraz Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Dwujęzycznymi w Boguchwale (miejsce 30.).

Uczniów zapytano o to, jakie kryteria muszą spełniać szkoły, w których młodzi chcą się uczyć. Najważniejsze okazały się: otwartość szkoły, akceptująca atmosfera i troska o zdrowie psychiczne uczniów (25 proc. odpowiedzi) oraz poziom nauczania (również 25 proc.). Z odpowiedzi młodych ludzi wynika także, że aż 81 proc. wspiera społeczność LGBTQ+, lecz jednocześnie aż 35 proc. młodych ludzi dostrzega przejawy braku akceptacji w szkole.

Młodzi ludzie z roku na rok stają się coraz bardziej otwarci na inność i różnorodność, lecz ta zmiana następuje w wyniku poszerzania wiedzy we własnym zakresie. W polskich szkołach zajęcia antydyskryminacyjne, mające walczyć np. z homofobią, są rzadkością. Z Rankingu wynika, że tylko 17 proc. uczniów wzięło udział w takich warsztatach.

Więcej na queer.pl

Polscy kibice reprezentacji ukarani za rasizm! UEFA nie miała litości dla PZPN

2023/05/10

Komisja Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA ukarała Polski Związek Piłki Nożnej. To efekt zdarzeń z meczu eliminacji mistrzostw Europy w Pradze, w którym Biało-Czerwoni przegrali z gospodarzami (1:3). Kara jest nie tylko finansowa, ale też dotycząca ew. konsekwencji na kolejne mecze w Polsce.

Przypomnijmy, że drużyna trenera Fernando Santosa od porażki rozpoczęła eliminacje do mistrzostw Europy 2024. Biało-Czerwoni przegrali w Pradze (1:3) z Czechami, po czym potrafili minimalnie (1:0) ograć u siebie na PGE Narodowym Albańczyków. Jak się jednak okazuje, w stolicy naszych południowych sąsiadów zawiedli nie tylko piłkarze, ale i kibice.

UEFA na Polski Związek Piłki Nożnej nałożyła 8 tysięcy euro kary za odpalenie środków pirotechnicznych na stadionie oraz dodatkowe 10 tysięcy euro za rasistowskie zachowania Polaków. O ile w tym pierwszym przypadku, to już niemal „tradycja”, to w przypadku rasizmu, można napisać wprost o wstydzie.

Wg informacji TVP Sport obserwatorzy UEFA mieli mieć zastrzeżenia do flagi, na której znajduje się krzyż celtycki. Taki symbol jest często wykorzystywany przez tzw. ruchy neonazistowskie. Dodatkowo miały być słyszane rasistowskie przyśpiewki z sektora zajmowanego przez kibiców z Polski.

To jednak nie koniec złych informacji dla PZPN. UEFA zdecydowała się również na ograniczenie o 2000 miejsc pojemności stadionu, na którym Polska ma rozegrać najbliższy mecz. Mowa rzecz jasna o PGE Narodowym. To dodatkowy punkt kary ze strony UEFA, poza finansową, choć jest ona w tzw. zawieszeniu. Co to oznacza? Europejska centrala daje szansę na poprawę dla kibiców Biało-Czerwonych. W przypadku kolejnego przewinienia nie będzie już pobłażania względem PZPN i fanów.

Więcej na sport.wprost.pl

Krakowski Marsz Równości pod patronatem prezydenta Majchrowskiego i Komisji Europejskiej

2023/05/10

Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski po raz kolejny objął patronatem Marsz Równości, który przejdzie ulicami miasta 20 maja. Wydarzenie zyskało też patronat Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce.

Początek marszu zaplanowano z placu przed Muzeum Narodowym o godz. 15. Następnie uczestnicy wydarzenia przejdą ulicami: Straszewskiego, Podwale, Szewską, Rynkiem Głównym, Grodzką, św. Idziego, Podzamczem, Powiśle, Zwierzyniecką, Krasińskiego, by dojść z powrotem do Muzeum Narodowego.

Stowarzyszenie „Queerowy Maj” – organizator Marszu – co roku stara się przypominać o obchodach Międzynarodowego Dnia Przeciwko Homo-, Bi-, Trans- i Interfobii. Ustanowiony on został 17 maja na pamiątkę wykreślenia przez WHO homoseksualności z listy chorób i zaburzeń.

Marszowi towarzyszyć będą różnego rodzaju imprezy, w tym m.in. pokaz filmów czy rozgrywki sportowe.

Przygotowania do wydarzenia można śledzić na profilu Queerowego Maja na Facebooku.

Organizacja powstała w 2015 r., prowadzi działania przeciwdziałające dyskryminacji i wykluczeniom ze względu na płeć, orientację seksualną czy tożsamość.

Więcej w Wyborczej

Prof. Turko: kto nie potępia, ten przyzwala

2023/05/10

„Bierność najwyższych ciał korporacyjnych polskiej nauki i przedstawicieli środowisk akademickich staje się coraz bardziej niepokojąca, stając się polem przeróżnych spekulacji i dociekań” – pisze prof. Turko w liście otwartym do prezesów PAN i PAU oraz do przewodniczącego KRASP.

Ostatnie publiczne wypowiedzi ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka postawiły sprawę jasno. Chodzi o filozofię sprawowania władzy ministerialnej w wydaniu człowieka, który ma mentalność proletariackiego komisarza z lat bolszewickiej rewolucji. Nie chodzi przecież tu wyłącznie o prof. Barbarę Engelking ani o Instytut Socjologii i Filozofii PAN. Temu komisarzowi i jemu podobnym nie chodzi przecież o zaoszczędzenie pieniędzy, ale o zastraszenie i zdławienie środowiska. Już to było w Polsce przerabiane. Teraz mamy wznowę, w starych próchniejących dekoracjach.

