Kierowca homofobusa uniewinniony. „Sąd uznał za prawdziwe hasła, że homoseksualiści częściej molestują dzieci”

2023/07/07

– To haniebny wyrok, szokujący. Prawdopodobnie będziemy składać kasację – mówi pełnomocnik Moniki Drubkowskiej, aktywistki LGBT z Gorzowa Wielkopolskiego. Chodzi o sprawę furgonetek, które jeździły po mieście i głosiły hasła m.in. o tym, że „homoseksualiści częściej molestują dzieci”. – Sąd wskazał, że hasła te polegają na prawdzie – dziwi się prawnik.

Monika Drubkowska jest aktywistką LGBT, prezeską Fundacji Warto Być Równym Nad Wartą. W sierpniu 2019 roku współorganizowała pierwszy w Gorzowie Wielkopolskim marsz równości. Kilka dni przed tym wydarzeniem na ulicach miasta pojawiły się homofobusy – furgonetki z homofobicznymi hasłami. Były nimi oblepione, a także puszczały je przez megafon.

Drubkowska poczuła się dotknięta. – To był trudny czas kampanii wyborczej. Przed naszym marszem zaczęły jeździć furgonetki podsiane mową nienawiści, hejtem, dyskryminacją. To była homofobiczna propaganda w czystej postaci, niepoparta żadną naukową wiedzą. Ja się z tym nie zgadzam, prowadzę fundację równościową, pomagam osobom LGBT+, chronię nasze prawa i naszą godność, dlatego wystąpiłam z prywatnym aktem oskarżenia do sądu – wspomina w rozmowie z TOK FM aktywistka.

Więcej w TOK.FM

Białostocki nacjonalista świętuje z ambasadorem Rosji. Z jego zdjęć korzystał IPN

2025/05/15

Znany z antyukraińskich i antysemickich wpisów twórca portalu Niezależne Media Podlasia Jacek P. wspólnie świętował z ambasadorem Rosji rocznicę zakończenia II wojny światowej. Daje się wykorzystywać przez białoruską propagandę. Spotyka się ze szpiegiem Tomaszem Szmydtem. Wcześniej z jego usług korzystał IPN.

Jacek P. pochodzi z Białegostoku. Publikował w sieci wpisy, w których określał Ukraińców, już po wybuchu wojny w Ukrainie, „nazistami od bandery”, „banderowską swołoczą”, „UPAdlińcami” czy „chazarską dziczą”.

Po ataku putinowskiej Rosji na Ukrainę Jacek P. kolportował teorie spiskowe, np. o „przesiedleniu” Ukraińców do Polski, bo ich tereny mają zostać zamieszkane przez imigrantów z Izraela. Od lat zamieszcza na stronach portalu Niezależne Media Podlasia treści antysemickie, jak choćby poradnik: „Jak poznać Żyda”, który przypomina propagandę nazistowskiej.

Za rozpowszechnianie antysemickich wpisów został prawomocnie skazany na sześć miesięcy ograniczenia wolności. Swego czasu zamieszczał również informacje o tym, że soda oczyszczona leczy… nowotwory. Jak pisał, była to „wiedza ukrywana przez wielkie koncerny farmaceutyczne”.

Jeździ też na Białoruś i spotyka się tam z m.in. ze szpiegiem, byłym sędzią Tomaszem Szmydtem, który wiosną ubiegłego roku schronił się pod skrzydłami reżimu Łukaszenki. Bywa gościem Międzynarodowego Radia Białoruś, reżimowej rozgłośni gdzie rozlewa się antypolska propaganda, jaką uprawia tu także Schmydt. Niedawno Jacek P. wyrażał w rozgłośni opinię, że wydarzenia w Polsce wskazują na dążenie do „jeszcze większej kryminalizacji” życia publicznego, co – jego zdaniem – pozwoli na „szersze represje wobec polskiego społeczeństwa”.

Ostatnio na jednym z portali społecznościowych pochwalił się udziałem w spotkaniu w ambasadzie Rosji z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej i zamieścił zdjęcie, na którym świętuje tu razem z ambasadorem Siergiejem Andriejewem. Jak pisaliśmy, wcześniej tego dnia (9 maja) Andriejew złożył wieniec na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich na warszawskim Mokotowie. Od rana odbywał się w tym miejscu antywojenny protest zorganizowany przez ukraińskich aktywistów. Ambasadora Rosji ochraniała grupa kilku mężczyzn w żółtych, odblaskowych kamizelkach z nadrukiem „Front”. Oddzielali Andriejewa także od dziennikarzy i fotoreporterów.

Po wizycie w ambasadzie Rosji Jacek P. komentował ją (pisownia oryginalna): „Serdecznie dziękuję Ambasadorowi Siergiej Andriejew za gościnę. Czułem się zaszczycony, że pomimo braku zaproszenia zostałem wpuszczony, na polecenie Pana Ambasadora, na teren ambasady i mogłem brać udział w uroczystości upamiętniającej 80 rocznicę wyzwolenia Polski spod Niemieckiej okupacji, a jestem tylko dziennikarzem, który wykonuje to co powinno być zrobione przez media opłacane z naszych podatków. Niestety nasze podatki idą na ukraińską propagandę!”.

Więcej w Wyborczej

Tęczowe flagi na krakowskim rynku zniknęły przed wiecem Trzaskowskiego. Społeczność LGBT+ oburzona

2025/05/15

Urząd Miasta Krakowa „Wyborczej” tłumaczy, że flagi z napisem „Kraków dla Równości” wywieszono przez pomyłkę o dzień za wcześnie, a w sztabie Rafała Trzaskowskiego słyszymy, że to politycy poprosili o ich zdjęcie: – Chodziło wyłącznie o technikalia i aspekt wizualny. Rafał w każdym mieście występuje w otoczeniu biało-czerwonych flag.

„Czy Rafał Trzaskowski wstydzi się społeczności LGBT+? Czy gardzi naszymi głosami i postulatami? Ten przykry obrazek pozostanie z nami na długo” – napisali we wtorek wieczorem działacze ze stowarzyszenia Queerowy Maj. 

Pod oświadczeniem wkleili dwa zdjęcia. Jedno przedstawiało budowaną rano scenę na wtorkowy wiec Rafała Trzaskowskiego na płycie rynku i powiewające obok duże miejskie flagi z napisem: „Kraków dla Równości”. Drugie zdjęcie pochodzi ze spotkania z kandydatem PO na prezydenta. Tyle że zamiast tęczowych flag na maszcie powiewają te biało-czerwone.

„Nie ma naszej zgody na chowanie flagi. Nie ma naszej zgody na okazywanie pogardy względem społeczności LGBTQIA – nawet tej symbolicznej. Tęcza nie obraża, a zachowanie tego kandydata polecamy wszystkim dobrze zapamiętać” – napisali w oświadczeniu członkowie stowarzyszenia Queerowy Maj, dodając, że flaga jako „symbol mówiący o równości, prawach człowieka i godności osób LGBTQIA+ uwiera kandydata i jego elektoratu w oczy”.

Jeszcze we wtorek wieczorem pytania w sprawie podmiany flag zadaliśmy w krakowskim Magistracie. W środę rano usłyszeliśmy zapewnienie, że w UMK przygotowywana jest odpowiedź. Ta nadeszła dopiero po godzinie 15 – niemal ośmiu godzinach pracy urzędu. Jak ustaliło biuro prasowe – w mieście doszło do… pomyłki.

„W związku z promocją wydarzenia „Marsz Równości” ZDMK otrzymało polecenie zawieszenia flag dostarczonych przez Wydział Polityki Społecznej, Równości i Zdrowia jako organizatora. Termin realizacji dekoracji przewidziano na okres od 14 do 19 maja 2025 r. Omyłkowo flagi zostały wywieszone dzień wcześniej tj. 13 maja. Gdy tylko zorientowano się, że flagi zostały wywieszone przed terminem, na 6 masztach zawieszone zostały flagi polskie. W dniu dzisiejszym – zgodnie z umową – zostały powieszone flagi” – napisała nam w środę Dominika Jaźwiecka z biura prasowego krakowskiego Magistratu.

Więcej w Wyborczej

Polska na końcu, ale już nie ostatnia w Unii – znamy wyniki tegorocznego Tęczowego Rankingu ILGA-Europe!

2025/05/14

W opublikowanym dzisiaj Tęczowym Rankingu ILGA-Europe (Rainbow Map & Index) Polska zajęła 39 miejsce (na 49 analizowanych państw), plasując się, razem z Bułgarią, na przedostatnim miejscu w Unii Europejskiej. Na pierwszym miejscu ponownie znalazła się Malta, tuż za nią Belgia oraz Islandia, natomiast najniższe wyniki uzyskały takie państwa jak Rosja, Azerbejdżan i Turcja.

Polska po pięciu latach opuściła niechlubne ostatnie miejsce w UE, jednak i tak krajowe prawodawstwo i praktyka stosowania prawa pod względem ochrony praw człowieka osób LGBT+ jest jedną z najgorszych w Europie. W tym roku, Polska zdobyła 21% punktów – zmiana w porównaniu do zeszłego roku, a także awans na wyższe miejsce spowodowane są uchyleniem ostatniej dyskryminującej uchwały wymierzonej w osoby LGBT+. Mimo tej nieznacznej zmiany, ranking jasno potwierdza: polskie prawo nie chroni wystarczająco osób LGBT+ i ich bliskich.

Tęczowy Ranking i Mapa (Rainbow Map Index) jest inicjatywą prowadzoną przez ILGA-Europe już od 2009 roku. ILGA-Europe jako organizacja parasolowa, zrzesza organizacje społeczeństwa obywatelskiego działające na rzecz równouprawnienia osób LGBT+ w Europie.

Tęczowy Ranking ILGA-Europe analizuje poziom ochrony prawnej osób LGBT+ w 49 krajach, konsultując go z organizacjami krajowymi. W Polsce, podobnie jak w latach ubiegłych, udział w przygotowaniach raportu brała Fundacja Trans-Fuzja oraz Stowarzyszenie Kampania Przeciw Homofobii.

Ranking nie mierzy postaw społeczeństwa i poziomu akceptacji wobec osób LGBT+, ale jest oparty na twardej analizie krajowego prawodawstwa i praktyki stosowania prawa przez sądy i organy administracyjne. Ranking obejmuje następujące kategorie: 

  1. Równość i zakaz dyskryminacji, 
  2. Rodzina, 
  3. Przestępstwa z nienawiści i mowa nienawiści, 
  4. Uzgodnienie płci metrykalnej; 
  5. Integralność cielesna osób interpłciowych
  6. Wolności obywatelskie (tj. wolność zgromadzeń, zrzeszania się i ekspresji)
  7. Prawo do azylu

Na podstawie analizy wyników rankingu, publikowana jest interaktywna mapa prezentująca poziom ochrony prawnej w każdym z analizowanych krajów. Co roku ranking wraz z towarzyszącą mu mapą, publikowany jest w okolicach 17 maja, czyli IDAHOBIT – Międzynarodowego Dnia Przeciwko Homofobii, Bifobii i Transfobii.

Polska po pięciu latach opuściła niechlubne ostatnie miejsce w UE, jednak i tak krajowe prawodawstwo i praktyka stosowania prawa pod względem ochrony praw człowieka osób LGBT+ jest jedną z najgorszych w Europie. W tegorocznej edycji rankingu, Polska zdobyła 20,50% punktów. Niższy wynik od Polski osiągnęło tylko 10 państw (m.in. Rosja, Białoruś, Azerbejdżan i Turcja), z kolei w czołówce rankingu znalazła się ponownie Malta, Belgia i Islandia.

Awans Polski w rankingu spowodowany jest przede wszystkim uchyleniem ostatniej dyskryminującej uchwały wymierzonej w osoby LGBT+ – Samorządowej Karty Praw Rodzin w powiecie łańcuckim. Ta zmiana stanowi symboliczne zamknięcie mrocznego rozdziału w najnowszej historii Polski, w którym możliwa była jawna dyskryminacja osób LGBT+ w życiu publicznym. 

Ucieczka z niechlubnego, ostatniego miejsca w Unii Europejskiej nie może być jednak powodem do dumy, przynajmniej jeszcze nie w tym roku – Polska, podobnie jak w latach ubiegłych, uzyskała zero punktów aż w trzech kategoriach: rodzina, przestępstwa z nienawiści i mowa nienawiści, a także integralność cielesna osób interpłciowych. 

W obszarze równouprawnienia osób LGBT+ w naszym kraju jest wciąż bardzo dużo do zrobienia. Zbliżenie się Polski do wyższych miejsc w rankingu wymaga niezbędnych zmian prawnych, takich jak wejście w życie dobrej ustawy o związkach partnerskich, równości małżeńskiej, wprowadzenia gwarancji bezpieczeństwa dla wszystkich rodzin, a także ochrony przed dyskryminacją, przemocą i mową nienawiści. Również obszar praw osób transpłciowych i interpłciowych, przeciwdziałania ich dyskryminacji w miejscu pracy, szkolnictwie, ochronie zdrowia i innych obszarach wymaga zmian, szanujących godność i opartych o samostanowienie osób.

Więcej na stronach Kampanii Przeciw Homofobii

Awantura z Robertem Bąkiewiczem na radzie miasta. Jest ruch prokuratury

2025/05/14

Radomska prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie zajść z udziałem Roberta Bąkiewicza na sesji rady miejskiej. Działacz wraz z grupą towarzyszących mu ludzi zakłócił obrady poświęcone planom utworzenia w Radomiu centrum integracji cudzoziemców. Na miejscu interweniowały straż miejska i policja.

Prokuratura Rejonowa Radom-Wschód wszczęła we wtorek dochodzenie dotyczące Roberta Bąkiewicza. Chodzi o bezprawne zajęcie mównicy na sesji rady miasta i odmowę dobrowolnego jej opuszczenia, a następnie stosowanie oporu wobec interweniujących funkcjonariuszy straży miejskiej — poinformowała rzeczniczka prokuratury Aneta Góźdź.

Śledczy zbadają także, czy zachowanie działacza nie nosiło znamion czynu polegającego na wywieraniu przemocą wpływu na czynności służbowe policji. Za wskazane czyny grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.

