Za znieważenie policjanta sąd we Włodawie skazał aktywistkę Elżbietę Podleśną na tysiąc złotych grzywny oraz obciążył ją kosztami postępowania – donosi OKO.press. Sędzia Andrzej Bronisz uznał, że okoliczności, w jakich doszło do incydentu, nie usprawiedliwiają zachowania Podleśnej. Tymczasem były one wyjątkowe.  

Rok temu w nocy Grupa Granica, zajmująca się pomocą uchodźcom koczującym w polskich lasach niedaleko granicy z Białorusią, prowadziła akcję ratunkową, bo w bagnach topiła się trójka Syryjczyków. Podleśna, przebywająca w tym rejonie na wakacjach, dostała od aktywistów „pinezkę” wskazującą, gdzie są, i pomogła na miejsce dotrzeć strażakom, którzy mieli problem ze znalezieniem miejsca. Uchodźców udało się uratować w ostatnim momencie. Przebieg akcji Podleśna filmowała z oddali telefonem. Na miejscu pojawiło się trzech mężczyzn: dwóch w policyjnych mundurach i jeden po cywilnemu.

Według relacji Podleśnej przytaczanej przez OKO.press miał ją odpychać, chwytając za obojczyk. Według serwisu funkcjonariusze prawdopodobnie nie chcieli, by aktywistka uzyskała od Syryjczyków ustne oświadczenie, że chcą otrzymać w Polsce azyl, bo jego wyrażenie z automatu oznacza, że uchodźcy nie wolno wyrzucić poza granice kraju, a tego właśnie polskie służby dopuszczały się całymi miesiącami wobec ludzi błąkających się po lasach.  

 Z relacji Podleśnej wynika, że umundurowani policjanci zachowywali się normalnie, agresywny był tylko występujący w cywilu aspirant sztabowy Marek Jaworski, zastępca naczelnika włodawskiego wydziału kryminalnego. Wskutek spięcia Podleśna nazwała go zamordystą, łazęgą i chamem. Na piątkowej rozprawie sąd uznał, że ani skrajnie trudne okoliczności zdarzenia, ani fakt, że mężczyzna się nie wylegitymował, nie mogą być brane pod uwagę.

Więcej w Wysokich Obcasach