Z przeciekłej do prasy korespondencji wynika, że rząd PiS zamierza wymienić kierownictwa i kluczowych pracowników polskich instytucji zajmujących się tematyką żydowską na ludzi sobie posłusznych.

Losy Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin” leżą mi na sercu, w końcu przyczyniłem się do jego powstania. Tymczasem zbierają się nad nim czarne chmury – już sam fakt powołania przez ministra kultury Piotra Glińskiego na członka rady muzeum skompromitowanego swoimi e-mailami Bronisława Wildsteina daje dużo do myślenia. Z przeciekłej do prasy korespondencji Wildsteina z premierem Morawieckim wynika, że ich cel jest prosty: wymiana kierownictwa i kluczowych pracowników wszystkich instytucji zajmujących się tematyką żydowską w Polsce na ludzi posłusznych władzy PiS i zmiana narracji historycznej dotyczącej postawy Polaków w czasie okupacji.

Dyskurs o tym toczy się w Polsce od 2000 r., kiedy ukazała się książka Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi” o spaleniu w stodole kilkuset Żydów przez mieszkańców miasteczka Jedwabne. Czasem zaognia się on do rangi kryzysu międzynarodowego, jak podczas próby kryminalizacji wypowiedzi pokazujących Polskę w negatywnym świetle. Obecny zamiar rządu wykreowania nowego obrazu Zagłady jest niepokojący, a działalność Wildsteina może doprowadzić do następnego niepotrzebnego konfliktu.

Wildstein już przygotowuje grunt dla swoich dalszych kroków, co widać w wywiadzie, jakiego udzielił internetowemu „Tygodnikowi TVP”. Przed laty Wildstein gościł w naszym domu w Nowym Jorku i okazał się wtedy niewątpliwie inteligentnym człowiekiem – więc trudno mi sobie wyobrazić, żeby sam wierzył w opinie, które w tym wywiadzie wypowiada.

Przedstawia się on jako protektor polskiej tożsamości, która jego zdaniem jest zagrożona przez obce mocarstwa – Rosję, Niemcy, Francję, ale przede wszystkim przez rodzimych kłamców i oszczerców. Wróg czyha! Gdzie ja już to słyszałem? 

Pisze w Wyborczej Victor Markowicz, matematyk, przedsiębiorca, pierwszy Znamienity Darczyńca Muzeum Polin, od lat 90. aktywny jego orędownik.