W Radomiu 27 marca odbywała się nadzwyczajna sesja, na której radni mieli przyjąć stanowisko w sprawie planów utworzenia w tym mieście centrum integracji cudzoziemców. W pewnym momencie na sali pojawił się Robert Bąkiewicz z grupą towarzyszących mu osób.

Więcej w Onecie.

PZPN reaguje na rasizm podczas meczu w Częstochowie

2025/05/13

Po meczu Rakowa Częstochowa z Jagiellonią Białystok, który zakończył się porażką „Medalików”, PZPN podjął działania w związku z niepokojącymi wydarzeniami na trybunach. Spotkanie, rozgrywane 10 maja, przyniosło nie tylko sportowe emocje, ale także poważny skandal związany z zachowaniem kibiców.

Podopieczni Marka Papszuna przegrali to starcie 1:2, co miało znaczący wpływ na ich sytuację w tabeli Ekstraklasy. Przegrana ta sprawiła, że Raków stracił pozycję lidera na rzecz Lecha Poznań, co w obliczu zbliżającego się końca sezonu może okazać się katastrofalne w skutkach.

Podczas meczu doszło do skandalicznego incydentu, gdy kibice Rakowa dopuścili się rasistowskiego ataku na napastnika Jagiellonii, Afimico Pululu. Słuchając małpich odgłosów, które wydawali w trakcie jego celebracji bramki, można było odnieść wrażenie, że problem rasizmu w polskim futbolu wciąż nie został rozwiązany.

Prof. Barbara Engelking na czele rady Muzeum Auschwitz

2025/05/13

Rada Muzeum Auschwitz-Birkenau, powołana przez ministra kultury, pełni rolę opiniodawczą i nadzorczą nad działalnością placówki. Prof. Barbara Engelking, psycholog i socjolog, została wybrana na przewodniczącą rady, której kadencja potrwa do 2028 r. W skład rady weszli również byli więźniowie obozu oraz eksperci z różnych dziedzin.

Rasistowski skandal podczas meczu Ekstraklasy. Piłkarz Jagiellonii obrażany

2025/05/12

Haniebne sceny na stadionie w Częstochowie. Podczas hitowego meczu Raków – Jagiellonia część kibiców gospodarzy dopuściła się rasistowskich zachowań wobec Afimico Pululu, napastnika zespołu z Białegostoku. To nie pierwszy raz, gdy piłkarz musi mierzyć się z podobnymi incydentami.

Jagiellonia Białystok wygrała 2:1 z Rakowem Częstochowa w 32. kolejce PKO BP Ekstraklasy, jednak sportowe emocje zeszły na dalszy plan.

Po jednym z rzutów karnych skutecznie wykonanym przez Afimico Pululu, z trybun stadionu przy Limanowskiego rozległy się odgłosy imitujące małpie dźwięki.

Piłkarz w rozmowie z portalem Goal.pl przyznał, że nie był to pierwszy tego typu przypadek.

– Po golu te krzyki były jeszcze mocniejsze. Chciałem im pokazać, że słyszałem. To smutne, ale zostawiam to w rękach Boga – powiedział. Zawodnik wspomniał również o podobnych incydentach z meczów przeciwko Legii i Widzewowi.

Źródło: TVP Info

Grzegorz Braun bez immunitetu europosła. Teraz może być oskarżony i skazany w Polsce

2025/05/06

Decyzja Parlamentu Europejskiego otwiera drogę do postawienia mu zarzutów w sprawie siedmiu domniemanych przestępstw. A na tym może się nie skończyć.

Głosowanie rozpoczęło się o g. 12 i trwało bardzo krótko. Na razie nie znamy jeszcze stosunku głosów, wiadomo jedynie, że większość europarlamentarzystów głosowała za odebraniem immunitetu Braunowi. Decyzję o uchyleniu immunitetu Parlament Europejski podejmują zwykłą większością głosów. Jego przewodnicząca Roberta Metsola musi teraz przekazać decyzję odpowiedniemu organowi państwa członkowskiego. W tym przypadku decyzja trafi do polskiej prokuratury.

„Warto przeczytać wstrząsający raport Komisji JURI Parlamentu Europejskiego, który zostanie poddany pod głosowanie” – napisał 1 maja na X Adam Bodnar, informując o terminie głosowania nad immunitetem Grzegorza Brauna.

Raport, który stał się podstawą do odebrania Braunowi unijnego glejtu niekaralności, powstał w odpowiedzi na złożony jesienią 2024 r. wniosek polskiego prokuratora generalnego o uchylenie immunitetu skrajnie prawicowemu europosłowi. Dotyczy czynów z lat 2022-2023, za których część już raz Braun usłyszał zarzuty, ale po wyborach do PE chronił go właśnie parasol immunitetu.

Dwa z nich to naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie lekarza – ówczesnego dyrektora Narodowego Centrum Kardiologii, a później ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. „Interwencja” zamieniła się w szarpaninę i próby zmuszenia Szumowskiego do przebadania się alkomatem. Nie spotkała go wówczas za to zachowanie żadna kara.

Prokuratura chce też postawić Braunowi zarzuty za atak gaśnicą na chanukowe świece w polskim Sejmie i naruszenie nietykalności cielesnej kobiety, która próbowała go powstrzymać. Kolejne sprawy dotyczą m.in. zniszczenia choinki należącej do Stowarzyszenia Sędziów „Iustitia” w budynku Sądu Okręgowego w Krakowie oraz uszkodzenia sprzętu nagłośnieniowego Niemieckiego Instytutu Historycznego podczas wykładu prof. Jana Grabowskiego o Zagładzie. Grzegorz Braun zajął wówczas mównicę i zniszczył mikrofony, a Grabowskiemu kazał się wynieść z Polski. Nie spotkała go wówczas za to zachowanie żadna kara. Ale do czasu.

Po tym, jak Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego (JURI) pozytywnie – przy zaledwie jednym głosie sprzeciwu wobec 23 „za” zaopiniowała pozytywnie uchylenie immunitetu Braunowi, europosła, szanse na to, by obronił swoją nietykalność, były bardzo małe. Cała sprawa wydawała się przesądzona już przed głosowaniem – reporter „Wyborczej” usłyszał, że nikt specjalnie Brauna nie będzie bronił. Nikt nie miał interesu politycznego w obronie niezrzeszonego europosła.

Więcej w Wyborczej

Były ksiądz Jacek Międlar miał być bezkarny po antysemickim marszu. Ludzie Ziobry się o to starali

2025/05/06

Prokuratura Zbigniewa Ziobry dwa razy umorzyła sprawę przeciw Jackowi Międlarowi, uznając, że jego bluzgi na Żydów to „dozwolona prawem krytyka” i „wzmacnianie postaw patriotycznych”. A jednak stanął przed sądem.

Rasistowskie, antysemickie słowa były ksiądz Jacek Międlar wypowiedział podczas marszu, 1 marca 2019 r., który miał upamiętnić „żołnierzy wyklętych”. Zorganizowali go kibole Śląska Wrocław. „To my jesteśmy gospodarzami w tym mieście, my Polacy!”, „Żydowscy komuniści gorsi niż naziści”, „Precz z żydowską okupacją” – m.in. takie hasła wykrzykiwali prowadzący marsz.

Obserwatorzy z wrocławskiego magistratu po dwóch ostrzeżeniach rozwiązali zgromadzenie – relacjonowaliśmy w „Wyborczej Wrocław”

Po decyzji wrocławskiego Urzędu Miasta tłum demonstrantów zaczął skandować: „wyp … !”. Uczestnicy manifestacji, którzy nie wykonali decyzji o „rozwiązaniu zgromadzenia” zostali spisani przez policję.

Potem zaczęła się sześcioletnia wojna o wyegzekwowanie prawa za czasów rządów PiS. Kilka dni po marszu magistrat zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Wszczęto dochodzenie w Prokuraturze Rejonowej Wrocław Stare Miasto.  

Prowadziła je policja, pod nadzorem staromiejskiej prokuratury. Ta z kolei była nadzorowana przez Prokuraturę Okręgową we Wrocławiu. Co kilka miesięcy akta wędrowały ze Starego Miasta do okręgu, do prokuratora nadzorującego dochodzenie w sprawie byłego księdza-antysemity.  

Jeszcze w 2019 roku prokuratura powołała ekspertów od historii i kryminalistyki lingwistycznej. Orzekli, że podczas manifestacji doszło do propagowania „faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa” oraz nawoływano do nienawiści na tle różnic narodowościowych.  

W styczniu 2020 akta odesłano do nadzorcy w Prokuraturze Okręgowej. Ten napisał notatkę sugerującą możliwość zarzucenia Międlarowi przestępstwa mowy nienawiści wobec Żydów. Notatka nosi datę 16 stycznia 2020 roku.

Wrocławski magistrat nie odpuścił i złożył w tej sprawie zażalenie do sądu. W grudniu wrocławski sąd – zdumiony umorzeniem – uchylił decyzję prokuratury i nakazał ponowne przeanalizowanie sprawy. Przesłuchano więc Międlara jako świadka i umorzono postępowanie z tego powodu, że „czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”.

Czyli prokuratura nie miała wątpliwości, że Międlar wzywał do wykrzykiwania „przecz z żydowską okupacją”, Żydów określał jako „chrzczonych scyzorykiem”, przyrównywał do komunistycznych zbrodniarzy i zarzucał kolaborację z nazistowskim reżimem. Jednak śledczy uznali, że to nie jest przestępstwo nawoływania do nienawiści czy znieważania ludzi z powodu ich narodowości lub religii.  

Wrocławski magistrat zdecydował się wnieść do sądu prywatny tzw. subsydiarny akt oskarżenia. Na początku pojawił się problem, czy urząd w ogóle ma takie prawo. Może to zrobić wyłącznie ktoś, kto w śledztwie albo dochodzeniu ma status strony pokrzywdzonej.  

Najpierw Sąd Rejonowy Śródmieście umorzył sprawę, uznając, że Urząd Miasta we Wrocławiu nie ma uprawnień by wnieść własny akt oskarżenia. Magistrat kolejny raz nie odpuścił, odwołał się i Sąd Okręgowy zmienił decyzję, uznając, że w tej sprawie Urząd ma takie samo prawo jak każdy pokrzywdzony.

Było to już we wrześniu 2022. Rok później w Sądzie Rejonowym zaczął się więc proces Jacka Międlara z Urzędem Miejskim we Wrocławiu jako oskarżycielem. Wyrok skazujący zapadł w lipcu 2024. Obrona złożyła apelację, a 22 kwietnia 2025 Sąd Okręgowy wyrok skazujący utrzymał.

Zgodnie z wyrokiem sprzed kilku dni Międlar ma zapłacić 2730 złotych grzywny. Na dodatek sąd zastosował „środek karny”, polegający na podaniu wyroku do publicznej wiadomości. Ma on przez miesiąc być publikowany w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu Miasta we Wrocławiu.  

Na razie nie ma go tam jeszcze. W najbliższym czasie akta sprawy wrócą do sądu Śródmieście, który wydawał wyrok w pierwszej instancji. Ten sąd wyśle Międlarowi wezwanie do zapłacenia grzywny, a do magistratu prześle wyrok z poleceniem jego publikacji.

Więcej w Wyborczej

Rasiści zaatakowali żonę polskiego trenera. Pochodzi z Kenii. Obrażali też ich dziecko

2025/05/04

Paskudna sytuacja spotkała rodzinę trenera Wisły Płock, Mariusza Misiury. Rasiści zaatakowali jego pochodzącą z Kenii żonę i ich dziecko podczas spaceru 1 maja. Szkoleniowiec był wtedy w drodze na piątkowy mecz z Wisłą Kraków, który jego drużyna wygrała 3:1. Po spotkaniu Misiura postanowił publicznie opowiedzieć o skandalicznym zdarzeniu.

Majówka w Polsce to nie tylko sporo wolnego, lecz także wiele piłkarskich emocji. W Dzień Flagi tradycyjnie rozegrano m.in. finał Pucharu Polski, a także hit na zapleczu Ekstraklasy, w którym Wisła Płock ograła w Krakowie imienniczkę (3:1). Z okazji wyjątkowego terminu przed meczem odegrano polski hymn, co wyjątkowo poruszyło trenera gości. Mariusz Misiura na pomeczowej konferencji wykorzystał tę szczególną okazję i opowiedział o problemach, z którymi zmaga się wraz z żoną pochodzącą z Kenii.

Dzisiaj jestem dumny, że miałem okazję śpiewać hymn z wami wszystkimi. Uważam, że żyjemy w pięknym kraju… Moja żona pochodzi z Kenii, mamy dwuletnie dziecko i wczoraj [1 maja – red.], w czasie zwykłego spaceru, została zaatakowana. Całe szczęście słownie, a nie czynami – rozpoczął konferencję trener Wisły Płock.

– Żona była na spacerze z naszym synkiem, który ma 2 lata i 6 miesięcy. Jechał sobie na rowerku, gdy nagle drogę na rowerach zajechało mu dwóch czy trzech chłopaków w wieku 10-16 lat. Zapytali żonę, skąd pochodzi. Odpowiedziała, że jest z Kenii, a oni odjechali. Za chwilę wrócili z głośnikiem, z którego leciała muzyka ze słowami rasistowskimi w języku angielskim. Żona podobnych sytuacji doświadczała wcześniej, więc jest nauczona, by nie reagować. Napastnicy wciąż zajeżdżali im drogę, obrażali naszego syna, na szczęście on jeszcze tego nie rozumie – opisał skandaliczne zajście, cytowany przez TVP Sport.

Najboleśniejszy dla Misiury był fakt, że jego żona była wtedy sama – on był w drodze do Krakowa na piątkowy mecz. – Moja żona czuła się zagrożona, bo przecież była w tej sytuacji sama. Na szczęście ktoś przechodził i żona poprosiła o pomoc i w końcu ci ludzie odjechali. Koniec końców, na szczęście nie zdarzyło się nic więcej, ale chodzi o sam fakt. Ja dużo czasów spędzam poza domem, żona wtedy jest samotna i mam poczucie, że nie jestem w stanie nic zrobić, by to zmienić – mówił o swojej bezsilności.

Więcej w Super Expressie

Pomówili ciemnoskórego mężczyznę o napaść z użyciem noża w Opolu. Jaki, Berkowicz i inni na celowniku kancelarii prawnej

2025/05/03

Politycy PiS i Konfederacji rozpowszechniali w sieci zdjęcie mężczyzny, przypisując mu brutalny atak nożem w Opolu. – Nie ma nic wspólnego z popełnionym przestępstwem – podkreśla reprezentująca go kancelaria prawna, która już zawiadomiła prokuraturę.

