kazany za antysemityzm Michał Woźnicki nie zaczął prac społecznych. Teraz grozi mu więzienie.

Woźnicki to były salezjanin z Poznania, antysemita, hejter i patostreamer, do niedawna także katolicki ksiądz. Ze stanu duchownego usunął go we wrześniu 2023 r. papież Franciszek. Karą za nieposłuszeństwo jest również ekskomunika.

Byłego księdza dosięgają kary nie tylko kościelne, ale także świeckie. Na koncie ma już dwa wyroki, kolejne procesy się toczą lub czekają na rozpoczęcie. Zarzuty dotyczą przede wszystkim mowy nienawiści. W trakcie mszy w październiku 2021 r. Woźnicki porównał Żydów do kleszczy i pijawek. Za antysemickie kazanie sąd w Poznaniu skazał go prawomocnie na pół roku prac społecznych.

Kurator sądowy skierował Woźnickiego do centrum wyszkolenia jeździeckiego Hipodrom Wola. Były ksiądz miał tam wykonywać prace porządkowe. Tyle że nie wykonuje.

Woźnicki, jak ustaliliśmy, stawił się tam zgodnie z wezwaniem we wtorek, 2 stycznia. Pracownicy chcieli, by wybrał sobie godziny, w których będzie pracował. Były ksiądz stwierdził, że może zacząć od zaraz.

Dalsze wydarzenia tak zrelacjonował w piśmie do kuratora sądowego: „Zapytałem, czy wskazaną pracę da się wykonać tak jak jestem, wskazując na założoną sutannę. Otrzymałem odpowiedź: »Nie«. Zapytałem, jak mam być ubrany. Uzyskałem odpowiedź: »Spodnie«. Zaznaczam, że stawiłem się w spodniach i w sutannie, w stroju, w którym cały czas chodzę i funkcjonuję”.

Jego dawni współbracia ze zgromadzenia salezjańskiego podkreślają, że po usunięciu ze stanu duchownego Woźnicki nie ma prawa nosić sutanny i należy traktować go jak przebierańca.

Woźnicki sutanny jednak nie zdjął, bo decyzji papieża nie uznaje. Mieszka w domu dorosłego ministranta w Baranowie pod Poznaniem, urządził tam kaplicę i odprawia msze.

Woźnicki, jak wynika z jego relacji, uparł się, że prace porządkowe wykonywać będzie w sutannie i birecie oraz z zawieszoną na szyi kartą z informacją, za co i przez kogo został skazany. Pracownicy hipodromu się na to nie zgodzili. Poinformowali, że poproszą kuratora sądowego, by przeniósł Woźnickiego w inne miejsce. Woźnicki uznał to za prześladowanie.

Więcej w Wyborczej