W swym kolejnym (9 maja 2023) publicznym wystąpieniu (Polskie Radio 24) Przemysław Czarnek ostrzegł, że jego resort, wciąż noszący nazwę edukacji i nauki, analizuje, kto się podpisał pod listem w obronie Barbary Engelking: „A jeśli pod listem, który jest rzekomo w obronie nauki, w sytuacji, kiedy to nie ma z nauką nic wspólnego, tylko jest po prostu zwykłym szkalowaniem polskiego narodu i dobrego imienia Polski przez panią, która nie ma żadnych podstaw naukowych do twierdzeń, które tam stawiała, jeśli tam się tysiąc podpisało czy tysiąc paruset naukowców, to też analizujemy, z jakiej uczelni to jest, i będziemy na to reagować. Nie ma pozwolenia na to, żeby coś, co nauką nie jest, tylko zwykłym chamstwem antypolskim, było finansowane za pieniądze polskie”.

Z łatwością można by protest wobec tego prostackiego ścieku kontynuować, uciekając się do wzmacniania inwektyw, ponurych analogii i zapalczywego oburzenia. Rzecz jednak w tym, że Przemysław Czarnek nie jest i nie może być tu partnerem do dyskusji. Wielokrotnie i skutecznie tego dowiódł. Formalnie jednak, na razie, sprawuje swą ministerialną funkcję, zawnioskowany przez premiera Mateusza Morawieckiego. Formalnie to właśnie premier ponosi kierowniczą odpowiedzialność za działania swych ministrów. I ma w swej gestii wszelkie narzędzia do wprowadzania odpowiednich korekt – od rzeczowych do osobowych.

Nie reagując na tego rodzaju ministerialne pogróżki, nie do pogodzenia z podstawowymi założeniami w miarę cywilizowanego państwa, premier bierze na siebie odpowiedzialność za kompromitującą Polskę działalność swego ministra. Tym samym to właśnie premier Mateusz Morawiecki jest naturalnym adresatem odpowiednich wniosków i protestów – z racji pełnionego przez niego urzędu.

Sytuacja stworzona przez obecnego ministra edukacji i nauki jest rzeczą bez precedensu, nie mogącą dłużej trwać. Ponownie, tym razem z imienia i nazwiska, zwracam się do kierownictw naszych najwyższych instytucji naukowych i akademickich, których prawnym i statutowym obowiązkiem jest dbałość o zasady i fundamenty.

Zwracam się więc do:

prof. dr. hab. inż. Arkadiusza Mężyka, przewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, jako że to on, zgodnie ze statutem KRASP, par. 39, ust. 1, posiada prawo występowania w imieniu KRASP wobec władz państwowych oraz instytucji krajowych i zagranicznych – o odpowiednie wystąpienie do prezesa Rady Ministrów. Zwracam uwagę, że zgodnie z preambułą swego Statutu „KRASP stoi na straży tradycyjnych wartości akademickich, a w tym zasad etyki zawodowej, odpowiedzialności i konstytucyjnej zasady autonomii szkół wyższych, gwarantującej im w szczególności prawo do określania własnego stanowiska we wszystkich sprawach, którymi zainteresowana jest społeczność akademicka”;

prof. dr. hab. Marka Konarzewskiego, prezesa Polskiej Akademii Nauk, jako że to on, zgodnie ze statutem Akademii, par. 28, strzeże godności Akademii i reprezentuje ją wobec organów władzy publicznej i społeczeństwa – o odpowiednie wystąpienie do prezesa Rady Ministrów. Zwracam uwagę na jedną z ustawowych (ustawa o Polskiej Akademii Nauk, Dz.U. 2020, poz. 1796) powinności Akademii, art. 2, ust. 2.2, pkt 5: „przedstawianie opinii i programów dotyczących spraw nauki” oraz pkt 6: „wykonywanie (…) z inicjatywy własnej opinii, ocen, ekspertyz i prognoz dotyczących spraw istotnych dla planowania i realizacji polityki państwa”, a ustawowy nadzór nad Polską Akademią Nauk sprawuje prezes Rady Ministrów (art. 5.1 ww. ustawy);

prof. dr. hab. Jana Juliusza Ostrowskiego, prezesa Polskiej Akademii Umiejętności, jako że to on, zgodnie ze statutem Polskiej Akademii Umiejętności, par. 21, reprezentuje Akademię na zewnątrz – o odpowiednie wystąpienie do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pod którego protektoratem działa Akademia. Jak głosi statutu, par. 5, pkt 3, obowiązkiem Akademii jest w sprawach mających związek z nauką i kulturą, ilekroć w ich interesie uzna za właściwe, występować wobec władz państwa z postulatami, uwagami lub życzeniami albo też wobec społeczeństwa publicznie podnosić swój głos.

Szanowni Panowie, co najmniej od dwóch tygodni trwa bezprzykładna i obelżywa kampania nienawiści wobec Polskiej Akademii Nauk i polskiego środowiska naukowego ze znaczącą rolą propagandy rządowej i ministra rządu RP. Pojawiają się spontaniczne i samorzutne reakcje obronne, takie jak np. list Rady Naukowej Instytutu Filozofii i Socjologii PAN czy też powstały w inicjatywy środowiska Monitora Akademickiego list protestacyjny podpisany na dzień dzisiejszy przez 2370 osób ze środowiska akademicko-naukowego. Ten właśnie list stał się kanwą ostatnich śledczych pogróżek ministra Czarnka. W tej trudnej dla nas wszystkich sytuacji bierność najwyższych ciał korporacyjnych polskiej nauki i przedstawicieli środowisk akademickich jest coraz bardziej niepokojąca, stając się polem przeróżnych spekulacji i dociekań.

Z tychże powodów nadaję mojemu wezwaniu tym razem formę precyzyjnie zaadresowanego listu otwartego.

Z poważaniem

prof. dr hab. Ludwik Turko

Uniwersytet Wrocławski

Wrocław, 9 maja 2023 r.

Pierwsza sprawa o zadośćuczynienie za wywózki. Świadkowie przesłuchani

2023/05/10

W procesie o zadośćuczynienie dla trzech Afgańczyków wywiezionych nocą na granicę i porzuconych w rezerwacie ścisłym Puszczy Białowieskiej pozostało jeszcze przesłuchać wnioskodawców w trybie pomocy prawnej. Sąd odroczył rozprawę bez terminu.

Pierwszy proces o zadośćuczynienie za pushbacki toczy się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku od 3 lutego. Trzech wnioskodawców – Afgańczyków – reprezentuje Stowarzyszenie Interwencji Prawnej.