W sobotę 26 kwietnia rano w Grudzicach w Opolu ktoś zaatakował nożem jadącego na hulajnodze elektrycznej 29-latka. – Poszkodowany z obrażeniami ciała trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – mówił asp. Przemysław Kędzior z KMP w Opolu. 

Napastnikiem mógł być ciemnoskóry mężczyzna. Funkcjonariusze opublikowali portret pamięciowy podejrzewanego, prosząc o kontakt świadków zdarzenia lub osoby, które rozpoznają mężczyznę.

Tymczasem w sieci – poza portretem pamięciowym – pojawiło się także zdjęcie ze sklepowego monitoringu. Widać na nim czarnoskórego mężczyznę, stojącego w kolejce do kasy. Błyskawicznie rozeszło się po sieci z adnotacją, że to właśnie on jest sprawcą ataku nożem.

Fotografię rozpowszechniali też politycy prawicy. W trwającej kampanii prezydenckiej znów wykorzystują temat migracji, by budzić lęki społeczne i mobilizować elektorat. Zdjęcie mężczyzny ze sklepu udostępnił m.in. Konrad Berkowicz z Konfederacji na swoim profilu na Facebooku, na którym ma ponad 300 tys. obserwujących. 

Tyle że czarnoskóry mężczyzna ze zdjęcia nie jest tym, którego poszukuje policja. Jako pierwszy napisał o tym portal Opolska360.pl.

– Kadr z monitoringu krążący po sieci nie pochodzi od policji. My go nie opublikowaliśmy. Mężczyzna na nim widoczny nie ma związku ze sprawą. Wykluczyli to zajmujący się nią funkcjonariusze – powiedziała portalowi Agnieszka Żyłka, oficer prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu. – Portret pamięciowy mężczyzny podejrzewanego o napaść w Grudzicach jest jedynym, jaki w tej sprawie publikowaliśmy. 

Oświadczenie wydała opolska kancelaria adwokacka Kaszta & Janikowska, która reprezentuje mężczyznę ze zdjęcia. Także podkreśliła, że to niewinna osoba. Wezwała również do usunięcia jego wizerunku z portali internetowych i mediów społecznościowych „w związku z mową nienawiści, przemocą oraz groźbami”. 

„Faktem jest, że człowiek pokazany na zdjęciu z monitoringu Dino był w owym sklepie dzień wcześniej i nie ma nic wspólnego z popełnionym przestępstwem. Wizerunek naszego Klienta został bezprawnie użyty bez zgody odpowiednich organów” – podkreślono w oświadczeniu. – „Doszło do poważnego nadużycia prawa i naruszenia dóbr osobistych naszego Klienta w związku z pomówieniem i zniesławieniem go na wielu portalach internetowych, informacyjnych, mediach społecznościowych, jakoby on dopuścił się czynu zabronionego.”

Adwokat Alicja Kaszta i radczyni prawna Martyna Janikowska napisały też, że prokuratura w Opolu została zawiadomiona o możliwości popełnienia przestępstwa. 

Więcej w Wyborczej

Bilewicz o ostatnich aktach przemocy i mowie nienawiści: reagujmy, wiele zależy od nas

2025/05/02

Nie czekajmy, aż prezydent podpisze nowelizację kodeksu karnego i sprawcy dostaną drakońskie kary za agresję werbalną. Reagujmy. Gdy pojawi się oddolny opór ze strony społeczeństwa, hejterzy się cofną – mówi PAP dr hab. Michał Bilewicz, badacz mowy nienawiści i agresji międzygrupowej.

PAP: W ostatnich dniach kandydat na prezydenta i europoseł zaatakował lekarkę w Oleśnicy, a w trakcie debaty telewizyjnej używał języka powszechnie odbieranego jako mowa nienawiści. W Krakowie pacjent zabił lekarza. Czy można łączyć te wydarzenia?

Michał Bilewicz: Niektóre na pewno. Psychologia zna zjawisko modelowania agresji, a szczególnie wzbudzania agresji przez konkretne sygnały wywoławcze. Amerykański psycholog Leonard Berkowitz zauważył, że gdy dochodzi do aktu przemocy, ludzie, którzy doznają frustracji i niepowodzeń, stają się bardziej agresywni. Dociera do nich sygnał, że przy użyciu przemocy można radzić sobie z problemami. Nie chcę szczegółowo komentować wydarzeń w szpitalu w Krakowie, ale nieprzypadkowo miały miejsce po tym, gdy medialnie nagłośniono sytuację ataku na lekarkę ze strony polityka w Oleśnicy.

Człowiek, może niezadowolony z wyniku swojego leczenia, prawdopodobnie doznaje wielu frustracji w codziennym życiu, bo praca w Służbie Więziennej jest bardzo wymagająca i często łączy się z wieloma frustracjami. Na nieświadomym poziomie zaś odbiera sygnał, że przemoc może być sposobem, w jaki reaguje się na rzeczywistość. Że tak znajdzie rozwiązanie swoich problemów.

Dlatego tak duża odpowiedzialność spoczywa na politykach i innych osobach publicznych, których agresywne zachowania stają się swego rodzaju wzorem dla reszty populacji. Gdy w trakcie kampanii w 2015 roku politycy używali mowy nienawiści wobec uchodźców i imigrantów, przełożyła się ona na przestępstwa skierowane przeciwko tym osobom. Było to widoczne w statystykach w kolejnych miesiącach. Obserwowaliśmy duże nasilenie napaści nie tylko na osoby czarnoskóre czy Arabów, ale także na innych obcokrajowców, np. poturbowany został Chilijczyk. Dlatego tak ważne jest, jak politycy mówią i jak się zachowują.

PAP: Czy to oznacza, że politykom wolno mniej? A może zachowują się w ten sposób, bo takie zachowania przynoszą im korzyść?

M.B.: Politycy powinni zdawać sobie sprawę, że ich zachowania będą nagłaśniane i mogą mieć konsekwencje społeczne. Ale politycy odgrywają też własny teatr. Ich słowa nie muszą być odzwierciedleniem osobistych przekonań. Nie muszą mówić tego samego, gdy zgasną światła jupiterów. Politycy mówią określone rzeczy w celu zdobyciu poklasku, zbudowania elektoratu – starają się odpowiedzieć na potrzeby i emocje wyborców.

PAP: Skąd bierze się nienawiść wobec różnych grup?

M.B.: Uprzedzenia czy zwykła gotowość do agresji leżą w naturze człowieka jako istoty społecznej. Politycy odpowiadają na niektóre potrzeby elektoratu, które bywają niewyartykułowane. Ludzie nie wypowiadają różnych przekonań, bo boją się dezaprobaty i ostracyzmu.

Badania pokazują, że ok. 40 proc. osób w Polsce uważa, że Żydzi są grupą, która potajemnie działa na niekorzyść Polski. Ci ludzie w codziennych sytuacjach tego nie mówią, bo wiedzą, że to niegrzeczne, że tak nie wypada. Ale gdy wypowie to polityk, odczują ulgę, że oni teraz również mogą mówić w ten sposób. Poza tym, jak pokazują badania Antoniego Sułka (socjologa z Uniwersytetu Warszawskiego – PAP), kwestie te nie są dla Polaków szczególnie istotne, rzadko zaprzątają ich myśli. Gdy jednak politycy mówią o tym jako o czymś ważnym, to temat siłą rzeczy nabiera znaczenia dla samych wyborców. Człowiek, który podejrzewa istnienie jakiegoś żydowskiego spisku, zyskuje potwierdzenie, że to temat ważny, że warto o tym mówić.

Cały wywiad na stronie Polskiej Agencji Prasowej

Prokuratura: jest dochodzenie po debacie

2025/04/30

Wszczęto dochodzenie w sprawie znieważenia Żydów i nawoływania do nienawiści podczas poniedziałkowej debaty kandydatów na prezydenta – przekazała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Chodzi o słowa Grzegorza Brauna.

Rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Norbert Antoni Woliński poinformował, że wszczęto dochodzenie w sprawie „publicznego znieważenia grupy ludności żydowskiej z powodu jej przynależności narodowej oraz publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych i wyznaniowych”.

Wyjaśniono, że chodzi o słowa, które padły 28 kwietnia przy ulicy Jubilerskiej 10 w Warszawie, czyli w dniu i miejscu poniedziałkowej debaty prezydenckiej zorganizowanej przez „Super Express”.

Chodzi między innymi – jak podano – o wypowiedź o treści: „Chwała Bogu nie graniczymy z żydowskim państwem położonym w Palestynie, bo wówczas ludobójcza polityka reklamowana przez ministrów, rabinów i generałów Państwa Izrael mogłaby łatwo zwrócić się przeciw nam. Państwo Izrael jest Polakom stręczone jako sojusznik, jako jakiś lotniskowiec cywilizacji europejskiej w tamtych stronach, na Bliskim Wschodzie. Właśnie kiedy posłuchamy tych generałów i rabinów, jak mówią, że Palestyńczycy to nie ludzie, jak posłuchamy, jak mówią, że goje – jak zwierzęta – są od tego, żeby służyć Żydom, to widzimy kontrfaktyczność takiej koncepcji 'Izrael jako sojusznik, przyjaciel, kooperant Polski”.

Te słowa wypowiedział podczas prezydenckiej zorganizowanej przez „Super Express” kandydat Grzegorz Braun, wykluczony z Konfederacji.

Jak dodano w komunikacie, chodzi też o inne jego wypowiedzi, między innymi o tą, kiedy mówił o „problemie judaizacji” i o tym, że „Żydzi mają za dużo, stanowczo za dużo do powiedzenia w polskich sprawach”.

Braun mówił też między innymi o symbolu powstania w getcie warszawskim, żonkilu, jako o „znaku hańby”.

Więcej w TVN24

Wpisem posłanki PiS zajmie się Marszałek Sejmu. „Tysiące ludzi zobaczyło tę manipulację”

2025/04/30

Skandaliczny wpis posłanki PiS Anny Krupki, w którym przedstawiła grupę turystów jako nielegalnych migrantów, błyskawicznie obiegł internet. Ale równie szybko okazało się, że to fake news. Prezydent Krakowa zażądał przeprosin za szerzenie nienawiści. Anna Krupka przepraszać wcale nie zamierza.

„Tysiące ludzi zobaczyło tę manipulację uderzającą w wizerunek Krakowa. Wezwałem Annę Krupkę do publicznych przeprosin. Ta nie uważa jednak, że zrobiła coś złego. Panie Marszałku, proszę o szybkie wszczęcie procedury” – napisał Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski.

Odkąd wezwał posłankę PiS do publicznych przeprosin, na jej profilu nie pojawił się żaden komentarz w sprawie. Posłanka jest za to wyjątkowo aktywna w relacjonowaniu kampanii prezydenckiej Karola Nawrockiego — Anna Krupka dodaje nawet po dziesięć postów dziennie.

Posłanka zignorowała zarówno prezydenta Krakowa, jak i internautów, którzy pytali ją o sprawę w komentarzach pod coraz to nowszymi postami: „A gdzie filmik z Krakowa?”, „Wideo z migrantami usunięte? Wstyd!”. Zgodnie z zapowiedziami, prezydent Miszalski skierował więc sprawę do Marszałka Sejmu Szymona Hołowni.

„Nie, to nie wycieczka. To migranci przywożeni pod osłoną nocy. Krakowianie zdziwią się rankiem…”. Tak posłanka Anna Krupka opisała wideo, na którym grupa turystów z walizkami na kółkach idzie do jednego z krakowskich hoteli. Podsycający antymigranckie nastroje post w ciągu doby zobaczyło ponad 376 tys. osób, a w komentarzach wrzały groźby i wyzwiska pod adresem obcokrajowców. Szybko okazało się, że posłanka przywłaszczyła sobie cudzy filmik, który został nakręcony w zupełnie innym celu. 

Powstał trzy dni wcześniej i przedstawia grupę turystów idących ulicą Łobzowską. Jego autorką jest jedna z mieszkanek Krakowa, która chciała pokazać, jak uciążliwe jest życie w turystycznym centrum miasta. Lokalni mieszkańcy od lat walczą tam z nocnym hałasem i imprezami. Wideo można zobaczyć na profilu społecznego ruchu „Zabytkowe Centrum”. 

Kiedy Anna Krupka została zdemaskowana, usunęła wpis. W internecie nic jednak nie ginie. Wideo w fałszywym kontekście wciąż można znaleźć na prawicowych profilach, które podały tę informację dalej. „Kraków wygląda jak przedmieścia Paryża albo Malmö. Czy to tylko „ubogacenie kulturowe”? Czy zapowiedź chaosu, który znamy już z Zachodu? A Ty, Polaku, pamiętaj, żeby zamknąć drzwi na noc…” – opisało film stowarzyszenie antyislamskie Polska Liga Obrony — Dywizja Małopolska. „Inżynierowie nadciągają”, „Te nieroby będą tylko kraść i mordować” – mnożyły się ksenofobiczne komentarze. 

Więcej w Wyborczej

 
 

Oświadczenie Koła Naukowego Miłośników Literatury i Kultury Żydowskiej Dabru
Emet w sprawie prowokacyjnie antysemickiej wypowiedzi Grzegorza Brauna,
kandydata na prezydenta RP podczas debaty prezydenckiej 28 kwietnia 2025

2025/04/30

Z głębokim zaniepokojeniem i sprzeciwem odbieramy wypowiedź jednego z kandydatów na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Grzegorza Brauna, który podczas debaty prezydenckiej 28 kwietnia 2025 roku określił żonkil — symbol upamiętnienia powstania w getcie warszawskim — jako „znak hańby”.

Żonkil to znak pamięci o heroizmie i desperacji tych, którzy 19 kwietnia 1943 roku rozpoczęli zbrojny opór przeciwko Niemcom. Nazywane również powstaniem kwietniowym lub pierwszym powstaniem warszawskim, było ono próbą ocalenia ludzkiej godności, sprawczości, wyboru – jak mówił Marek Edelman – śmierci z bronią w ręku, z podniesioną głową, w walce o godność. Od wielu lat 19 kwietnia w Polsce i na świecie ludzie przypinają papierowe żonkile na znak pamięci i solidarności z postawą Żydów polskich – polskich obywateli – bojowników getta. Ten symbol nie jest „znakiem hańby”, lecz świadectwem
pamięci o przeszłości oraz odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość.

