Ponad rok zajęło śledczym z Sieradza sprawdzenie, czy prezydent Krystian Kinastowski i Dariusz Bieniek, komendant miejski policji, powinni byli rozwiązać marsz narodowców, który przeszedł przez Kalisz 11 listopada 2021 r.

W wydarzeniu zorganizowanym przez patostreamera Wojciecha O. „Jaszczura” wzięły udział setki jego zwolenników. Tysiące śledziło zgromadzenie w internecie. Po płomiennych, ociekających nienawiścią przemówieniach nastąpił kulminacyjny punkt – spalenie kopii Statutu kaliskiego. Dokument wydany przez Bolesława Pobożnego był pierwszym w Polsce aktem nadającym prawa Żydom.

– Cel zgromadzenia nie daje podstaw sądzić, że może być naruszane prawo. Z informacji podanych przez organizatorów wynika, że weźmie w nim udział od 250 do 500 osób – mówił dzień przed przyjazdem narodowców Janusz Sibiński z UM w Kaliszu.

Przyjechało znacznie więcej. Z całego kraju, a wielu z zagranicy. Tłum przez wiele godzin wtórował organizatorom powtarzając „Tu jest Polska, a nie Polin”, „śmierć wrogom ojczyzny!”, reagując entuzjastycznie na zapowiedzi zdemaskowania wszystkich Żydów rządzących Polską, siłowego rozprawienia się z osobami nielubianych przez nich wyznań i narodowości oraz osób LGBT+. Całość chronili policjanci, a rozwój akcji śledził oddelegowany do tego przez miasto Janusz Sibiński. Nikt z upoważnionych nie reagował na głoszone hasła. Nie było sprzeciwu, kiedy płonął Statut kaliski. 

Wydarzenie potępił minister spraw zagranicznych Izraela, pisały o nim tamtejsze media oraz prasa w USA. Fundacja American Jewish Committee Central Europe (AJC), Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich, Stowarzyszenie NIGDY WIĘCEJ, Żydowskie Stowarzyszenie Czulent oraz Naczelny Rabin RP Michael Schudrich złożyły do prokuratury zawiadomienie o „możliwości popełnienia przestępstwa” przez prezydenta Kalisza i miejskiego komendanta policji. Przedstawiciele środowisk żydowskich zarzucili Krystianowi Kinastowskiemu niedopełnienie obowiązku rozwiązania zgromadzenia, na którym nawoływano do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych, a także znieważali grupę osób ze względu na jej przynależność narodową i wyznaniową. Dariuszowi Bieńkowi zarzuciły, że jako funkcjonariusz publiczny nie dopełnił obowiązku zatrzymania Wojciecha O.

Śledczy przesłuchali m.in. prezydenta Kalisza i komendanta miejskiego policji. Przejrzeli też policyjne nagrania z marszu. I „choć jego uczestnicy nawoływali do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych, śledztwo zostało umorzone” – poinformowała prok. Jolanta Szkilnik, zastępca prokuratora okręgowego w Sieradzu i rzeczniczka prasowa jednostki.

Więcej w Wyborczej