Sąd przesłuchał już większość świadków, w tym strażników granicznych z placówki SG w Narewce i ich przełożonego – zastępcę komendanta, a także osoby, które poszukiwały zaginionych w puszczy cudzoziemców, odnalazły ich w fatalnym stanie i uratowały im życie. We wtorek (9 maja) przed sądem zeznawała jeszcze Joanna Pawluśkiewicz z Domu Przyrody i Kultury, aktywistka zaangażowana w niesienie pomocy humanitarnej uchodźcom i migrantom. Była w grupie ratunkowej, wycieńczonym ludziom zaniosła ciepły posiłek.

To, jak wobec cudzoziemców zachowali się funkcjonariusze SG, sąd już wcześniej uznał za nielegalne, niezasadne i nieprawidłowe. W marcu 2022 r. tak orzekł VII Zamiejscowy Wydział Karny w Hajnówce (Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim), do którego zgodnie z właściwością miejscową prawnicy z SIP skierowali zażalenie na niesłuszne i niezgodne z prawem zatrzymanie ich klientów. Wyrok otworzył Afgańczykom drogę do ubiegania się o zadośćuczynienie (łącznie o 240 tys. zł) za wywózki.

Teraz Afgańczycy są już bezpieczni w innym europejskim kraju. Jeszcze nie udało się ich przesłuchać (choć byli na to gotowi). Sąd zdecydował o przesłuchaniu ich za granicą, w trybie pomocy prawnej. Dlatego rozprawa została odroczona bezterminowo.

Więcej w Wyborczej

„Była waleczna, przedsiębiorcza, zaradna”. Kolejną ofiarę kryzysu humanitarnego pochowano w Podlaskiem

2023/05/09

Kolejna ofiara kryzysu humanitarnego, który trwa od blisko dwóch lat na granicy polsko-białoruskiej, została pochowana w Podlaskiem. We wtorek (9 maja) na cmentarzu katolickim w Krynkach spoczęła 44-letnia Kamerunka. Utonęła, próbując przeprawić się do Polski rzeką Świsłocz.

Pogrzeb przynależącej do kościoła zielonoświątkowego 44-letniej Livine Solange Njengoue Nguekam z targanego niepokojami społecznymi Kamerunu, której ciało wyłowiono z granicznej Świsłoczy 16 lutego, odbył się po ceremonii w XIX-wiecznej dzwonnicy – kaplicy przy kościele katolickim św. Anny w podlaskich Krynkach, położonych kilka kilometrów od granicy z Białorusią.

Dzień, w którym ze Świsłoczy wyłowiono ciało Livine, był jednym z najczarniejszych dni trwającego od lata 2021 r. kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. Wówczas w lesie niedaleko Czerlonki (powiat hajnowski) znaleziono szczątki mężczyzny. Zwłoki były już w znacznym stopniu rozkładu. Górna część korpusu owinięta była kurtką, niżej widać było kości miednicy, udowe i piszczeli. Przekazano je do badań z zakresu medycyny sądowej.

Wieczorem tego dnia podlaska policja poinformowała na Twitterze, że pod nadzorem prokuratora prowadzone są czynności w związku z odnalezieniem zwłok kobiety i mężczyzny w rzece Świsłocz w powiecie sokólskim. Zespół prasowy podlaskiej policji informował, że zgłoszenie o zwłokach w tej rzece – w rejonie miejscowości Ozierany – wpłynęło od funkcjonariuszy Straży Graniczne, a zwłoki znajdowały się w trudno dostępnym terenie. Wówczas z nieoficjalnych informacji wynikało, że patrol z placówki granicznej w Krynkach najpierw zauważył na wodzie zwłoki jednej osoby. Zawiadomiona została policja. Gdy służby dotarły na miejsce, okazało się, że w Świsłoczy są zwłoki dwóch osób, w tym – jak potem ustalono – właśnie Kamerunki. Dlaczego i jak Livine trafiła na polsko-białoruską granicę, nie wiadomo.

W organizacji jej pogrzebu pomógł charytatywnie proboszcz katolicki ks. Marek Wiśniewski. Jak stwierdził, to był jego „chrześcijański obowiązek”. Ceremonię pogrzebową poprowadził pastor kościoła zielonoświątkowego ze białostockiego zboru „Dobra Nowina” Krzysztof Flasza. Na wniosek prokuratury koszty pogrzebu na cmentarzu w Krynkach opłacił tutejszy Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, działające przy Fundacji Wolno Nam, podjęło się opieki nad rodziną zmarłej. Kilka dni temu przylecieli do Polski z Kamerunu rodzice zmarłej oraz jej siostra i brat z Francji. Rodzicom wizy wydała Polska ambasada w Nigerii.

Więcej w Wyborczej

Barbara Nowak atakuje bibliotekę za polecenie nastolatce powieście ze słowem „lesbijka” w tytule

2023/05/08

Krakowska biblioteka zaprasza Barbarę Nowak do wypożyczania i czytania książek. To odpowiedź na tweeta, w którym kurator oświaty zarzuciła książnicy deprawację dzieci. Bibliotekarka miała bowiem polecić nastolatce młodzieżową powieść „Przewodnik lesbijki po katolickiej szkole”.

„Szesnastoletnia Yamilet Flores woli być znana ze swojego zabójczego eyelinera niż z tego, że jest jedną z niewielu meksykańskich dzieciaków w nowej, w większości białej, bardzo majętnej katolickiej szkole. Na szczęście nikt nie wie, że jest lesbijką i Yami woli, żeby tak pozostało” – tak zaczyna się dostępny w internecie opis popularnej powieści dla młodzieży „Przewodnik lesbijki po katolickiej szkole” autorstwa Reyes Sonora. Dalej czytamy, że po tym, jak Yami została odrzucona przez najlepszą przyjaciółkę, ma nowe priorytety: uchronić brata przed kłopotami, czy sprawić, by jej mama była z niej dumna, a także nie zakochiwać się. Yami panicznie boi się też, że sekret o jej orientacji się wyda, więc ciągle zadaje sobie pytanie: „CBZHD – co by zrobiła heteroseksualna dziewczyna?”