To, co powiedział Grzegorz Braun, jest więcej niż moralnym nadużyciem – jest niebezpieczną formą negacjonizmu historycznego. Słowo „hańba”, zastosowane wobec żydowskich ofiar Zagłady i pamięci o nich, odniesione do bojowniczek i bojowników getta warszawskiego, ludzi, których cechowała niewyobrażalna odwaga w obliczu bezprecedensowej przemocy i systemowo przeprowadzanej eksterminacji, to powtarzanie wprost retoryki nazistowskiej propagandy. Gwiazda Dawida, z rozkazu okupanta przypinana Żydom jako piętno, miała upokarzać i dehumanizować. Żonkil jest rewersem tamtego naznaczenia. Jest znakiem wrażliwej pamięci.

W tym kontekście przywołujemy postawę duńskiego króla Chrystiana X, który w 1942 roku, gdy Niemcy planowali wprowadzenie obowiązku oznaczania Żydów w Danii, miał odpowiedzieć: „Jeśli wprowadzicie w Danii obowiązek noszenia gwiazdy Dawida, ja i cała rodzina królewska będziemy nosić ją z dumą i godnością.”

Choć relacja ta należy do legendy, jej treść oddaje prawdę o postawie duńskiego społeczeństwa, które w październiku 1943 roku, w jednej z najskuteczniejszych akcji ratunkowych II wojny światowej, ewakuowało ok. 7 tys. Żydów do neutralnej Szwecji. W tej opowieści zawiera się etos obywatelskiego oporu i rzeczywistej wspólnoty.

W podobnym duchu pisał Julian Tuwim, w pierwszą rocznicę powstania kwietniowego, w poruszającym eseju My, Żydzi polscy (1944): „Na opaskach, jakie nosiliście w getcie, wymalowana była gwiazda Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą nosili na
piersi obok dawnego Virtuti Militari. Będzie i Krzyż Getta – nazwa głęboko symboliczna. Będzie Order Żółtej Łaty – zaszczytniejszy niż niejedno dotychczasowe świecidło”.

W tygodniu obchodów 82. rocznicy powstania w getcie warszawskim nasze Koło współorganizowało — wspólnie z Wydziałem Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, Instytutem Filologii Słowiańskiej UAM, Kołem Naukowym Hebraistów UAM, Stowarzyszeniem Łazęga Poznańska, Gminą Wyznaniową Żydowską w Poznaniu, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN oraz Fundacją Różnorodności — cykl wydarzeń
poświęconych pamięci, ratowaniu i odpowiedzialności. Odbyły się wspólne czytania tekstów o ratowaniu (m.in. z Archiwum Ringelbluma, „Ratowania” Leociaka, „Ceny” Bikont i „Poufnych” Grynberga), pokaz filmu Auschwitz nie spadło z nieba, wykłady Kruma Krumova i prof. Katarzyny Kuczyńskiej-Koschany, a także wystawy: poezji o ratowaniu w Holu Głównym Collegium Maius oraz książek poświęconych Zagładzie i historii Żydów — w Bibliotece Wydziału Filologii Polskiej i Klasycznej UAM. W ramach akcji „Żonkile”
rozdawaliśmy także papierowe żonkile z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Wspólnota pamięci nigdy nie boi się prawdy.

Jako Koło Naukowe Miłośników Literatury i Kultury Żydowskiej Dabru Emet (hebr. Powiedzcie prawdę, דברואמת ), działające przy Wydziale Filologii Polskiej i Klasycznej UAM, wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec wszelkich przejawów relatywizowania, wypaczania lub negowania prawdy o historii i Zagładzie Żydów w Polsce. Działalność naukowa i edukacyjna musi być zakorzeniona w odpowiedzialności za słowo – za to, jak i o kim mówimy.

Zobowiązujemy się nadal działać na rzecz rzetelnej edukacji, pielęgnowania pamięci i budowania wspólnoty, w której symbole takie, jak żonkil, są rozumiane jako znaki godności i sprzeciwu wobec wszelkiej nienawiści. Także wobec mowy nienawiści i pogardy.

Psychoza antyimigrancka w Legnicy, podsycana przez prawicę. Czarnoskórzy piłkarze Miedzi boją się wyjść z domu

2025/04/29

„Uwaga na dzieci!” – piszą mieszkańcy Legnicy, rozsyłając sobie na Facebooku nagranie z dwoma czarnoskórymi mężczyznami stojącymi przy płocie legnickiej podstawówki. Miejscowy „patrol obywatelski” już zapowiedział, że będzie chciał ich złapać.

W Legnicy antyimigranckie nastroje przybierają na sile. Ma tam bowiem powstać jedno z Centrów Integracji Cudzoziemców – to punkty, w których legalnie przebywający w naszym kraju cudzoziemcy mogą otrzymać różnego rodzaju wsparcie. Centra wymyślił i wprowadził pilotażowo rząd Zjednoczonej Prawicy, co jednak nie przeszkadza politykom PiS i Konfederacji w tym, aby dziś tymi punktami straszyć.

W Legnicy akcje protestacyjne zainicjowało stowarzyszenie Narodowa Legnica, a do podpisów zachęcał mieszkańców m.in. Tomasz Szopiński, przewodniczący legnickiego oddziału – powiązanej z Konfederacją – Nowej Nadziei Sławomira Mentzena. I straszył, że busy na numerach rejestracyjnych spoza Dolnego Śląska już zwożą do Legnicy „ciemnoskórych mężczyzn”.

Efekt nakręcania psychozy już jest. Między mieszkańcami Legnicy krąży 16-sekundowy filmu, który ktoś nagrał, siedząc w samochodzie. „Patrzcie, jak szkołę fotografują” – powiedział nagrywający. 

Widać na nim dwóch młodych, czarnoskórych mężczyzn. Stoją przy płocie, jeden trzyma w dłoniach telefon. Wygląda tak, jakby był w trakcie rozmowy wideo, natomiast drugi – jakby rozmawiał z kimś, kto jest po drugiej stronie płotu. 

Opublikowany na Facebooku film błyskawicznie rozszedł się wśród mieszkańców Legnicy. 

„Uwaga na dzieci!!!” – napisała jedna z kobiet wyjaśniając, że nagranie zrobiono przy podstawówce nr 6.

Filmik pojawił się także na facebookowej grupie zrzeszającej matki z Legnicy, do której należy ponad 10 tys. osób. „Ku przestrodze wszystkich rodziców z Kopernika (i pewnie nie tylko). Dwóch czarnoskórych mężczyzn fotografuje/nagrywa dzieci z placu zabaw, oraz do nich zagaduje” – napisano w poście.

Więcej w Wyborczej

Oficjalny koniec „stref wolnych od LGBT” w Polsce. „To wszystko nie powinno było się wydarzyć”

2025/04/25

Po niemal sześciu latach nastąpił oficjalny koniec „stref wolnych od LGBT” w Polsce, choć był moment, kiedy zajmowały aż 1/3 powierzchni Polski. Ostatni powiat właśnie wycofał się z dyskryminacyjnej uchwały. Na przestrzeni lat jednostki samorządowe na własne życzenie pozbawiły się milionów złotych dotacji z Unii Europejskiej i Funduszy Norweskich.

Wszystko zaczęło się od Deklaracji LGBT+, którą na początku 2019 roku podpisał prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wśród jej najważniejszych zapisów są: stworzenie placówki interwencyjnej, która będzie schronieniem dla osób nieheteroseksualnych wyrzuconych z domu lub obawiających się o swoje życie w miejscu zamieszkania, stworzenie całodobowej infolinii skierowanej do osób LGBT+ doświadczających przestępstw z nienawiści, gdzie udzielana będzie pomoc psychologiczna i prawna czy przeciwdziałanie mowie nienawiści i przemocy słownej i fizycznej, aby skutecznie chronić osoby LGBT+. 

Działania odwetowe podjęła „Gazeta Polska”, która do jednego z wydań dołączyła naklejkę z napisem „Strefa wolna od LGBT”. To nic innego, jak kopia naklejki, którą w 2011 roku w Londynie umieszczali radykalni muzułmanie. Zdecydowanie odcięły się od tego muzułmańskie gremia w Wielkiej Brytanii. W Polsce natomiast za przykładem „GP” poszły jednostki samorządu terytorialnego. Oliwy do ognia dolał prezydent Andrzej Duda, który na jednym z wieców w kampanii prezydenckiej ogłosił: – Usiłuje nam się wmówić, że są to ludzie, a to jest ideologia.

W styczniu 2020 roku samorządów, które ogłosiły, że są „przeciwko ideologii LGBT”, było już prawie sto, w tym całe województwa: podkarpackie, lubelskie, świętokrzyskie, małopolskie i łódzkie, miasta takie jak Biała Podlaska, Puławy, Zamość, Świdnik i Mielec oraz dziesiątki powiatów i gmin. Co właściwie znajdowało się w uchwałach? Niech za przykład posłuży sejmik małopolski, który pisał, że cele rzekomej ideologii „naruszają podstawowe prawa i wolności zagwarantowane w aktach prawa międzynarodowego, kwestionują wartości chronione w polskiej konstytucji, a także ingerują w porządek społeczny”, że polscy politycy podejmują działania „zorientowane na anihilację wartości ukształtowanych przez wielowiekowe dziedzictwo chrześcijaństwa”, dlatego radni małopolscy deklarowali, że będą bronić systemu oświaty „przed propagandą LGBT zagrażającą prawidłowemu rozwojowi młodego pokolenia”. 

Niektóre samorządy przyjęły z kolei uchwałę o niewinnie brzmiącej nazwie: Samorządowa Karta Praw Rodziny. W SKPR pod uładzonym językiem schowano jednak zapisy m.in. o tym, że przy współpracy władz z organizacjami społecznymi „wyłączono możliwość przeznaczania środków publicznych i mienia publicznego na projekty podważające konstytucyjną tożsamość małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny lub autonomię rodziny”. Niektóre jednostki samorządowe tworzyły własne uchwały, np. województwo świętokrzyskie, którego radni „wyrazili swoją głęboką dezaprobatę i zdecydowany sprzeciw wobec (…) prób promocji ideologii opartej na afirmacji LGBT, stojących w jawnej sprzeczności z dziedzictwem kulturowym i wielowiekowymi tradycjami chrześcijańskimi nie tylko Regionu Św. Krzyża, ale także Polski i Europy”. W apogeum powierzchnia stref anty-LGBT obejmowała 33 proc. powierzchni Polski. 

Więcej w gazecie.pl

Skandaliczny wpis posłanki PiS o Krakowie i turystach. „To migranci przewożeni nocą…”. Tak się sieje strach i szerzy dezinformację

2025/04/23

„Nie, to nie wycieczka. To migranci przywożeni pod osłoną nocy. Krakowianie zdziwią się rankiem” – napisała we wtorek (22 kwietnia) na swoim profilu na Facebooku posłanka PiS Anna Krupka, udostępniając filmik, na którym grupa młodych ludzi z bagażami wędruje nocą przez centrum Krakowa. Ustaliliśmy, kiedy i dlaczego powstał film kolportowany przez Annę Krupkę ze skandalicznym opisem. Ta historia to modelowy przykład, jak działa dezinformacja. AKTUALIZACJA: kilka godzin po naszej publikacji posłanka usunęła wpis.

Filmik, który posłanka PiS z województwa świętokrzyskiego Anna Krupka wykorzystała do ewidentnej walki politycznej, podburzania przeciwko obcokrajowcom oraz siania paniki wśród krakowian, powstał na potrzeby krakowskiego ruchu Zabytkowe Centrum i przedstawia grupę turystów idących ulicą Łobzowską w Krakowie. Nakręciła go telefonem dwa dni wcześniej (19 kwietnia) jedna z mieszkanek Krakowa, by pokazać uciążliwości, na jakie narażeni są nocą krakowianie ze strony zakłócających ciszę turystów.

Zabytkowe Centrum opublikowało ten film w swych mediach społecznościowych w sobotę 19 kwietnia tuż przed godz. 22, z opisem „Hotel crawling końcówka przemarszu 100 osób na ul. Łobzowskiej w Krakowie, dziś o godz. 1:15 w nocy. Może czas, wzorem Wiednia, pomyśleć o programie Miasta wymiany okien na dźwiękoszczelne?”.

„Hotel crawling” to sformułowanie nawiązujące do tzw. pub crawl (pub crawling), popularnej wśród turystów w Krakowie rozrywki polegającej na snuciu się (w dosłownym tłumaczeniu: czołganiu się) od pubu do pubu. Ta nazwa stała się symbolem uciążliwości wiążących się z dużym ruchem turystycznym i jego specyfiką w Krakowie.

Wpis zaczyna się cieszyć szaloną popularnością. Pojawia się pod nim wiele komentarzy, często bardzo wulgarnych, jest szeroko udostępniany. Jednak już w oderwaniu od właściwego kontekstu. Szeroko kolportuje go w mediach społecznościowych Polska Liga Obrony i jej wojewódzkie podgrupy (m.in. „dywizja Małopolska”). PLO definiuje się jako „organizacja o charakterze społecznym, zrzeszając ludzi skupionych wokół wartości patriotycznych”. Na jej profilach roi się od antyimigranckich treści.

Udostępnia go też na FB posłanka PiS Anna Krupka. „Nie, to nie wycieczka. To migranci przywożeni pod osłoną nocy. Krakowianie zdziwią się rankiem” – taki opis daje do filmu. Jej wpis działa jak wzmacniacz – dezinformacja rozsiewana jest dalej i intensywniej.

Więcej w Gazecie Krakowskiej

Prezydent skierował ustawę o mowie nienawiści do Trybunału Konstytucyjnego

2025/04/18

Prezydent Duda skierował [ustawę] do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej – poinformowała w czwartek Kancelaria Prezydenta. „Głośno krzyczą o tolerancji, ale są pierwsi, żeby blokować możliwość wypowiadania się” – mówił prezydent na antenie telewizji Trwam.

