„Właśnie zostaliśmy zaatakowani – bo trzymaliśmy się za ręce, 5 metrów od domu. Mam złamany ząb i podbite oko, Rafał tylko siniaki. Sprawcy zbiegli” – napisał Linus Lewandowski na swoim facebookowym profilu około pierwszej w nocy, w niedzielę 16 sierpnia. Opublikował też swoje zdjęcie świeżo po zdarzeniu.

Pod postem natychmiast posypała się lawina komentarzy i wyrazów wsparcia. Kilkaset osób udostępniło również post Linusa.

„Chodzenie ze sobą po ulicy w Polsce za ręce ma swoje konsekwencje. Jak jest hetero to może być z tego ślub albo błogi romantyzm. A jak jesteś niehetero to siniki i trauma. Myśmy też kiedyś spróbowali – skończyło się traumą. Trzymaj się Linus” – napisał Krzysiek. Komentujący radzili, by Linus zaopatrzył się w gaz pieprzowy i paralizator.

W ostatnich dniach silnie angażuje się w akcje poparcia dla Margot. Jest jedną z osób zatrzymanych po demonstracjach z piątku 7 sierpnia na Krakowskim Przedmieściu za blokowanie policyjnego samochodu z aresztowaną aktywistką Margot. Na policyjnych nagraniach widać jak Linus bez koszulki wdrapuje się na nieoznakowany samochód i zostaje z niego ściągnięty. Po tym wydarzeniu został zatrzymany przez policję na 26 godzin, z czego przez 20 godzin, jak relacjonował portalowi Onet.pl, odmawiano mu kontaktu z adwokatem.

Kilka dni później, 12 sierpnia, Linus w akcie protestu przeciwko oszczerstwom wobec osób LGBT+ głoszonym przez Fundację Pro – Prawo do życia pomazał również sprayem furgonetkę tej organizacji zablokowaną na Saskiej Kępie.

Więcej w Wyborczej