– To obrzydliwe nadużycie nawet przy założeniu, że to była tylko prowokacja –komentuje szowinistyczne wypowiedzi Wojewódzkiego i Figurskiego prof. Michał Głowiński, członek Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita.

Prezenterzy Radia Eska kolejny raz przekroczyli granice dobrej satyry obrażając tym razem kobiety pochodzenia Ukraińskiego. Podczas audycji Wojewódzki mówił m.in., że „zachował się jak prawdziwy Polak” i „wyrzucił swoją Ukrainkę”. Figurski dodał: „Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę” oraz: „Powiem ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił”. Po tych słowach rozpętała się prawdziwa burza. Zdaniem Rady Etyki Mediów demonstrowanie ksenofobii i rasizmu wykracza poza granice satyry oraz etycznego dziennikarstwa. KRRiT otrzymała już dwa wnioski w tej sprawie, w tym jeden od Związku Ukraińców w Polsce. Skarga trafiła też do pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej – Rajewicz, która jednoznacznie uznała żart za „mało udany”, bowiem z gwałtu się nie żartuje.

Podobne komentarze pojawiły się ze strony polskiego i ukraińskiego MSZ, a także wielu polityków i dziennikarzy. Wojewódzki kilkakrotnie tłumaczył się konwencją programu, a ostatnio także literaturą. Na swoim profilu facebookowym napisał: „Zawsze bliżej było nam do Gombrowicza czy Mrożka niż do Pospieszalskiego czy Rymkiewicza. Apeluję zatem do wszystkich szukających u nas nienawiści, ksenofobii czy rasizmu. Nie znajdziecie go. Wkraczając w świat satyry z cenzorskimi zapędami, ośmieszacie się sami. Wszystkich Ukraińców, dotkniętych moim poczuciem humoru, mogę przeprosić za swój poziom”. Znawca literatury i członek Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita prof. Michał Głowiński odpowiada na to słowami: „To obrzydliwe nadużycie nawet przy założeniu, że to była tylko prowokacja W twórczości Gombrowicza i Mrożka nie znajdziemy kpin z innych narodowości, nigdy nie było w nich pogardy dla cudzoziemców”.

Więcej: Newsweek;

http://spoleczenstwo.newsweek.pl/figurski-i-wojewodzki–dwaj-panowie-gwalciciele,93297,1,1.html