„Według prezydenta zachodzą wątpliwości, czy ustawa jest zgodna z konstytucyjną zasadą określoności prawa i art. 54 ust. 1 Konstytucji, który gwarantuje wolność wypowiedzi” – czytamy w oświadczeniu wydanym przez Kancelarię Prezydenta. Tak uargumentowano decyzję Dudy o skierowaniu nowelizacji Kodeksu karnego, czyli tzw. ustawie o mowie nienawiści, do Trybunału Konstytucyjnego. 

Ustawa rozszerza dodatkowo odpowiedzialność karną dla osób szerzących mowę nienawiści przez zastąpienie zwrotu „z powodu jej przynależności” zwrotem „w związku z przynależnością”. Ta różnica ma spowodować, że sprawcę będzie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej również wtedy, gdy pokrzywdzony nie będzie de facto obdarzony cechą, z powodu której został zaatakowany.

Przestępstwa motywowane tymi uprzedzeniami miałyby podlegać karze pozbawienia wolności – przypomina PAP.

Więcej w Wyborczej

Policja opublikowała zdjęcia mężczyzny podejrzewanego o zniszczenie elewacji synagogi we Wrocławiu

2025/04/17

Komisariat Policji Wrocław-Stare Miasto opublikował wizerunek mężczyzny, który mazał po ścianach Synagogi pod Białym Bocianem. To kolejny akt wandalizmu związany z tym miejscem.

Policja informuje, że napisy na ścianach znajdujących się w mieście budynków, w tym Synagogi Pod Białym Bocianem przy ul. Włodkowica we Wrocławiu, sprawca namalował 14 i 16 kwietnia w nocy. Kamery monitoringu nagrały osobę, która – według policji – mogła mieć „bezpośredni udział w zdarzeniu”. 

„Wszystkie osoby, które mają jakiekolwiek informacje na temat mężczyzny, którego zdjęcia publikujemy, proszone są o kontakt telefoniczny z dyżurnym KP Wrocław Stare Miasto pod numerem telefonu: 601-701-056 lub Oficerem Dyżurnym KP Wrocław Stare Miasto telefon 47 871-50-00. Zapewniamy anonimowość” – apeluje wrocławska policja.

To kolejny już akt wandalizmu związany z Synagogą pod Białym Bocianem. W sylwestra 2023 r. na elewacji i drzwiach synagogi ktoś napisał czerwonymi literami: „Izrael zbrodniarze i mordercy”.  Kamera na dziedzińcu synagogi i wtedy zarejestrowała sprawcę, ale wandal był zamaskowany.

Wielu wrocławian było wówczas zbulwersowanych faktem zdewastowania świątyni. Komentowali: „Dla mnie to nie jest akt wandalizmu, ale akt zupełnego zdziczenia. Powinniśmy wszystko zrobić, aby sprawcy zostali złapani i przykładnie ukarani przez sąd. Mnie jako mieszkańcowi Wrocławia jest wstyd, że dochodzi w naszym mieście do takiego aktu wandalizmu i naruszenia uczuć religijnych”.

Więcej w Wyborczej

Skandal na stadionie w Opolu. Policja zatrzymała podejrzanego o ataki na tle rasistowskim

2025/04/17

Policja z Opola zatrzymała 19-letniego mężczyznę podejrzanego o przemoc i znieważenia na tle rasowym w trakcie niedzielnego meczu na Itaka Arena. Sprawa ma charakter rozwojowy – informują funkcjonariusze. Klub Odry Opole pisze o bezpieczeństwie na stadionie: Ciężko wskazać znaczące zaniechania pomimo zaistniałych wydarzeń na meczu.

W niedzielę Odra Opole na własnym, nowym stadionie grała z Wisłą Kraków. Spotkanie z trybun oglądał m.in. były piłkarz obu drużyn Lukas Klemenz. Podczas meczu zaatakował go kibol. Z relacji zawodnika wynika, że został zwyzywany i opluty, a jego kolega uderzony i opluty, tylko za to, że mają inny kolor skóry. Potem okazało się, że Klemenz nie był jedyną osobą, która została zaatakowana na stadionie na tle rasistowskim. Wcześniej kibice rozwiesili baner „Stop imigrantom”.

– W trakcie trwającego meczu piłki nożnej do komisariatu policji, który działa przy stadionie, zgłosiło się dwóch 29-latków. Przekazali, że zostali znieważeni ze względu na ich kolor skóry. Dodatkowo wobec jednego z nich miała być stosowana przemoc fizyczna. Policjanci przyjęli to zawiadomienie i teraz zabezpieczamy monitoring i chcemy dotrzeć do osób odpowiedzialnych za ten atak – mówił Przemysław Kędzior z opolskiej policji.

Dziś KMP Policji w Opolu poinformowała, że wczoraj wieczorem (16.04) kryminalni zatrzymali 19-letniego mieszkańca powiatu głubczyckiego do sprawy przemocy i znieważenia na tle rasowym, do których doszło w trakcie niedzielnego meczu w Opolu.

„Obecnie funkcjonariusze prowadzą z zatrzymanym czynności. Ustalamy również inne, możliwe osoby pokrzywdzone tymi przestępstwami. 19-latek musi liczyć się z zarzutami związanymi z przestępstwami na tle rasowym. Sprawa ma charakter rozwojowy”- informuje policja.

Więcej w Wyborczej

Kibole na stadionie w Opolu wywiesili transparent „Stop imigrantom”. Potem pluli, bili i wyzywali czarnoskórych kibiców

2025/04/15

Piłkarz Lukas Klemenz nie był jedyną ofiarą rasistowskiej przemocy na nowym stadionie w Opolu. W sektorze fanów Odry Opole opluwano, bito i wyzywano także innych czarnoskórych kibiców.

Jak pisała Wyborcza Opole, policja zajmuje się sprawą ataku na Lukasa Klemenza, do którego doszło podczas meczu Odry Opole z Wisłą Kraków na Itaka Arena w Opolu. Klemenz to czarnoskóry zawodnik, były piłkarz obu klubów, a obecnie GKS-u Katowice. Na mecz przyszedł wraz z synem i znajomym.

– Zostałem zwyzywany i opluty, a mój kolega uderzony i opluty, tylko za to, że mamy inny kolor skóry. Zgłosiliśmy sprawę policji. Szukamy osoby, która nas oczerniła i chcemy ją pociągnąć do odpowiedzialności – powiedział Lukas Klemenz portalowi Nto.pl. 

Policja informuje, że już zabezpieczyła nagrania z monitoringu na stadionie.

– W trakcie trwającego meczu piłki nożnej do komisariatu policji, który działa przy stadionie, zgłosiło się dwóch 29-latków. Przekazali, że zostali znieważeni ze względu na ich kolor skóry. Dodatkowo wobec jednego z nich miała być stosowana przemoc fizyczna. Policjanci przyjęli to zawiadomienie i teraz chcemy dotrzeć do osób odpowiedzialnych za ten atak – mówi Przemysław Kędzior z opolskiej policji.

Krótki komunikat w tej sprawie wydał klub Odry Opole. Napisał, że „absolutnie odcina się wszelkich form dyskryminacji”. „Dopełnimy wszelkich starań, żeby podobne zdarzenia nie miały u nas miejsca w przyszłości” – napisał. 

Jak się jednak okazuje, Lukas Klemenz nie był jedyną ofiarą przemocy na tle rasistowskim na opolskim stadionie.

Więcej w Gazecie Wyborczej

Kampania nasila wrogość wobec ukraińskich uchodźców. Tak źle jeszcze nie było

2025/04/08

Narasta fala wrogości, oskarżeń i dehumanizującego języka wobec uchodźców z Ukrainy – wynika z analizy polskich mediów społecznościowych przeprowadzonej przez ośrodek Res Futura przy współpracy SentiOne. Tak źle jeszcze nie było, alarmują eksperci, wskazując, że jednym z powodów radykalizacji nastrojów jest trwająca kampania prezydencka.

W marcu wizerunek Ukraińców w polskim internecie był najgorszy od początku wojny. Zdaniem eksperta, z którym rozmawiała PAP, to efekt kilku czynników, ale katalizatorem zjawiska jest kampania wyborcza. Narracje wykorzystywane do wzbudzenia niechęci wobec Ukraińców, ze wskazaniem na uchodźców przebywających w naszym kraju, są te same od rosyjskiej agresji w lutym 2022 r. To niezmiennie przekazy na temat bezcelowości ponoszenia wyrzeczeń w związku z udzielaniem pomocy Ukrainie w sytuacji, w której ta nie może wygrać wojny, obciążenia społecznego i ekonomicznego wynikającego z przebywania w naszym kraju tak wielu uchodźców, wzrost przestępczości, a wreszcie roszczeniowa postawa Ukraińców.

Jak wynika z badania Res Futura i SentiOne, w marcu zasięg tych treści w najpopularniejszych w Polsce platformach społecznościowych wyniósł 325 mln. W przeanalizowanej bazie wzmianek dominowały komentarze, z których wynikało, że należy wstrzymać pomoc dla Ukrainy, a tym samym zakończyć wojnę (32 proc.). Z kolei 28 proc. dotyczyła konieczności eliminacji ukraińskich uchodźców z naszej przestrzeni publicznej. 25 proc. publikacji traktowało o zagrożeniu przestępczością wynikającą z ich obecności. Jak wynika z analizy wzmianek, Ukraińcy w Polsce są najczęściej obwiniani właśnie o kradzieże, napaści oraz ogólny o wzrost przestępczości (41 proc. wzmianek w badanej bazie publikacji), nadużywanie systemu świadczeń socjalnych (29 proc.), zabieranie Polakom pracy i wypieranie z przestrzeni publicznej (21 proc.) oraz brak wdzięczności i roszczeniową postawę (9 proc.).

W komentarzach dominowała sprawa mordów na Wołyniu i zbrodni UPA podczas II wojny światowej (ponad 46 proc.), przed narastającą przestępczością (42 proc.) oraz kwestią ekshumacji pomordowanych na Wołyniu i w Galicji Wschodniej i ich upamiętnieniem (ponad 33 proc.). Jednak, jak zwrócił uwagę Michał Fedorowicz z Europejskiego Kolektywu Analitycznego Res Futura, uwagę zwraca nie liczba i zasięg narracji o tej tematyce, bo ten nie zmienił się znacząco. Nową jakość stanowi natomiast wykorzystywana w nich retoryka: „Zmiana dotyczy nie tyle liczby tego rodzaju wpisów, lecz pojawienia się rozlewającej się zawartej w nich agresji” – podkreślił i ocenił, że jego zdaniem, „to skutek emocji, które wzbudzają centra integracji. Przekonanie, że jesteśmy atakowani przez obcych, uderza również w ukraińskich uchodźców w Polsce”.

Więcej w serwisie wirtualnemedia.pl

Powstała komisja ds. mechanizmów represji za czasów PiS-u. „Nie będzie konsekwencji wobec funkcjonariuszy”

2025/04/07

Adam Bodnar i Tomasz Siemoniak ogłosili powstanie wspólnej komisji, której celem ma być analiza i dokumentacja mechanizmów represji wobec aktywistów w latach 2015-23. Przewodniczącą komisji została Sylwia Gregorczyk-Abram, adwokatka zaangażowana w działanie inicjatywy Wolne Sądy.

W poniedziałek na wspólnej konferencji szef resortu sprawiedliwości Adam Bodnar i szef MSWiA Tomasz Siemoniak zapowiedzieli powstanie nowej rządowej komisji. Ma zająć się wyjaśnieniem mechanizmów represji wobec organizacji społeczeństwa obywatelskiego oraz działaczy społecznych w latach 2015-23. 

W tym tygodniu premier Donald Tusk ma podpisać odpowiednie dokumenty i komisja ma zacząć pracę, tak aby pierwszy cząstkowy raport przedstawić 15 lipca 2025 r. – Będzie on dotyczyć relacji pomiędzy mediami publicznymi a społeczeństwem obywatelskim – wyjaśniał Adam Bodnar.

Szef resortu sprawiedliwości przekonywał, że media publiczne za czasów poprzedniej władzy stosowały metody cenzury i przemilczeń, a także nagonki na poszczególne osoby czy grupy społeczne.

– Chcemy to wyjaśnić i przygotować zestaw rekomendacji, które uniemożliwią każdej przyszłej władzy wykorzystywanie instytucji państwowych do niszczenia swoich przeciwników – tłumaczyła przewodnicząca komisji Sylwia Gregorczyk-Abram, adwokatka związana z inicjatywą Wolne Sądy. 

Oprócz niej w skład komisji wejdą: Klementyna Suchanow, aktywistka, jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet , mec. Paweł Murawski, Kinga Dagmara Siadlak ze stowarzyszenia Defensor Iuris, dr Mikołaj Małecki, karnista z UJ, Andrzej Krajewski, działacz „Solidarności” i dziennikarz, prof. Tomasz Grzyb, psycholog społeczny, Katarzyna Antoniak i Dobrosław Rola oraz Magdalena Dropek, ekspertka od praw obywatelskich.

Więcej w Wyborczej

NASK: blisko połowa przekazów o osobach LGBTQ+ zawiera dezinformację

2025/04/07

Nowe opracowanie NASK ujawnia skalę dezinformacji dotyczącej społeczności LGBTQ+. Z analizy wynika, że aż 44 proc. materiałów medialnych zawierało fałszywe lub manipulacyjne treści.

Ośrodek Analizy Dezinformacji NASK opublikował opracowanie poświęcone dezinformacji na temat społeczności LGBTQ+. Raport został oparty na analizie 1047 materiałów medialnych zgromadzonych w ramach projektu InfoTester.

Zgodnie z danymi zawartymi w raporcie, 463 zbadane materiały zawierały treści dezinformacyjne – co stanowi 44 proc. całości. „W rezultacie dezinformacja tego rodzaju przyczynia się do wzrostu napięć społecznych i utrudnia konstruktywną debatę publiczną” – stwierdzają autorzy opracowania.
Dezinformacyjne przekazy najczęściej zawierały emocje takie jak sprzeciw (74 proc.), złość (37 proc.), strach (33 proc.) oraz pogarda (26 proc.). Wśród technik manipulacyjnych dominowały: wyolbrzymienie (61 proc. analizowanych treści), cherry picking (35 proc.) i emocjonalny język (32 proc.).