W recenzjach można przeczytać, że to poruszająca książka o wychodzeniu ze strefy komfortu, że to opowieść rasizmie, homofobii, religii i obowiązkach wobec rodziny, depresji. „Daje nieco przykry, ale i realistyczny wgląd w życie osób, które muszą żyć w nieprzyjaznym środowisku, w poczuciu winy, ukrywając swoją prawdziwą tożsamość przed najbliższymi” – piszą osoby, które książkę przeczytały.

W metrze śpiewali antysemickie piosenki. 154 kibiców aresztowanych

2023/05/08

154 kibiców jednej z holenderskich drużyn piłkarskich zostało w sobotę wieczorem aresztowanych w amsterdamskim metrze za śpiewanie antysemickich piosenek – poinformowała w niedzielę stołeczna komenda policji. „Zostali oni aresztowani za zniewagę grupową” – głosi komunikat.

Zatrzymani w sobotę wieczorem kibice byli zwolennikami klubu AZ Alkmaar i byli w drodze na mecz ich drużyny z Ajaksem Amsterdam.

Jak informuje policja mężczyźni śpiewali antysemickie pieśni i po kilkukrotnych apelach ze strony funkcjonariuszy, aby przestali to robić, metro zostało zatrzymane na stacji Strandvliet, po czym aresztowano 154 osoby.

W niedzielę komunikat w tej sprawie wydała działająca w stolicy Centralna Rada Żydowska. „Z zadowoleniem przyjęliśmy interwencję policji, albowiem ważne jest zwalczanie antysemityzmu krok po kroku” – napisano w oświadczeniu.

Źródło: tvn24.pl

Patostreamer Wojciech Olszański na wolności

2023/05/01

Olszański, znany również pod swoim pseudonimem „Jaszczur”, to były aktor, a obecnie patostreamer i lider skrajnie prawicowego, nacjonalistycznego i otwarcie prorosyjskiego ruchu „Kamratów”. W listopadzie 2022 r. został zatrzymany przez policję, by odbyć wyrok sześciu miesięcy więzienia za nawoływanie do popełniania zbrodni.

W niedzielę „Jaszczur” zakończył swój pobyt w zakładzie karnym. Olszański stworzył już pierwsze nagranie na wolności, w którym dziękuje swoim zwolennikom za listy przysyłane mu do więzienia i zapewnia ich, że nie zmienił poglądów, a także w wulgarnych słowach odnosi się do działań prokuratury.

W grudniu sąd skazał Olszańskiego na kolejną karę — tym razem dwóch lat ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania prac społecznych. Wyrok dotyczy nawoływania do nienawiści na tle narodowym oraz wyznaniowym.

O „Jaszczurze” i jego zwolennikach zrobiło się głośno 11 listopada 2021 r. W Kaliszu zorganizowali oni wówczas marsz, którego uczestnicy, wznosząc antysemickie hasła, przemaszerowali na Główny Rynek, gdzie spalili tekst Statutu Kaliskiego, przywileju tolerancyjnego dla Żydów, wydanego przez księcia kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1264 r.

Akt oskarżenia w sprawie tych zdarzeń trafił do Sądu Okręgowego w Kaliszu. Prokuratura zarzuca pięciu organizatorom nawoływanie do dyskryminacji z powodu przynależności narodowej oraz znieważanie osób z tego powodu.

Źródło: onet.pl

Zapadł wyrok ws. zdjęć europosłów na szubienicach

2023/04/29

Przed krakowskim sądem okręgowym zakończył się proces w sprawie zorganizowanej w 2017 roku w Katowicach manifestacji narodowców, podczas której na symbolicznych szubienicach powieszono zdjęcia sześciorga europosłów. Dwie osoby zostały uznane za winne. Wyrok nie jest prawomocny.

Sąd uznał, że sama forma happeningu mieści się w granicach debaty publicznej, jednak ukarał dwóch organizatorów manifestacji za kierowanie gróźb pozbawienia życia z powodu przynależności politycznej. Dwie osoby spośród siedmiu oskarżonych zostały uznane za winne. Skazani to prowadzący pikietę Jerzy J. z Ruchu Narodowego oraz Jacek L. Obaj mają zapłacić karę grzywny w wysokości dziewięciu tysięcy złotych oraz pokryć koszty procesu w wysokości 2550 zł.

– W swoich wypowiedziach nawiązali nie tylko do krytycznej oceny ich zachowania jako zdrajców, ale także nawiązali wprost do konsekwencji, jakie mogą spotkać europarlamentarzystów, zestawiając je z konsekwencjami, jakie spotkały niektórych przywódców konfederacji targowickiej, a do których nawiązywał obraz Norblina, tj. publicznego wykonywania kary śmierci – podała w ustnym uzasadnieniu SSO Agnieszka Senisson.

Chodzi o hasła, które organizatorzy wypowiadali podczas manifestacji. Jak dodała sędzia, w połączeniu kontekstu wizerunku portretów znajdujących się na atrapach szubienic i historycznych losów ujętych przywódców konfederacji targowickiej słowa o „ostrzejszym rozliczeniu polityków” oraz zdanie o tym, że „nie braknie szubienic dla zdrajców” zostały użyte jako groźby wobec tych, których portrety znalazły się na atrapach szubienic. – Taki sposób krytyki zmierzający do wywołania strachu w politykach za pomocą gróźb pozbawienia życia zdecydowanie wykracza poza wykonywanie konstytucyjnego prawa do wolności słowa – podkreśliła sędzia.

Więcej na tvn24.pl

Sprawa Władysława Frasyniuka o znieważenie żołnierzy na polsko-białoruskiej granicy. „Błaszczak, zgłoś się”

2023/04/27

Mariusz Błaszczak, zgłoś się szybko do sądu, szukają cię – mówił Władysław Frasyniuk po rozprawie apelacyjnej w sprawie znieważenia żołnierzy służby granicznej. Sąd we Wrocławiu orzekł: musi być wskazany ktoś, kto poczuł się znieważony. Sprawa wraca do pierwszej instancji.

W sierpniu ubiegłego roku sąd pierwszej instancji uznał, że wypowiedź Władysława Frasyniuka znieważyła żołnierzy pełniących służbę na polsko-białoruskiej granicy, ale warunkowo umorzył postępowanie. Nakazał mu jednak wpłacić 3 tys. zł na Fundusz Sprawiedliwości zarządzany przez resort Zbigniewa Ziobry i wykorzystywany – o czym wielokrotnie pisały media – na promocję polityków Solidarnej Polski.  

