„Kibole Legii okradli mnie i próbowali pobić w autobusie komunikacji miejskiej. Krzyczałem, żeby wezwać policję. Zero reakcji pasażerów. Cisza” – napisał na swoim Facebooku reżyser teatralny Paweł Passini. Była niedzielne popołudnie, ok. 14.30. Passini odprowadził córkę na samolot, po czym wracał z Okęcia do mieszkania na Powiślu, aby spakować walizki i pojechać do Lublina, gdzie na co dzień mieszka. Z lotniska autobusem linii 188 dojechał do Pola Mokotowskiego, a tam przesiadł się do autobusu 128 w kierunku centrum.

– Po wejściu do 128 zobaczyłem grupkę trzech, czterech osób – relacjonuje Wyborczej reżyser. – Popijali piwo, trzymali polską flagę, nie mieli na sobie maseczek. Usiadłem naprzeciwko nich, wyjąłem telefon i słuchałem muzyki. Nawet przeszło mi przez myśl, żeby zrobić zdjęcie albo nagrać film, jak to pasażerowie nie przestrzegają przepisów w komunikacji miejskiej, ale dałem sobie spokój. Po jakimś czasie dostrzegłem kątem oka zbliżającą się do mnie sylwetkę, a za moment cała grupa pochyliła się nade mną i próbowała wyrwać telefon. Może rzeczywiście trzymałem go w sposób, który sugerował, że wszystko nagrywam, ale tego nie robiłem. Zacząłem krzyczeć, prosić o pomoc. Ale nikt nie reagował. Ludzie odwracali wzrok i patrzyli w okno – dodaje.

Więcej w Wyborczej