Najczęściej występujące narracje dezinformacyjne dotyczyły m.in.:

  • rzekomego wpływu edukacji o osobach LGBTQ+ na dzieci,
  • zaprzeczania istnieniu więcej niż dwóch płci,
  • fałszywego łączenia społeczności LGBTQ+ z pedofilią,
  • przekonania, że homoseksualność to choroba,
  • podważania legalizacji związków partnerskich.

Raport porządkuje treści dezinformacyjne w czterech głównych kategoriach tematycznych:
społeczność LGBTQ+ w ujęciu ogólnym, transpłciowość i osoby transpłciowe, kwestie zdrowotne, związki partnerskie.

Autorzy każdej narracji przypisują potencjalne źródła jej powstania, zestawiają ją z faktami, wskazują rzetelne źródła wiedzy i udostępniają linki do weryfikacji. Opracowanie przytacza również dane i badania naukowe potwierdzające, że:

  • homoseksualność i transpłciowość nie są zaburzeniami,
  • edukacja o różnorodności płciowej nie szkodzi dzieciom,
  • detranzycja nie jest zjawiskiem powszechnym,
  • osoby LGBTQ+ nie stanowią zagrożenia dla zdrowia publicznego ani dzieci.

W raporcie znalazły się również szczegółowe dane liczbowe:

  • 96 proc. analizowanych dezinformacyjnych treści miało na celu wywarcie wpływu na społeczeństwo,
  • 85 proc. promowało stereotypy,
  • 34 proc. negowało fakty naukowe.

Najczęściej podejmowaną tematyką była homofobia (52 proc.), następnie przedstawianie osób LGBTQ+ jako zagrożenia dla rodziny (29 proc.) oraz negowanie istnienia dyskryminacji (29 proc.).

Pełna treść raportu dostępna jest na stronie NASK.

Źródło: queer.pl

Fala islamofobii w Krakowie. Zaczęło się od nagrania modlących się muzułmanów w Nowej Hucie

2025/04/02

„Czas zacząć robić porządki”, „tak ginie Polska”, „zwożono ich tu od dawna” – to tylko niektóre z komentarzy pod filmem sprzed budynku Stowarzyszenia Siemacha w krakowskiej Nowej Hucie. Ktoś nagrał grupę kilkuset muzułmanów, a fala islamofobii poniosła się przez media społecznościowe. 

Wbrew internetowym komentarzom, muzułmanie pokazani na nagraniu sprzed Stowarzyszenia Siemacha to lokalna społeczność, która świętowała zakończenie Ramadanu – jedno z najważniejszych islamskich świąt. Tego typu wydarzenia odbywają się co roku i często wymagają większych przestrzeni do wspólnej modlitwy.

Polska jest krajem wielokulturowym, wieloreligijnym od zawsze. Jedyny taki moment, ewenement historyczny, kiedy nagle staliśmy się bardzo homogeniczni etnicznie, to są czasy powojenne. Nigdy wcześniej to się po prostu nie wydarzało w polskiej historii – mówi prof. Konrad Pędziwiatr

Polska ma wielowiekową historię współistnienia z islamem. Muzułmanie, szczególnie Tatarzy, byli obecni w Rzeczypospolitej już od XIV wieku, walczyli w jej armii i współtworzyli kulturę. Obecnie rośnie liczba muzułmańskich imigrantów, zwłaszcza z Indii, których islam nie zawsze kojarzy się w polskiej świadomości.

Szacuje się, że w Polsce mieszka od 15 do 60 tysięcy muzułmanów, choć brak dokładnych danych. Polska staje się krajem coraz bardziej zróżnicowanym kulturowo, głównie za sprawą imigracji z Ukrainy i krajów Azji Południowej. Większość tych osób żyje i pracuje w Polsce legalnie, aktywnie uczestnicząc w życiu społecznym i gospodarczym.

Prof. Pędziwiatr zwraca uwagę, że islamofobia w Polsce nie jest nowym zjawiskiem – już podczas kryzysu migracyjnego w 2015 roku obserwowano marsze przeciwko „islamizacji”. Obecna fala nienawiści, podsycana przez media społecznościowe i niektórych polityków, opiera się na mitach i braku rzetelnej informacji. Rządzący marginalizują problem, nie informując społeczeństwa o roli instytucji takich jak Centra Integracji Cudzoziemców.

Więcej w Radiu Kraków

Prokurator generalny chce lepszego ścigania przestępstw motywowanych uprzedzeniami

2025/04/01

Postępowania dotyczące przestępstw motywowanych uprzedzeniami mają być prowadzone przez wyznaczonych, odpowiednio przygotowanych prokuratorów, a czynności z udziałem pokrzywdzonych dokonywane z najwyższą starannością w zakresie poszanowania ich godności, w sposób zapobiegający wtórnej wiktymizacji – takie m.in. zasady określił prokurator generalny w wytycznych w sprawie prowadzenia postępowań o przestępstwa motywowane uprzedzeniami.

26 marca do podpisu prezydenta skierowano nowelizację kodeksu karnego, przewidującą kary także za nawoływanie do nienawiści ze względu na niepełnosprawność, wiek, płeć i orientację seksualną. Nieco wcześniej prokurator generalny Adam Bodnar opublikował Wytyczne w sprawie prowadzenia postępowań o przestępstwa motywowane uprzedzeniami. – Nowe Wytyczne prokuratora generalnego w sprawie przestępstw motywowanych uprzedzeniami to poważny krok w stronę skuteczniejszej ochrony praw człowieka – skomentowało Poznańskie Centrum Praw Człowieka Instytutu Nauka Prawnych PAN. Jak podkreślono w komentarzu, na czele zespołu, który przygotował projekt tego dokumentu, stała dr hab. Aleksandra Gliszczyńska-Grabias, profesor w tej placówce. – Na pewno jest to bardzo ważny i potrzebny krok w stronę zwiększenia skuteczności ścigania przestępstw motywowanych uprzedzeniami – powiedział Prawo.pl Damian Wutke ze Stowarzyszenia Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii „Otwarta Rzeczpospolita”. – Wytyczne bardzo mi się podobają – widać, że prokurator generalny robi, co może, aby zaktualizować polskie przepisy karne i praktykę organów ścigania do standardu europejskiego – dodała Katarzyna Warecka, adwokat, stała pełnomocniczka Stowarzyszenia na Rzecz Osób LGBT „Tolerado”.

Prokurator generalny zwraca swoim podwładnym uwagę, że przestępstwa z tej kategorii, nawet kiedy przybierają postać wyłącznie przemocy werbalnej, odznaczają się wyjątkowym poziomem szkodliwości w wymiarze jednostkowym i społecznym. I dodaje, że badania naukowe wskazują, że u indywidualnych pokrzywdzonych i innych członków dyskryminowanych grup czyny tego rodzaju powodują dotkliwsze skutki niż inne przestępstwa. – Osoby pokrzywdzone są w większym stopniu narażone na objawy zespołu stresu pourazowego, odnotowuje się u nich większą podatność na depresję, wyższe ryzyko samobójstw i myśli rezygnacyjnych, a także zwiększone prawdopodobieństwo występowania chorób somatycznych. Przestępstwa motywowane uprzedzeniami długotrwale obniżają u pokrzywdzonych poczucie własnego bezpieczeństwa, nasilają ich obawy o los pozostałych członków wspólnoty, często prowadzą do ich samo wy kluczenia społecznego. Styczność z takimi zachowaniami skutkuje pogłębieniem poziomu uprzedzeń, pogorszeniem społecznego postrzegania grup wrażliwych i dehumanizowaniem ich członków – podkreśla w wytycznych Adam Bodnar.

I dodaje, że ściganie przestępstw motywowanych uprzedzeniami stanowi szczególne wyzwanie dla prokuratury, która powinna zagwarantować, że wszystkie postępowania z tej kategorii będą prowadzone i nadzorowane przez odpowiednio przygotowanych prokuratorów, zgodnie z uporządkowanymi i kompleksowymi wytycznymi, opracowanymi w oparciu o wieloletnie doświadczenia procesowe w tej dziedzinie.

Według Wytycznych każda decyzja kończąca postępowanie o przestępstwo motywowane uprzedzeniami, również jeśli było prowadzone w formie dochodzenia, powinna być opatrzona wyczerpującym uzasadnieniem, zrozumiałym dla odbiorcy niebędącego prawnikiem. W razie potrzeby w uzasadnieniu prokurator powinien odwołać się również do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz dokumentów wypracowanych przez organizacje i inne wspólnoty międzynarodowe, których Rzeczpospolita Polska jest członkiem.

– Na uznanie zasługuje nałożony na Prokuraturę obowiązek uzasadnienia decyzji kończącej postępowanie, co jednoznacznie ułatwi odwoływanie się od postanowień. Z punktu widzenia organizacji społecznej, której celem statutowym jest przeciwdziałanie tego rodzaju przestępstwom i która składa wiele zawiadomień cieszy nas fakt, że w wytycznych zapisano obowiązek dostarczania odpisu postanowienia stronie społecznej. Istotne są również zapisane reguły postępowania wobec ofiar, które mają przeciwdziałać wtórnej wiktymizacji – komentuje Damian Wutke.

– Podoba mi się szerokie odesłanie do aktów prawa europejskiego oraz do orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Podoba mi się ta zachęta, aby prokurator obejmował ściganiem z urzędu przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego, czyli to słynne 212 kodeksu karnego, na które powoływaliśmy się w sprawach „homofobusowych”. Mam wielką nadzieję, że wytyczne nie trafią na żaden „opór materii” i będą realizowane – dodaje adw. Katarzyna Warecka.

Więcej w serwisie prawo.pl

Muzułmanie przyjechali się modlić do Mysłowic. Fala hejtu zalała miasto

2025/04/01

Jestem przerażony skalą złych emocji – mówi prezydent miasta. I zakazuje miejskim jednostkom wynajmowania lokali na cele religijne.

29 marca polscy muzułmanie zakończyli ramadan. Dzień później, 30 marca rozpoczął się Ramadan Bajram. To trzydniowe święto pełne radości i spotkań rodzinnych. W Mysłowicach religijne spotkanie muzułmanów odbyło się w hali MOSiR. 

Gdy wieść o tym rozeszła się po mieście, w internecie wezbrała fala nienawiści. – Stanowcze nie. […] To jest Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji, nie meczet!; Islamowi w Polsce, w Mysłowicach mówię stanowcze nie; Mam nadzieję, że ten, kto podpisał umowę najmu, opuści swoje stanowisko; Dramat… Mysłowice zeszło całkiem na psy…! Hala MOSiR Mysłowice… Strach się bać co nas tu jeszcze czeka — to tylko niewielka próbka wpisów. Wiele osób wprost pisało, że nie życzy sobie tego typu wydarzeń w mieście.

Posty na ten temat pisali mieszkańcy, ale też politycy m.in. Nowej Nadziei, która współpracuje z Konfederacją. Poseł tego ugrupowania Ryszard Wilk umieścił w sieci fragment nagrania tego modlitewnego wydarzenia. 

„Islamiści byli u nas od dawna, to prawda, meczety też były, trzy, to prawda. Ale nie było takiej ilości islamistów, niektóre źródła podają, że jest ich już dwa razy więcej niż w zeszłym roku na końcówce Ramadanu. Zachód Europy był w tym punkcie kilkanaście lat temu, popełnili ogromny błąd, o czym świadczy chociażby pakt migracyjny, czyli próba podzielenia się migrantami. Na pewno nie przez to, że są tacy super i pracowici. Nie możemy popełnić tego samego błędu, trzeba sprawę nagłaśniać. Jeśli wygra Trzaskowski, za rok ich będzie 3 razy więcej, za dwa lata dziesięć razy więcej, a później się obudzimy, gdy będzie już za późno” – napisał. 

W komentarzach pod jego wpisem dostawało się politykom KO: Tusk sprzedał Polskę w rok. Jeszcze Rafałek jak wygra, to można się pakować…; Ludzie tylko narzekają na rząd, który sami wybrali – głosują na Tuska, a nic nie robią. Musimy walczyć o naszą chrześcijańską Polskę. 

W poniedziałek, 31 marca głos w tej sprawie zabrał prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz. Ogłosił, że spotkanie modlitewne organizowało Centrum Kultury Islamu z Katowic. Podkreślił, że po lekturze wpisów mieszkańców zakazał kierownikom miejskich jednostek wynajmowania obiektów na wydarzenia o charakterze religijnym. – Podobne spotkania w Mysłowicach nie będą już miały miejsca — dodał. 

W rozmowie z „Wyborczą” prezydent Mysłowic dodaje, że nie wiedział, na jakie wydarzenie będzie wynajęta hala. – Ale też nie przyszło nikomu do głowy, że może to być jakiś problem. Hala na podobne cele była wynajmowana już wcześniej — mówi Dariusz Wójtowicz. 

Dodaje, że teraz zrobiła się z tego gigantyczna awantura, a on nie chce mieć kłopotów. 

Więcej w Wyborczej

Wyspecjalizowani prokuratorzy mają tropić mowę nienawiści

2025/03/26

Powstanie specjalna grupy śledczych do spraw przestępstw motywowanych uprzedzeniami – wynika z wytycznych Adama Bodnara. Czy rzeczywiście to nastąpi, okaże się za kilka dni – dowiedziała się „Rzeczpospolita”.

„Żydostwo generalnie uważam za degenerację ludzkości i w pełni rozumiem politykę jaką wobec niego prowadził Adolf Hitler”, „nadszedł czas, by wrócić do korzeni i pozbyć się żydowskiego pasożyta” oraz „im lepiej poznaję Żydów, tym bardziej podoba mi się austriackie malarstwo akwarelowe” – to tylko próbka wpisów, jakie w mediach społecznościowych zamieszczał mieszkaniec Białegostoku, związany z Ruchem Narodowym i Unią Polityki Realnej. W połowie stycznia został za to skazany przez sąd w Białymstoku na karę pięciu miesięcy w zawieszeniu na dwa lata.

W Polsce z powodu tzw. przestępstw z nienawiści skazuje się około 300 osób rocznie, a wkrótce takimi sprawami może zacząć zajmować się wyspecjalizowany zespół prokuratorów. Tak wynika z najnowszych wytycznych w zakresie prowadzenia postępowań o przestępstwa motywowane uprzedzeniami.

