Ten marsz idzie pod hasłem „Wszyscy chcą kochać”, ja dodam tylko, że wszyscy mają prawo kochać i mają prawo wybrać, kogo chcą kochać! – mówiła jedna z uczestniczek OMR.

Jeszcze zanim tęczowa fala przelała się przez centrum Olsztyna, kilogramy brokatu pokryły skrzyżowanie al. Piłsudskiego z ul. Pieniężnego, a w Kortowie zaczęto podejrzewać, że ktoś przedwcześnie rozpoczął juwenalia, na placu przed Muzeum Nowoczesności padły ważne słowa.

Przedstawicielka Komitetu Obrony Demokracji Marta Kamińska podzieliła się z uczestnikami III Olsztyńskiego Marszu Równości dwiema refleksjami. Obie dotyczyły Konstytucji RP.

– Jeśli ktoś ją czytał, a zwłaszcza rozdział, który mówi o wolności, prawach i obowiązkach człowieka i obywatela, ten pewnie zauważył, że już na samym początku tego rozdziału jest mowa o zasadzie równości. Konstytucja wspomina o godności, poszanowaniu wolności każdej osoby i zaraz potem o równości wobec prawa.

Druga refleksja Kamińskiej dotyczyła polityków, działaczy społecznych i osób aktywnych w życiu publicznym, którzy z zasadą równości się zgadzają, jednak lubią do niej dodać jakieś „ale”.

– Mówią: wszyscy są równi wobec prawa, ale nie osoby o konkretnej, nielubianej narodowości, wszyscy są równi, ale nie uchodźcy z Syrii czy Pakistanu, wszyscy są równi, ale nie osoby o odmiennych poglądach. Od 2015 roku niestety co raz częściej wszyscy są równi wobec prawa, ale nie osoby LGBT.

Więcej w Wyborczej