Kwiecień 2018 r. Policja i ABW udaremniają przygotowania do mającego się odbyć w Dzierżoniowie koncertu z okazji 129. urodzin Adolfa Hitlera. Do miasteczka rzucone zostają nadzwyczajne siły: kilkanaście radiowozów z policjantami i antyterrorystami oraz policyjny śmigłowiec, zamkniętych zostaje kilkanaście ulic. Choć widowiskowa, akcja nie przynosi jednak spodziewanych efektów.

– Decyzja o wkroczeniu do miasta została podjęta przedwcześnie – ocenia w rozmowie z „Wyborczą” jeden z policjantów rozpracowujących prawicową ekstremę. – Gdy zajechano na miejsce, gdzie miał się odbyć koncert, zastano tam raptem kilka osób, ale nikogo z organizatorów czy mających wystąpić zespołów z Polski, Niemiec, Hiszpanii i ze Stanów Zjednoczonych.

Śledztwo ws. skrajnej prawicy nabiera jednak rozpędu. Prócz dwóch organizatorów nieudanej imprezy – Krzysztofa S. ps. „Słowik”, i Piotra G. ps. „Dziki” – zarzuty wzywania do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym oraz publicznego propagowania nazizmu i faszyzmu prokuratura stawia kilkunastu innym osobom.

Jedną z nich jest wieloletni pracownik TVP w Gdańsku, którego w 2018 r. PiS zrobił prezesem publicznego radia na Pomorzu.

„Słowik” z Bielawy i „Dziki” z Dzierżoniowa są doskonale znani śledczym, należą do liderów neonazistowskiego podziemia. Za organizowanie podobnych imprez byli skazywani przez sąd już w przeszłości. Tym razem prokuratura oskarża ich o to, że w latach 2016-18 zorganizowali je w Bielawie (trzykrotnie), Dzierżoniowie (dwukrotnie) i raz we wsi Grodziszcze pod Świdnicą. Wszędzie miało dochodzić do publicznego propagowania faszyzmu i wzywania do nienawiści na tle narodowościowym, religijnym i rasowym.

Wg organizacji śledzących aktywność skrajnej prawicy w Europie „Słowik” i „Dziki” są polskimi rezydentami sieci Blood and Honour/Combat 18 (B&H/C18). Założył ją w latach 80. w Wielkiej Brytanii Ian Stuart Donaldson. Jej nazwa to przetłumaczone na angielski hasło Hitlerjugend „Krew i honor”, a organizacja pełni dziś funkcję narodowosocjalistycznej międzynarodówki. Ma swoje ekspozytury we wszystkich krajach Europy, w obu Amerykach, a nawet w Australii.

Jej członkowie posługują się niezbyt skomplikowanym kodem. Zamiast nazwy Blood and Honour używają cyfry 28 (B to druga, a H ósma litera alfabetu), cyfra 18 to po prostu inicjały Adolfa Hitlera, a 88 to w rzeczywistości zawoalowane pozdrowienie „Heil Hitler”.

Polska komórka B&H/C18 działa pod szyldem Club 28, zrzesza od kilkunastu do kilkudziesięciu skrajnych prawicowców w całym kraju. We Wrocławiu to m.in. Grzegorz J. ps. „Jastrząb”, wokalista zespołu Legion Twierdzy Wrocław, i Marek B., właściciel dużej agencji towarzyskiej, fan militariów z dyplomami ukończenia kursów obsługi rewolweru i karabinu.

Cały materiał w Wyborczej