Narodowcy, tym razem prowadzeni przez Grzegorza Brauna i Janusza Korwin-Mikkego, przeszli przez Warszawę. W drugą rocznicę ataku Rosji na Ukrainę mówili o tym, że Unię Europejską trzeba opuścić, a Ukrainę przestać wspierać.

Nacjonaliści spotkali się o godz. 12. w sobotę na Placu Trzech Krzyży. Punkt zbiórki – pod pomnikiem Witosa. Organizator – Konfederacja Korony Polskiej w Warszawie, czyli warszawskie struktury partii Grzegorza Brauna. Przekaz antyimigrancki i antyeuropejski. W drugą rocznicę wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie mówili, że trzeba zbudować mur na granicy z Ukrainą.  

Demonstracja organizowana jest w rocznicę wybuchu  wojny w Ukrainie. Tego samego dnia przeszedł przez Warszawę marsz poparcia dla Ukrainy. Braun dał się wielokrotnie poznać jako polityk nie tylko konserwatywny, prawicowy i nacjonalistyczny, ale także jako postać o prorosyjskich ciągotach. 

Podczas przyjmowania przez Sejm uchwały w sprawie oddania hołdu ofiarom rosyjskiej napaści na Ukrainę 22 lutego, Grzegorz Braun ostentacyjnie opuścił salę. Teraz, w drugą rocznicę rosyjskiego ataku, zapraszał na antyimigrancką demonstrację. 

Organizatorzy odnieśli się do rocznicy inwazji Rosji bezpośrednio niemalże w jednym zdaniu: „Teraz Ukraińcy mogą ubiegać się o polskie obywatelstwo. To wstyd i hańba! A kto za to odpowiada? Koalicja chanukowa!” – mówił prowadzący zgromadzenie. Następnie zaczęto skandować: „Koalicja chanukowa do kanału niech się schowa”. 

Do policjantów zabezpieczających demonstrację podszedł w tym momencie pan Jerzy Linder. Poinformował funkcjonariuszy, że hasła głoszone na demonstracji są antysemickie i nienawistne, w związku z tym zgłasza popełnienie przestępstwa i prosi o rozwiązanie zgromadzenia. – Policjantom się wylegitymowałem, zgłosiłem sprawę i prosiłem o interwencję. Ale kazano mi iść na komisariat na Wilczej – odpowiadał po zakończeniu czynności pan Jerzy.

Policja nie zareagowała na mowę nienawiści i interwencji nie podjęła. Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa, również nadzorujące przebieg zgromadzenia, poinformowało „Wyborczą”, że to dowodzący na miejscu policjant może rozwiązać zgromadzenie, a nie SCB. 

Do zgromadzonych przemawiał nie tylko Grzegorz Braun, ale i Janusz Korwin-Mikke, Marcin Rola oraz inni działacze narodowi. Przekaz był zgodny, ale to właśnie Braun wyraził go najbardziej bezpośrednio. – Polska musi wszcząć procedurę secesyjną z Eurokołchozem – mówił. Zgromadzeni wiwatowali i skandowali „polexit!”. – Mówiono nam, że to wojna o naszą cywilizację. A tak naprawdę to jest wojna o to, aby LGBTQZ panowało nad światem Mówię: to nie jest nasza wojna – przekonywał Korwin-Mikke.

Przed uformowaniem się marszu, Diana Ruchniewicz, jedna z organizatorek, członkini partii Brauna, odczytała apel, który zostanie wysłany do rektorów warszawskich uczelni. Chodzi w nim o to, aby 27 lutego, kiedy odbywać będą się w Warszawie protesty rolników, studenci mieli wyznaczone godziny rektorskie. – Tak, aby młodzież mogła się przyłączyć – mówiła. – Brawa dla rolników – wiwatowano. 

Więcej w Wyborczej