– Nie wpłaciłem, wyrok był nieprawomocny. Ale chętnie bym wpłacił, gdybym mógł te pieniądze dać Grupie Granica, pomagającej uchodźcom – mówi Frasyniuk.  

Przypomina, że w niedzielę zmarł 58-letni Mohammed z Syrii, który po upadku z pięcioipółmetrowego muru na granicy polsko-białoruskiej przebywał w białostockim szpitalu. Jest 43. znaną ofiarą kryzysu humanitarnego. 

– Podkreślam: znaną, bo należy założyć, że zmarło znacznie więcej migrantów. Ponad 200 osób wciąż jest uznawanych za zaginione. Dla porównania: od powstania NRD i RFN w 1949 r. do upadku żelaznej kurtyny i zakończenia zimnej wojny w 1989 r. na granicy dzielącej oba państwa niemieckie zginęło 327 osób – mówił Władysław Frasyniuk. Przed wejściem na salę dodawał: – Nie żałuję tego, co powiedziałem, ale poniosłem porażkę, bo na granicy polsko-białoruskiej nic się nie zmienia. To nie jest proces Frasyniuka, tylko proces państwa polskiego, które nie ma szacunku dla ludzkiego życia. 

Dziennikarzy na ogłoszenie decyzji nie wpuszczono. – W tej sali byłem tu pierwszy raz sądzony w stanie wojennym, prokurator zażądał dziesięciu lat, dostałem sześć – wspomniał opozycjonista.

Więcej w Wyborczej

Niemcy. Młodzieżówka AfD uznana za „prawicowy ekstremizm”

2023/04/27

Młodzieżowa organizacja partii AfD Junge Alternative (JA) została określona przez Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) jako prawicowy ekstremizm. Podobnie zakwalifikowano inne prawicowe struktury – Institut fuer Staatspolitik (IfS) i Ein Prozent.

Już wcześniej wywiad uznał te organizacje za podejrzane o prawicowy ekstremizm i monitorował je od kilku lat – pisze portal RND.

„Stanowiska tych trzech organizacji nie są zgodne z Konstytucją” – stwierdził szef Urzędu Ochrony Konstytucji Thomas Haldenwang w oświadczeniu Urzędu Federalnego.

BfV koncentruje się nie tylko na ekstremistach zorientowanych na przemoc, lecz także na „tych grupach osób, które trwale rozpowszechniają ideologie i koncepcje sprzeczne z godnością człowieka i demokracją”. Trzy organizacje dążą do wykluczenia rzekomo „obcych”. „Ukierunkowane propagowanie obrazów wroga i podsycanie niechęci w społeczeństwie to także przygotowanie gruntu pod niepokojowe zachowania wobec tych, których to dotyczy” – stwierdzono.

Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser skomentowała, że „niebezpieczni są nie tylko zorientowani na przemoc prawicowi ekstremiści, ale także intelektualni podpalacze, którzy przygotowują grunt pod przemoc”.

Nowa klasyfikacja nie ma bezpośredniego wpływu na organizacje i ich członków. Jeszcze wcześniej – gdy zostały zakwalifikowane jako podejrzane – Urzędy Ochrony Konstytucji mogły je również obserwować za pomocą narzędzi wywiadowczych. Jednak członkom tych organizacji będzie też trudniej dostać się do policji lub na inne stanowiska w służbie publicznej lub ubiegać się o pozwolenie na posiadanie broni – pisze RND.

Więcej na RMF FM

„Nienawistny atak”. Naukowcy solidarni z prof. Barbarą Engelking

2023/04/27

„To niedopuszczalna próba ograniczania swobody badań naukowych” – Rada Naukowa Instytutu Filozofii i Socjologii PAN broni prof. Barbary Engelking przed nagonką ze strony polityków rządu PiS.

„Rada wyraża swoje oburzenie z powodu słów premiera Morawieckiego i swoją całkowitą solidarność z prof. Engelking, która właśnie doświadcza nagonki. Niebezpieczna jest sytuacja, w której premier demokratycznego państwa, korzystając z autorytetu swojego urzędu, przypuszcza ideologicznie motywowaną napaść na niezależną uczoną. Wyrażamy także sprzeciw wobec wypowiedzi ministra Czarnka, z której jednoznacznie wynika, że planuje on za publiczne środki zamawiać badania mające potwierdzić przyjętą z góry tezę. Takie działanie byłoby nie do zaakceptowania z punktu widzenia etyki naukowej oraz prawa rządzącego działalnością naukową” – napisało w środę 50 badaczy wchodzących w skład Rady Naukowej IFiS.  

Podjęta przez nich uchwała to reakcja na nagonkę ze strony polityków partii rządzącej i mediów wspierających obecną władzę. Sprawę opisywaliśmy na łamach „Wyborczej”.

Od kilku dni przedstawiciele władzy publicznie piętnują prof. Engelking za jej wypowiedź na antenie TVN 24 podczas wywiadu z Moniką Olejnik.

Do nagonki przyłączyła się Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji (jej szef Maciej Świrski wszczął postępowanie przeciwko TVN).

Oburzeni politycy PiS zawiadamiają prokuraturę o „znieważeniu Narodu Polskiego”. Podobne zawiadomienie rozważają fundamentaliści z organizacji Ordo Iuris. Wspomniany w uchwale minister edukacji Przemysław Czarnek zapowiedział też weryfikację celowości finansowania IFiS, w ramach którego działa Centrum Badań nad Zagładą Żydów, kierowane przez Barbarę Engelking.  

Więcej w Wyborczej

TVP zwolniła dziennikarza, bo był gejem. Przełomowy wyrok

2023/04/26

Ten wyrok przywrócił nam godność i wiarę w sprawiedliwość w Polsce – mówi Jakub Kwieciński, dziennikarz i vloger wyrzucony w grudniu 2017 r. z TVP. Sąd w Warszawie po pięciu latach procesu orzekł, że zwolniono go z powodów homofobicznych.