Wydał je specjalny zespół powołany przez prokuratora generalnego Adama Bodnara, w skład którego weszli m.in. prokuratorzy, adwokaci, radcowie prawni oraz przedstawiciele organizacji pozarządowych. Wytyczne dotyczą m.in. karnoprawnej oceny czynu i sposobu prowadzenia postępowań, wynika z nich też, że ma powstać specjalny podręcznik metodyczny dla prokuratorów i policjantów. Co najważniejsze, wytyczne przewidują, że postępowania dotyczące mowy nienawiści mają trafiać „wyłącznie do referatów wyznaczonych prokuratorów”.

W praktyce oznacza to, że ma powstać specjalna grupa prokuratorów zajmujących się mową nienawiści. Więcej na ten temat powiedział wiceszef zespołu Maciej Młynarczyk podczas posiedzenia Krajowej Rady Prokuratorów przy prokuratorze generalnym. – Potrzebne są zmiany w zakresie organizacji pracy – podkreślił. – W tej chwili prokuratorów, który zajmują się tą sferą, jest około 170. Przedstawiliśmy prokuratorowi generalnemu rozwiązanie, które zakłada, że wystarczy ich czterdziestu kilku – dodał.

Więcej w Rzeczpospolitej
 

Stanowcze słowa RPO w TOK FM. „Ta ustawa jest niezgodna z konstytucją”

2025/03/25

– To jest ustawa, która – i mówię to z pełnym przekonaniem – jest niezgodna z konstytucją i międzynarodowymi standardami, które wiążą Polskę – powiedział w TOK FM o tzw. ustawie azylowej prof. Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Ustawa azylowa została przyjęta przez Sejm i Senat. Dokument czeka na podpis prezydenta. Szereg organizacji apeluje do Andrzeja Dudy, by ustawy nie podpisywał.

Przypomnijmy: chodzi rozwiązanie, które daje władzy możliwość ograniczania prawa do azylu na określonym terytorium i w określonym czasie. Nowelizacja zakłada możliwość wprowadzenia czasowego, terytorialnego ograniczenia prawa do złożenia wniosku o udzielenie ochrony międzynarodowej. Decyzje podejmie Rada Ministrów w formie rozporządzenia. Jednorazowo okres obowiązywania ograniczenia nie będzie mógł przekroczyć 60 dni. 

– To jest ustawa, która – i mówię to z pełnym przekonaniem – jest niezgodna z konstytucją i międzynarodowymi standardami, które wiążą Polskę – powiedział w „Poranku Radia TOK FM” prof. Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich.

Prowadząca audycję Dominika Wielowieyska zwróciła uwagę, że rząd tłumaczy, iż za wschodnią granicą jest wojna i nie można pozwolić sobie na destabilizację. – Konstytucja przewiduje konkretne rozwiązania na sytuacje wyjątkowe i dopuszcza zawieszenie niektórych wolności i praw człowieka, (…) ale należy wprowadzić stan wyjątkowy lub wojenny – tłumaczył gość TOK FM.

Dlatego w jego ocenie rządzący – tą ustawą – chcą doprowadzić do wprowadzenia quasi stanu nadzwyczajnego. Jego zdaniem mamy podobną sytuację do tej, którą mieliśmy w pandemii. – Bo mamy do czynienia z podobną konstrukcją prawną. Mamy rozporządzenie, które będzie skutkowało zawieszeniem prawa do ubiegania się o status uchodźcy. To rozporządzenie nie będzie weryfikowane przez nikogo: ani Trybunał Konstytucyjny, ani sądy nie mają kompetencji do kontroli legalności tego typu rozporządzenia, a więc będzie to w istocie nieweryfikowalna i arbitralna decyzja Rady Ministrów – powiedział w „Poranku Radia TOK FM” prof. Marcin Wiącek.

Źródło: TOK FM

 

Wystawa historii osób LGBT zniszczona przez Grzegorza Brauna

2025/03/18

Grzegorz Braun zniszczył wystawę historii osób LGBT na opolskim rynku. Europoseł pomalował sprejem plakaty. Na miejsce wezwano patrol policji. Europoseł został wylegitymowany – podaje rzecznik KMP w Opolu.

W poniedziałek, 17 marca około godziny 14 Stowarzyszenie Tęczowe Opole na opolskim rynku otworzyło wystawę poświęconą historii osób LGBT. Wystawa miała trwać do 3 kwietnia, jednak europoseł Grzegorz Braun postanowił ją zniszczyć.

„Grzegorz Braun zniszczył wystawę na opolskim rynku. Wystawę poświęconą 'Równości’ przygotowało Stowarzyszenie „Tęczowe Opole”. W obawie przed dalszym zniszczeniem mienia Zakład Komunalny rozwiązał umowę z Grzegorzem Braunem na wynajem sali w Centrum Wystawienniczo – Kongresowym. Nie odbędzie się więc tam planowane na dzisiaj spotkanie z posłem Braunem, kandydatem na Prezydenta” – napisał prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski.

– Zniszczył mienie miejskie, więc są obawy, że to niszczenie mienia może mieć dalej miejsce. Na wystawie, która prezentuje miłość, odpowiadanie nienawiścią nie powinno mieć miejsca, szczególnie w sytuacji, gdy osoba kandyduje na prezydenta – skomentował prezydent Opola w rozmowie z TVN24.

– Widzieliśmy akty agresji, kiedy zaatakował gaśnicą kobietę – przypomniał samorządowiec, dodając, że „jako miasto, szanując wolność słowa, chcieliśmy dać możliwość spotkania się, ale jeżeli się tak zachowuje, to dbanie o mienie publiczne i państwowe jest ważniejsze”. – Pana Brauna ocenią wyborcy, jednym chamstwo się spodoba, innym nie – skwitował Arkadiusz Wiśniewski.

Więcej w TVN24

Grzegorz Braun ukarany w PE. „Do jesieni jestem wykluczony z posiedzeń”

2025/03/17

Grzegorz Braun przekazał w nagraniu na YouTube, że przynajmniej do października nie będzie mógł brać udziału w posiedzeniach plenarnych Parlamentu Europejskiego. Na piśmie poinformowała go o tym przewodnicząca PE Roberta Metsola. To pokłosie incydentu ze stycznia, gdy europoseł podczas minuty ciszy za ofiary Holokaustu zaczął krzyczeć, domagając się „upamiętnienia żydowskiego ludobójstwa w Strefie Gazy”.

Grzegorz Braun zamieścił w sieci nagranie, z którego wynika, że otrzymał pismo od przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli. — Pani przewodnicząca okłada mnie karami za prośbę o modlitwę za ofiary żydowskiego ludobójstwa na Palestyńczykach w Strefie Gazy — mówi europoseł.

— Otrzymuję wyrok z 19 lutego, który będzie działał przez najbliższe pół roku. Do jesieni jestem wykluczony z posiedzeń plenarnych europarlamentu — mówił polityk Konfederacji Korony Polskiej.

Braun dodał, że — oprócz wykluczenia — nałożona została na niego także kara finansowa. — Mógłby ktoś pomyśleć, że wolność słowa nic nie kosztuje. Otóż kosztuje. (…) Przeciwko mnie przemawia brak skruchy i fakt, że jestem recydywistą, bo pani Metsola karała mnie już wcześniej — wyjaśniał dalej kandydat na prezydenta.

Żydzi i Polacy razem upamiętnią ofiary Holokaustu. Poznaliśmy datę Marszu Żywych

2025/03/10

Co roku w Dniu Pamięci o Ofiarach Zagłady (Jom Ha-Szoa) organizowany jest Marsz Żywych. W kalendarzu gregoriańskim to data ruchoma i w 2025 wypadnie w czwartek, 24 kwietnia. Z tej okazji Polacy i Żydzi po raz kolejny wspólnie pokonają trzykilometrową trasę pomiędzy obozami Auschwitz.

Marsz Żywych w Oświęcimiu, podczas którego Żydzi z różnych krajów upamiętnią ofiary Zagłady, odbędzie się w tym roku 24 kwietnia – dowiedziała się Polska Agencja Prasowa od wicedyrektora Muzeum Auschwitz Andrzeja Kacorzyka. Jego uczestnicy pieszo pokonają trzykilometrową trasę wiodącą spod bramy „Arbeit macht frei” w byłym niemieckim obozie Auschwitz I do byłego Auschwitz II-Birkenau, gdzie odbędzie się główna ceremonia. Rokrocznie w uroczystości uczestnicy kilka tysięcy osób. Są to głównie Żydzi z całego świata. Towarzyszy im tradycyjnie kilkusetosobowa grupa polskiej młodzieży i nie inaczej będzie w tym roku.

Marsz Żywych to projekt edukacyjny, w którym Żydzi z różnych krajów, głównie uczniowie i studenci, odwiedzają miejsca Zagłady utworzone przez Niemców podczas wojny na okupowanych ziemiach polskich. Poznają również historię polskich Żydów. Przemarsz między byłymi obozami w święto Jom Ha-Szoa jest kulminacją projektu.

Pierwszy marsz odbył się w 1988 roku. Kolejne organizowane były co dwa lata, a od 1996 roku rokrocznie. W najliczniejszym uczestniczyło 20 tys. osób, w tym delegacje z prawie 50 krajów. W Marszach szli między innymi prezydenci i premierzy Polski oraz Izraela, nobliści i duchowni różnych wyznań.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 roku, by więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.

Źródło: Radio Eska

Poseł PiS napiętnował ciemnoskórego mieszkańca Szczecina. Może ponieść konsekwencje

2025/03/10

Chciał walczyć z nielegalną migracją, a napiętnował wieloletniego mieszkańca Szczecina. Internetowa burza powstała po tym, gdy poseł PiS Artur Szałabawka wrzucił do sieci zdjęcie mężczyzny jadącego autobusem i dodał opis sugerujący, że nielegalni uchodźcy są już w Szczecinie. Poseł twierdzi, że zdjęcie podesłał mu zaniepokojony mieszkaniec miasta, wprowadzając go w błąd. Post został usunięty, a polityk przeprosił, jednak może ponieść konsekwencje.

Niemal natychmiast po publikacji post posła PiS Artura Szałabawki wywołał burzę w sieci. Parlamentarzysta zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie mężczyzny – obcokrajowca – wraz z opisem:
– Decyzja podjęta, będę publikował zdjęcia i wpisy, które przesyłają mi zaniepokojeni mieszkańcy, to mój obowiązek. „Panie Pośle, już są w Szczecinie, proszę zwrócić uwagę na bliznę na policzku, dziś w autobusie, trasa z Załom-Podjuchy.” – napisał Szałabawka.

Temat natychmiast podjęli dziennikarze z całej Polski. Jak się szybko okazało, mężczyzna na zdjęciu to legalnie pracujący w Szczecinie fryzjer.

Tematy związane z uchodźcami i migrantami są przez polityków podejmowane bardzo chętnie. Problem pojawia się, gdy wrzuca się taką informację bez odpowiedniej weryfikacji, bo prowadzi to do sytuacji, delikatnie mówiąc, niezręcznej, żeby nie powiedzieć skandalicznej – skomentował Michał Kaczmarek, dziennikarz.

Do tego niemałego skandalu doszło, ponieważ poseł – jak tłumaczy – chciał zwalczyć napływ migrantów z Niemiec.

Impulsem do tego była sytuacja, która ma miejsce od dłuższego czasu, czyli nielegalne pushbacki ze strony Niemiec. Widzę, że one się wręcz nasilają, a mieszkańcy Zachodniopomorskiego i Szczecina zwracali się do mnie z prośbą o interwencję – powiedział Artur Szałabawka, poseł PiS.

Na publikację posła natychmiast odpowiedzieli internauci. Po fali krytyki Artur Szałabawka usunął post, ale sprawa może mieć dalsze konsekwencje.

Źródło: TVP Szczecin

Sejm przyjął projekt ustawy o mowie nienawiści. Społeczność LGBT: Wygraliśmy!

2025/03/06

Głosami posłów koalicji 15 października Sejm uchwalił rządowy projekt „ustawy o mowie nienawiści”. Już nie będzie można bezkarnie wylewać hejtu na osoby LGBT.

Za przyjęciem projektu głosowało 238 posłów (KO, Trzecia Droga, Nowa Lewica i Razem), przeciw było 182 (PiS, Konfederacja, Republikanie). W PSL był tylko jeden polityk, który podniósł rękę przeciw – to wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Jednocześnie głosował przeciw wnioskowi PiS o odrzucenie projektu w całości. W KO wyłamała się posłanka Marzena Okła-Drewnowicz. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Projektem zajmie się teraz Senat. 

„Wygraliśmy” – obwieścił w portalu społecznościowym Linus Lewandowski z fundacji Homokomando, aktywista na rzecz osób LGBT. 

Sprawozdawczyni komisji, Barbara Dolniak z Koalicji Obywatelskiej sugerowała posłom PiS i Konfederacji, by wycofali swoje wnioski o odrzucenie projektu w całości. Argumentowała, że tym samym skasują ochronę ze względu na niepełnosprawność i wiek. W odpowiedzi na mównicę wszedł Łukasz Schreiber PiS, który, mówiąc o „pakiecie cenzorskim Donalda Tuska”, wzywał do odrzucenia „tego złego, niebezpiecznego i szkodliwego projektu”. Sejm zdecydował jednak inaczej i wniosku PiS nie przyjął. 

Decyzję tę poprzedziła odbyta dzień wcześniej w Sejmie burzliwa dyskusja. Posłowie licytowali się, kto bardziej „nakręca przemysł pogardy”.

Posłanka Marzena Machałek z PiS przekonywała, że to Jarosław Kaczyński jest „najbardziej opluwanym politykiem w Polsce”. Jej klubowa koleżanka Anna Kwiecień przywoływała „osiem gwiazdek”, „moherowe berety” i „dorżnąć watahę”. Krystyna Skowrońska z Koalicji Obywatelskiej odbijała piłeczkę, przypominając, jak Jarosław Kaczyński grzmiał z sejmowej mównicy o „zdradzieckich mordach”. Posłanki lewicy mówiły o nagonce na osoby LGBT, sączonej przez osiem lat przez państwo PiS. 

Politycy PiS i Konfederacji złożyli wniosek o odrzucenie projektu w całości. Po raz kolejny podzielili się swoimi opiniami, że projekt jest „zamachem na wolność słowa” i „próbą wprowadzenia cenzury”. Nazywali go „ustawą kagańcową” i „haniebną homopropagandą”.

