W weekend tysiące osób uczestniczyło w niemieckich miastach w protestach, skierowanych przeciw prawicowemu ekstremizmowi. W sobotę tylko w Berlinie demonstrowało ponad 150 tys. osób. W niedzielę demonstracje odbyły się również w innych miastach – poinformował dziennik „Welt”.

W leżącym tuż przy granicy z Polską Forst do demonstrantów przemawiał premier Brandenburgii Dietmar Woidke z socjaldemokratycznej partii SPD. Powiedział m.in., że konstytucja i jej wartośći są zagrożone, a „ideologie z minionych czasów znów nabierają tempa i próbują zatruć ten kraj swoim złym duchem”.

Zieloni w powiecie Sprewa-Nysa przekonywali, że ksenofobia stanowi zagrożenie dla zmian w kraju, a do zapewnienia rozwoju potrzebna jest imigracja. „Niedobór wykwalifikowanych pracowników jest dla nas dużym problemem” – powiedziała rzeczniczka Partii Zielonych w Forst. „Aby przyciągnąć do regionu wykwalifikowanych pracowników i najwyższą kadrę, trzeba być otwartym na świat” – przekonywała.

Według danych policji, w sobotę w Berlinie przed budynkiem Reichstagu zebrało się ponad 150 tys. osób, aby demonstrować na rzecz demokracji i tolerancji, „przeciwko prawicy, nienawiści i AfD”. Organizator mówił po wydarzeniu o 300 tys. uczestników.

Na demonstracji we Fryburgu zgromadziło się ok. 30 tys. osób, w Augsburgu ok. 25 tys., w Krefeld – ok. 10 tys. W Dreźnie zebrało się blisko 30 tys. ludzi, natomiast w Bremie demonstrowało ponad 16 tys. osób – podała w niedzielę policja.

Więcej w Gazecie Prawnej