W poniedziałek (24 kwietnia) Sąd Rejonowy Warszawa-Mokotów rozstrzygnął ciągnący się od pięciu lat proces, który wytoczył Telewizji Polskiej jej były pracownik, znany obecnie vloger Jakub Kwieciński. – Sąd stwierdził wprost:

to, że Jakub stracił pracę w TVP, stanowiło dyskryminację ze względu na orientację seksualną. Podkreślił też, że wymiar sprawiedliwości nie może tolerować takich sytuacji, zwłaszcza gdy podmiotem naruszającym zasadę równego traktowania jest telewizja publiczna, medium z wpisaną w ustawie misją społeczną.

Sprawa dotyczy zdarzeń z końca 2017 r. Para vlogerów, Jakub Kwieciński i jego mąż (wzięli ślub w Portugalii) Dawid Mycek, opublikowała wtedy w sieci teledysk świąteczny z udziałem siedmiu par LGBT. Na nagraniu pokazują, jak wspólnie przygotowują się do świąt, ubierają choinkę, wieszają skarpety na prezenty na kominku.

Miesiąc przed emisją teledysku Jakub miał otrzymać od nowej dyrekcji telewizji gwarancję dalszej współpracy. Przerwano ją jednak dwa dni po tym, jak jego klip obiegł internet, z dnia na dzień odwołując mu dyżury w TVP. – Na odchodne usłyszałem jeszcze o komentarzach, które miały paść: „I tak powinien się cieszyć, że tyle się tu uchował i dopiero po dwóch latach zorientowaliśmy się, że u nas pracuje” – opowiadał o tym, co usłyszał po zwolnieniu.

Więcej w Wyborczej

Czarnek grozi. Nie będzie finansował Instytutu Socjologii PAN „na większą skalę”. Przez Engelking

2023/04/25

Minister Czarnek zagroził, że ograniczy finansowanie Instytutowi Socjologii PAN, bo ten „utrzymuje tego rodzaju ludzi”, a konkretnie prof. Barbarę Engelking. Już wcześniej ministerstwo odrzuciło odwołanie instytutu i przyznało mu niską kategorię naukową, uniemożliwiając nadawanie doktoratów z filozofii.

„Ja, oczywiście, nie zamierzam wpływać w żaden sposób na politykę kadrową Instytutu Socjologii PAN – nie jest to moja rola.

Natomiast na pewno będę rewidował swoje decyzje finansowe, bo ja nie będę finansował na większą skalę instytutu, który utrzymuje tego rodzaju ludzi, którzy po prostu obrażają Polaków” – powiedział minister edukacji Przemysław Czarnek w TVP info 24 kwietnia.

„Ten rodzaj ludzi”, to oczywiście prof. Barbara Engelking, dyrektorka Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, która 19 kwietnia w TVN 24 mówiła o rzeczywistej skali polskiej pomocy Żydom podczas II wojny światowej. A ta opowieść, poparta badaniami naukowymi, nie koresponduje z historyczną propagandą władzy (niżej w tekście dokładne cytaty z prof. Engelking).

„To jest skandal i bezczelność nieprawdopodobna tej pani, zresztą nie pierwszy raz. Ta pani nie rozumie tego, co się działo w czasie II wojny światowej w Polsce. Ta pani nie rozumie dramatu, chociażby rodziny Ulmów, a to jest tylko przykład. Ta pani bezczelnie obraża Polaków”, mówił Czarnek.

Zapowiedział też badania, których celem będzie udowodnienie tezy prawicy o tym, że Polacy masowo ratowali Żydów podczas wojny.

Jednak to ta pierwsza zapowiedź wywołała głośną reakcję przede wszystkim środowisk naukowych. Bo to zupełnie niezawoalowana groźba ręcznego sterowania instytutem oraz represji za prowadzenie badań.

Swoją groźbę Czarnek powtórzył w rozmowie w RMFFM 25 kwietnia. Mówił m.in. o podnoszeniu wynagrodzeń naukowcom i naukowczyniom. „Nie będę podejmował decyzji pozytywnych [podnoszenia pensji] w stosunku do naukowców, którzy obrażają Polaków”, mówił min. Czarnek. „Nie będę dawał pieniędzy na naukowców, którzy obrażają Polaków” – zagroził.

Więcej w oko.press

Antysemickie incydenty w roku 2022. Badanie doświadczenia społeczności żydowskiej

2023/04/25

Niniejszy raport, powstały z inicjatywy Żydowskiego Stowarzyszenia Czulent, i Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie, zawiera dane o przestępstwach z nienawiści, incydentach na tle antysemickim i mowie nienawiści motywowanej antysemityzmem, zgłoszene przez członków i członkinie społeczności żydowskiej, za pośrednictwem platformy zglosantysemityzm.pl. Raport poszerzony został o opisane trendy, które zaobserwowano dzięki zebranym danym w 2022 roku oraz metodologię badawczą, którą zastosowano podczas naszych działań. 

Publikacja powstała w ramach projektu „Zintegrowany system monitorowania antysemickich przestępstw i mowy nienawiści oraz pomocy i wsparcia dla członków społeczności żydowskiej”. Projekt realizowany przez Żydowskie Stowarzyszenie Czulent oraz Gminę Wyznaniową Żydowską w Warszawie. 

Projekt finansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach programu Prawa, Równość i Obywatelstwo na lata 2014-2020 oraz Fundacji Pamięć, Odpowiedzialność i Przyszłość (EVZ).

Więcej na stronie Stowarzyszenia CZULENT

Katolicka Polska nie chce u siebie uchodźcy katolika, bo nie jest biały i przyszedł zza muru z drutem kolczastym

2023/04/24

Polska dwukrotnie odmówiła mu ochrony międzynarodowej, a gdy wyjechał do Belgii, nasz kraj upomniał się o niego i na mocy ustawy dublińskiej został stamtąd deportowany. O tym, co usłyszał od polskich pograniczników, nie chce mówić. Te słowa bolą bardziej niż kamienie.

Gdy pod koniec 2020 r. Dino przekraczał granicę polsko-białoruską, muru z drutem kolczastym jeszcze nie było. Mur stanął w połowie 2022 r. Dino jest dziennikarzem ze Sri Lanki, w ojczyźnie należał do mniejszości narodowej i religijnej, Tamilów i katolików. Mało kto wie, co w latach 1983-2009 działo się na wyspie na południowy wschód od Indii, oddalonej od Polski dziesiątki tysięcy kilometrów.