Poseł PiS Michał Wójcik wyrażał obawę, że nie będzie można już powiedzieć „są dwie płcie”, a Karina Bosak z Konfederacji, że o”za nienawiść będzie można uznać wszystko, np. wątpliwości czy ironię”. Zdaniem Mariusza Krystiana z partii Jarosława Kaczyńskiego, „więzienia zapełnią Bogu ducha winni ludzie”. Drwił, by poszerzyć katalog przesłanek o wzrost czy numer buta i straszył „rzeczywistością Orwella”. Poseł PiS Marcin Warchoł wypalił podczas obrad komisji: – Wsadzilibyście do więzienia nawet św. Jana Pawła II. 

Więcej w Gazecie Wyborczej

Rewolucyjna uchwała neosędziów SN. Osoby LGBT+ dziękują Ziobrze

2025/03/05

Pełny skład Izby Cywilnej z udziałem neosędziów odszedł od orzecznictwa SN w sprawach o uzgodnienie płci i uznał, że osoby transpłciowe nie muszą pozywać swoich rodziców. Paradoksalnie uchwała zapadła po pytaniu skierowanym do SN przez Zbigniewa Ziobrę.

„Sąd Najwyższy wydał przełomowy wyrok: osoby transpłciowe nie muszą już pozywać własnych rodziców, bo sprawy dotyczące uzgodnienia płci mają odbywać się drogą nieprocesową!” – skomentowało uchwałę stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza. „Tego chyba nikt się nie spodziewał, bo sprawa trafiła do Sądu Najwyższego na wniosek byłego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry” – dodało stowarzyszenie. 

„Dziękuję pan Ziobro” – napisała o uchwale transpłciowa aktywistka Maja Heban. „Czy Zbigniew Ziobro przez przypadek osiągnął właśnie więcej dla osób LGBT niż cała uśmiechnięta KOalicja od początku swoich rządów?” – zastanawiają się osoby, śledzące Miłość Nie Wyklucza w serwisie X. 

Uchwała pełnego składu Izby Cywilnej zapadła w odpowiedzi na pytanie prawne dotyczące procedury uzgodnienia płci. Procedura ta pozwala na zmianę oznaczenia płci w dokumentach osoby transpłciowej tak, aby były zgodne z płcią odczuwaną. Polskie prawo nie reguluje tej procedury. Lukę w prawie wypełniło orzecznictwo sądów. Zgodnie z utartą linią orzeczniczą SN do uzgodnienia płci konieczne było pozwanie własnych rodziców, po którym sąd mógł ustalić, że płeć przypisana przy urodzeniu była błędna.

Pytanie prawne w tej sprawie zadał SN w 2022 r. ówczesny prokurator generalny Zbigniew Ziobro.

– Czy osoby transpłciowe powinny pozywać nie tylko swoich rodziców, ale także małżonka i dzieci, jeśli je posiadają? – pytał Ziobro, oczekując od SN odpowiedzi twierdzącej. 

Według organizacji LGBT+ jego celem było utrudnienie procedury uzgodnienia płci. Do podobnych wniosków doszedł nowy prokurator generalny Adam Bodnar, który w 2024 r. wycofał wniosek Ziobry. Izba Cywilna uznała jednak to cofnięcie wniosku za niedopuszczalne, a we wtorek w nieoczekiwany sposób odpowiedziała na pytanie Ziobry. 

Więcej w Wyborczej

Mowa nienawiści na lekcjach polskiego? Policja sprawdza, co mówiła nauczycielka prestiżowego liceum

2025/03/04

Nauczycielka języka polskiego miała mówić do uczniów, że są analfabetami. Według rodziców pozwalała sobie też na homofobiczne i antysemickie wypowiedzi. Zarzuty były na tyle poważne, że sprawą zajęły się: prokuratura i policja.

– Mam nadzieję, że teraz śledczy na poważnie podejdą do tych zarzutów i rzetelnie zbadają to, o czym w szkole mówiło się od lat, czyli o zachowaniu i wypowiedziach pani Kasprzyckiej. Szczególnie jej podejściu do osób LGBT, które potrafiła w jawny i ostry sposób krytykować. A nawet mówić, że czeka je piekło – mówi jedna z byłych uczennic Katarzyny Kasprzyckiej, nauczycielki języka polskiego w IX LO w Lublinie.

O skargach na zachowanie polonistki w połowie stycznia napisała „Gazeta Wyborcza”. Zarzuty dotyczą roku szkolnego 2023/2024.

RadioZET.pl także zdobyło kopie tych skarg. Czytamy w nich m.in., że nauczycielka potrafiła powiedzieć, że chłopcy z długimi włosami to geje, a podczas omawiania wyników sprawdzianu nazwać uczniów analfabetami. Rodzice skarżyli się też na bardzo niskie oceny z języka polskiego. Większość klasy miała w dzienniku same jedynki i dwóje. W odpowiedzi usłyszeli, że pierwszoklasistów nauczycielka ocenia według kryteriów, jakie są na maturze.

Kolejne zarzuty są poważniejsze. Nauczycielka podczas lekcji miała sugerować, że Żydzi zasłużyli na Holocaust, bo ukrzyżowali Chrystusa, natomiast esesmani podczas II wojny światowej zabijali ludzi, bo byli ateistami. Gdyby wierzyli, to takich czynów by nie popełniali.

W skardze do dyrektora czytamy też: „Niektórzy z nas mają kontakt z uczniami – dzisiaj już studentami i osobami dorosłymi – relacjonującymi traumatyczne doświadczenia szkolnych kontaktów z Panią Kasprzycką, których piętno odczuwają do dzisiaj (…) Należy do nich między innymi uczennica, która z uwagi na jej imię i nazwisko, wskazujące na muzułmańskie pochodzenie, nie była wyczytywana z imienia i nazwiska, ale jako numer z dziennika (sic!)”.

Więcej w Radiu ZET

Ranking szkół przyjaznych LGBT. Kotula: Nie pozwólmy zawłaszczyć słowa „normalność”

2025/03/03

Próbuje nam się wmówić, że „normalność” to homofobia, przemoc i hejt. Nie, to bezpieczna i inkluzywna szkoła jest tą „normalną”. Nie możemy pozwolić, by to słowo zostało skradzione do budowania polityki strachu – mówiła ministra ds. równości podczas inauguracji siódmej edycji Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT.

Fundacja GrowSpace pyta uczniów z całej Polski i robi to już po raz siódmy. Ankiety w ramach Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT od dziś można wypełniać na stronie maparownosci.pl. – Dobra szkoła to taka, która reaguje na przemoc i nie dyskryminuje osób uczniowskich – podkreśla Mateusz Trzaska z GrowSpace.

W Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT głos mają uczniowie. W ub. roku oddali go ponad 12 tys. razy. To ich opinie pozwalają stwierdzić, czy szkoła jest bezpieczna, czy też lepiej omijać ją szerokim łukiem. Wyniki rankingu pomagają młodym ludziom podjąć decyzję o wyborze kolejnej placówki.

Twórcy akcji zaznaczają, że kwestia atmosfery jest dla przyszłych licealistów i ich rodziców równie ważna, jak poziom edukacyjny szkoły. Analizują nie tylko wyniki matur i sukcesy na olimpiadach, ale też oceny z Rankingu Szkół Przyjaznych LGBT. Tę tendencję akcja wykazała już dwa lata temu. – To duża zmiana w podejściu. Młodzi ludzie ze społeczności chcą być pewni, że najbliższe cztery czy pięć lat spędzą w atmosferze akceptacji, a nie dyskryminacji – mówi Mateusz Trzaska. Badanie pokazuje nie tylko te dobre szkoły, ale również przestrzega przed tymi, w których uczniowie doświadczyli dyskryminacji.

W tym roku po raz pierwszy szkoły przyjazne LGBT będą premiowane w prestiżowym rankingu „Perspektyw”. – To po to, by spojrzeć na edukację bardziej holistycznie. Nie postrzegać jej tylko przez pryzmat cyfr w dzienniku, ale miejsca, do którego przychodzi się codziennie – podkreśla Mateusz Trzaska.

To kolejna edycja rankingu, gdy patronat nad nim sprawuje rządowy departament równości. Wcześniej państwo PiS ścigało szkoły, które prezentowały się wysoko na liście. Były Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak uważał je za podejrzane. Zalecał wnikliwe kontrole, nakazywał dyrektorom prześwietlać szkolne kadry pod kątem… pedofilii. 

Więcej w Wyborczej

KRRiT przyjrzy się programom czterech nadawców. Chodzi m.in. o mowę nienawiści

2025/03/01

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji zdecydowała, że przeprowadzi monitoring programów informacyjnych i publicystycznych TVP, TVN-u, Polsatu i Republiki. Jak informuje Wirtualnemedia.pl, członek KRRiT prof. Tadeusz Kowalski, analiza rozpocznie się prawdopodobnie w połowie marca i potrwa dwa miesiące. Badanie zrealizują urzędnicy KRRiT.

Wstępne założenia regulatora zakładają, że monitoring przed wyborami prezydenckimi, których I tura odbędzie się 18 maja, obejmie programy informacyjne „19.30” (TVP1), „Fakty” (TVN), „Wydarzenia” (Polsat), „Dzisiaj” (Republika) oraz publicystyczne „Woronicza 17” (TVP Info), „Kawa na ławę” (TVN24), „Śniadanie Rymanowskiego” (Polsat News), „Pytanie dnia” (TVP1, TVP Info), „Polityczna kawa” (Republika).

O tym w jakich aspektach będzie przeprowadzany monitoring, KRRiT zdecyduje w najbliższych dniach. Regulator może wziąć pod uwagę czas przeznaczony na poszczególnych kandydatów w wyborach prezydenckich i to w jakim świetle są pokazywani. Jak informuje prof. Kowalski, dla KRRiT szczególnie istotny będzie artykuł 18 ustawy o radiofonii i telewizji. To czy w przekazie znalazła się na przykład mowa nienawiści.

– Audycje lub inne przekazy nie mogą propagować działań sprzecznych z prawem, z polską racją stanu oraz postaw i poglądów sprzecznych z moralnością i dobrem społecznym, w szczególności nie mogą zawierać treści nawołujących do nienawiści lub przemocy lub dyskryminujących – czytamy w tym artykule.

Więcej na wirtualnemedia.pl

Internet zalewa antyukraińska propaganda. Przoduje Grzegorz Braun

2025/02/26

Stowarzyszenie Demagog i Instytut Monitorowania Mediów tylko w 2024 r. znalazły w polskojęzycznym internecie 327 tys. antyukraińskich wpisów. Jest ich coraz więcej. W zohydzaniu Polakom Ukrainy prym wiedzie europoseł Grzegorz Braun.

„Tajny plan Tuska – ukrainizacja Polski”, „tu jest Poska, nie Ukropol”, „UPAdlina to koniec cywilizacji”. Takich komentarzy uderzających w Ukraińców i ich naród, nawołujących do nienawiści, pojawiło się w zeszłym roku w polskojęzycznym internecie ponad 327 tys. To o 13 proc. więcej niż rok wcześniej. Łączny zasięg antyukraińskich treści to ponad 75 mln potencjalnych kontaktów (tyle razy użytkownicy mogli zetknąć się z fałszywym i nienawistnym przekazem). Tu znów widać tendencję wzrostową: w ubiegłym roku zasięg szacowano na 54 mln kontaktów. 

Antyukraińska propaganda przybrała na sile pod koniec zeszłego roku, na progu kampanii prezydenckiej. W listopadzie takich wpisów było 36 tys., a w grudniu – 33 tys. To więcej niż np. w kwietniu, kiedy takich treści powstało ponad 20 tys. 

Skali antyukraińskiej propagandy w polskojęzycznym internecie od listopada 2022 r. przyglądają się Stowarzyszenie Demagog (zajmuje się fact-checkingiem) oraz specjaliści z Instytutu Monitorowania Mediów. Sprawdzają, ile powstaje treści uderzających w Ukrainę oraz kto za nimi stoi.

W pierwszej dziesiątce kont z największymi zasięgami, które działają najgorliwiej, znalazło się to należące do europosła Konfederacji Korony Polskiej i kandydata na prezydenta Grzegorza Brauna. Zajął ósme miejsce. Prym wiedzie na Facebooku, gdzie najczęściej powiela antyukraińskie treści. Ma blisko milionowy zasięg.

Na X (dawnym Twitterze) chwali się antyukraińskimi gestami, np. gdy ściągnął niebiesko-żółtą flagę z kopca Kościuszki. Powiewała tam obok polskiej, co Braun uznał za „niewłaściwe”. Prezydenta Andrzeja Dudę nazywa „anglosaskim, żydowskim, banderowskim lokajem”. Insynuuje, że za zbrodnię w Buczy nie odpowiadają Rosjanie. W maju ubiegłego roku sugerował, że „Polska ma do stoczenia wojnę z Ukrainą”.  

Niechlubne podium dla kont rozsiewających antyukraińską propagandę zajmują: Martin Demirow, Ministerstwo Prawdy i AndyColt. Wszystkie, łącznie z Braunem, miały swój udział także w zestawieniu sprzed roku.

Zdobywca pierwszego miejsca, Martin Demirow, przedstawia się jako „Słowak zainteresowany Polską”. Ukraińców zrównuje z nazistami i banderowcami, co – jak zauważają eksperci Polskiego Instytutu Studiów Międzynarodowych – jest jedną z czołowych linii prorosyjskiej dezinformacji. Jego poprzednie konto zostało zablokowane, ale Demirow powrócił z nowym, gdzie ma blisko dwumilionowe zasięgi. 

W „Ministerstwie Prawdy” dominuje przekaz, że „Rosjanie mają prawo zamieszkiwać na swojej ziemi”, a „Putin jest obrońcą terytoriów Ukrainy”. Na tym koncie roi się od treści podjudzających Polaków, by postrzegali obywateli Ukrainy jako zagrożenie. Jest naszpikowane fałszywymi informacjami, np. o wydarzeniach na froncie. Mają ukazać Ukraińców jako „zbrodniarzy”. 

Na Facebooku antyukraiński przekaz – oprócz Brauna – najczęściej powielają konta: Konfederacja Korony Polskiej, Ukrainiec Nie Jest Moim Bratem i Marsz Niepodległości.

Więcej w Wyborczej