Przez 26 lat trwała tam wojna domowa – rządzący Sri Lanką nie chcieli uznać niepodległości Tamilów, wybili ich dziesiątki tysięcy. Bomba rozerwała wujka Dina, jego brat, który to widział, zabił się. 

W swojej ojczyźnie Dino pracował jako dziennikarz tamilskiej gazety. Pisał pod pseudonimem, ale służbom udało się ustalić jego imię i nazwisko. Przez pół roku ukrywał się w lesie, ale w końcu musiał zostawić wszystko i uciekać. Ze Sri Lanki przyleciał samolotem na Białoruś, a po trzech miesiącach przekroczył granicę z Polską, krajem, w którym katolicy według GUS stanowią 92 proc. populacji.

Biblia uczy, żeby nie krzywdzić, być dobrym człowiekiem, miłować bliźniego. A jak katolicka Polska potraktowała człowieka, który uciekł z kraju przed torturami i więzieniem? 

Urząd ds. Cudzoziemców dwukrotnie odmówił mu ochrony międzynarodowej, a gdy wyjechał do Belgii, Polska upomniała się o niego i na mocy ustawy dublińskiej został stamtąd deportowany. O tym, co usłyszał od polskich pograniczników, nie chce mówić. Te słowa bolą bardziej niż kamienie. 

To, co zrobiła mu Polska, jest dla niego ciosem w serce. Jako katolik dużo słyszał o naszym kraju. Na Sri Lance katolicy są w mniejszości, nie mogą się afiszować ze swoją wiarą. Inaczej już u nas.

Cały tekst Anny Dobiegały w Gazecie Wyborczej

Bilewicz: dzień, w którym z martwych Żydów zrobiono Polaków

2023/04/23

Mało kto mógł się spodziewać, że 80. rocznica powstania w getcie warszawskim stanie się dla władz okazją do kolejnej próby zawłaszczania żydowskiej pamięci Holokaustu. W wystąpieniach notabli, w publicystyce prorządowych mediów, w wypowiedziach parlamentarzystów partii rządzącej naprzemiennie przewijały się dwa wątki: przypominano o ratowaniu Żydów przez Polaków i domagano się odszkodowań za żydowskie ofiary — pisze Michał Bilewicz*.

Nawet w trakcie głównej ceremonii pod pomnikiem bohaterów getta z ust prezydenta padły słowa o Polakach ratujących Żydów, choć przecież żadne miejsce na świecie nie jest chyba tak dojmującym symbolem żydowskiego osamotnienia, jak warszawski Muranów w kwietniu 1943 r. Mamy mnóstwo zapisów tej samotności – z obu stron murów getta. Dobrze znane świadectwa literackie i dokumenty państwa podziemnego, z wierszem Czesława Miłosza „Campo di Fiori” i raportem Jana Karskiego na czele. O gawiedzi szyderczo pokrzykującej na widok płonącego getta, że „żydki się smażą” przeczytamy u polskiego pisarza Andrzeja Szczypiorskiego i w relacjach żydowskiej łączniczki Żegoty, Heleny Merenholc.

Od lat obecne polskie władze próbują mnożyć dowody rzekomo masowej pomocy udzielanej Żydom przez Polaków. Liczba 7 tys. „sprawiedliwych wśród narodów świata”, którą dumnie podał w rocznicę powstania premier Morawiecki, przez niego samego jest kwestionowana, jako zaniżona. Stąd strumienie pieniędzy na dokumentowanie „nieuznanych sprawiedliwych”. Suto wspierany przez rząd projekt Instytutu Pileckiego, oczko w głowie byłej wiceminister rządu PiS Magdaleny Gawin, ma upamiętniać historie Polaków, którzy oddali życie za ratowanie Żydów.

Kolejne zwłoki przy granicy z Białorusią. Zwiększa się liczba ofiar kryzysu humanitarnego

2023/04/23

Wszystko wskazuje, że liczba ofiar kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej wzrosła w sobotę (22 kwietnia) do 42. O kolejnych zwłokach poinformowała podlaska policja.

W sobotę po godz. 17 Elżbieta Zaborowska z zespołu prasowego podlaskiej policji poinformowała: – W lesie w okolicach miejscowości Istok [w otulinie południowej części Puszczy Białowieskiej – red.] znaleziono zwłoki nieznanego mężczyzny. Policjanci pod nadzorem prokuratora prowadzą czynności procesowe, w tym identyfikacyjne. Zgłoszenie otrzymaliśmy po godz. 14.

Ostatnie ciało na pograniczu polsko-białoruskim odnaleziono w miniony wtorek (18 kwietnia). Była to 41. śmiertelna ofiara kryzysu migracyjnego, a za tym humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy, który trwa od lata 2021 r.

Aktywiści i aktywistki niosący pomoc uchodźcom, którzy mimo stalowego płotu przekroczyli tę granicę i błąkają się po podlaskich lasach, zwracali wówczas uwagę: – To kolejna śmierć, której zdecydowanie można było uniknąć. Rządzący i podległe im służby wciąż kryminalizują osoby uchodźcze. W związku z tym, przy braku zmiany kursu politycznego, na pograniczu polsko-białoruskim będą ginąć kolejni ludzie. Podobnie jak w poprzednich przypadkach żądamy poniesienia konsekwencji przez osoby odpowiedzialne za kolejne ofiary śmiertelne na terenach przygranicznych.

Jak ustaliliśmy, o zwłokach znalezionych w okolicy Istoku policję poinformowała przechodząca tamtędy przypadkowa osoba. Sprawą zajmuje się prokuratura w Hajnówce.

W piątek (21 kwietnia) wolontariuszki z jednej z grup pomocowych relacjonowały: – Kilka dni temu nasza ekipa otrzymała wezwanie do grupy trzech osób: dwóch mężczyzn i jednej kobiety, pochodzących z Konga i Kamerunu. Przekazali oni, że od sześciu dni koczują w lesie, byli bardzo zagubieni, potrzebowali jedzenia i picia. Gdy dotarłyśmy na miejsce, zastałyśmy tylko puste obozowisko ze zdjęć. Pozostaje nam tylko nadzieja, że osoby te mają się dobrze, a ich życiu nic nie zagraża. Niestety, zamiast pewności mamy tylko nadzieję.

Wskazywały: – W podlaskich lasach znajduje się obecnie bardzo wiele osób. W ukryciu przed strażą graniczną i służbami koczują w grupach po kilka–kilkanaście osób. Bardzo wiele z nich to kobiety z dziećmi. Niestety, wśród osób, do których docieramy z pomocą, jest wiele osób z urazami po próbie przejścia przez mur. Stłuczenia, złamania, rany i wewnętrzne urazy – są to dodatkowe przeciwności, z którymi osoby w drodze muszą sobie radzić, czekając na pomoc i lepsze jutro.

Więcej w Wyborczej

Kukiełka Żyda w krakowskich jasełkach. Organizacje żydowskie apelują do władz miasta

2023/04/22

Organizacje żydowskie wystosowały o powołanie zespołu ekspertów, którzy będą wspierać miasto i urzędników w zakresie antydyskryminacji. Powodem jest dyskusja wokół tradycyjnego przedstawienia jasełkowego w Muzeum Historii Krakowa, w którym postać Żyda ukazywana jest sposób upokarzający.

Jest to kolejna — po „Żydzie na szczęście” — głośna debata o niezauważanych do tej pory w mieście praktykach powielających krzywdzące stereotypy — dowiadujemy się.

Jako organizacje żydowskie z niepokojem obserwujemy wzrost antysemityzmu oraz mowy nienawiści w debacie publicznej. Dyskurs nienawiści polaryzuje społeczeństwo i stanowi poważne zagrożenie dla demokratycznych wartości — czytamy w liście do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.

Niestety, nadal obserwujemy wydarzenia i działania krakowskich instytucji kultury, takich jak Muzeum Krakowa, stwarzające przestrzeń dla prezentowania »Żydów w stereotypowy, negatywny sposób, a także przedstawia i uzasadnia przemoc wobec Żydów«. Mamy tu na myśli Jasełka rodziny Malików, które były częścią wystawy pokonkursowej 80. Jubileuszowego Konkursu Szopek Krakowskich. Wywołują one tym większy sprzeciw, że skierowane były do najmłodszych mieszkańców i mieszkanek Krakowa. Zamiast pomagać w budowaniu otwartego społeczeństwa, zaprzeczają one polityce Krakowa, której celem jest budowanie otwartej, europejskiej metropolii.

Szczegóły przedstawienia zostały również opisane w międzynarodowym dzienniku „Times of Israel”. „Na filmie, który według założyciela FestivALT obejrzało tysiące osób, aktorzy śpiewają o Żydach co najmniej 30 razy. Niektóre z tych wzmianek są w brutalnym lub negatywnym kontekście. Przedstawienie koncentruje się wokół teatru lalek, w którym jedna z postaci wydaje się ortodoksyjnym Żydem z bokobrodami. Inna, trzymająca kij, ubrana jest w tradycyjny polski strój” — pisze Caanan Lidor.

Podczas gdy lalkarz animuje postacie, aktorzy z zespołu rodziny Malików śpiewają duet dwóch lalek. Głos postaci trzymającej kij śpiewa: »Żydzi! Żydzi! Ja was nauczę, ja was nauczę. Jak ja was będę młócił od tyłu, jak ja was będę młócił z przodu tym kijem«

Apel podpisali:
Rabin Michael Schudrich
Rabin Eliezer Gurary
AJC Central Europe
Fundacja Kultury Zbliżenia
Fundacja Urban Memory — The Urban Memory Foundation
Fundacja Zapomniane
Gmina Żydowska w Łodzi — Kehila Kedosza Łódź
JCC Krakow
JCC Warszawa
Stowarzyszenie FestivALT
Stowarzyszenie HaKoach
Żydowskie Stowarzyszenie Czulent
Żydowskie Towarzystwo Gimnastyczno-Sportowe Makabi Warszawa
Fundacja Żyd Niemalowany Muzeum Wieczny Tułacz

Źródło: onet.pl

Na Marszu Równości w Częstochowie niosły obraz „tęczowej” Matki Boskiej. Sąd bez procesu wydał wyrok skazujący

2023/04/22

Sąd Rejonowy w Częstochowie wyrokiem nakazowym skazał dwie aktywistki stowarzyszenia Demokratyczna RP za obrazę uczuć religijnych przez znieważenie przedmiotu kultu religijnego na III Marszu Równości w 2021 r. Niosły kopię obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w tęczowej aureoli.

Wyrokiem nakazowym na niejawnym posiedzeniu sąd skazał Kamilę  Ł.-B. na  pięć miesięcy ograniczenia wolności i wykonywanie w tym czasie prac społecznych w wymiarze 20 godzin miesięcznie. Druga z uczestniczek częstochowskiego marszu równości Magdalena W.-D. została ukarana 2-tysięczną grzywną.

Przypomnijmy: 21 sierpnia 2021 r. w Częstochowie odbył się III Marsz Równości. Wzięło w nim udział ok. 300 osób. Demonstrację nadzorowała policja. W trakcie marszu i tuż po jego zakończeniu do częstochowskiej policji i prokuratury zaczęły napływać zawiadomienia o ranieniu uczuć religijnych za pomocą eksponowanej przez dwie młode kobiety kopii obrazu Matki Bożej w kolorowej aureoli.

Prokuratura powołała biegłego, który uznał, że niesiony na marszu równości w 2021 r. wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej nie rani uczuć religijnych. Prokuratura sięgnęła jednak po innego biegłego. Nie ujawniono jego tożsamości, ale – jak  podkreślano – „także naukowca, lingwistę”.

Biegły na 70-stronicowej opinii wywiódł, że aureola na obrazie niesionym w 2021 r. to nie biblijna, siedmiokolorowa tęcza symbolizująca nadzieję i bliskość Boga, lecz sześciokolorowy symbol środowisk gejów, lesbijek i osób transpłciowych. Według biegłego przedmiot kultu został więc znieważony.

Tuż przed końcem 2022 r. akt oskarżenia został przesłany do Sądu Rejonowego w Częstochowie.

Więcej w Wyborczej