„Ideologia gender”, „intelektualne zboczenia europejskie” i dwa rozdziały o Janie Pawle II – takie zagadnienia znajdziemy w nowym podręczniku do nowego przedmiotu historia i teraźniejszość, który od września w szkołach średnich zastąpi WOS.

– Postaci takie jak „Inka”, „Łupaszka”, Pilecki, Fieldorf „Nil” powinny pozostawać w pamięci jako symbole oporu. Komuniści byli jak walec, oczywiście zniszczyli ten opór. Ale ludzie, którzy stawiali ten opór, zasługują niewątpliwie na naszą wdzięczną pamięć – tak prof. Wojciech Roszkowski promuje swoją książkę „Historia i teraźniejszość. Podręcznik dla liceów i techników. Klasa 1. 1945-1979” .

Książkę opublikuje krakowskie wydawnictwo Biały Kruk, które specjalizuje się w „albumach o tematyce katolickiej i kulturalnej (…), a ostatnio także w książkach historycznych”. Wśród autorów są m.in. Jan Paweł II, abp Marek Jędraszewski, ks. Dariusz Oko. Krystyna Pawłowicz, Małgorzata Wassermann oraz Antoni Macierewicz.

Podręcznik do HiT-u, czyli nowego przedmiotu, który od września w szkołach średnich ma zastąpić wiedzę o społeczeństwie (WOS pozostanie jako oddzielny przedmiot jedynie dla ok. 4 proc. uczniów zdających rozszerzoną maturę z tego przedmiotu), już z samych zapowiedzi wydaje się kontrowersyjny.

Według Sławomira Drelicha, politologa i etyka z UMK w Toruniu, nauczyciela i autora podręczników do WOS-u, początki integracji europejskiej zostały przedstawione niczym „zewnętrzna opresja, przesycona eurosceptycznym dyskursem, który nijak się ma do realiów tworzenia się pierwszych organizacji europejskich w latach 50. XX wieku”.

Prof. Roszkowski używa też zwrotów typu: „intelektualne zboczenia europejskie”. Według dra Drelicha to język publicystki politycznej, a nie podręczników do historii. – Nie takiego języka powinna uczyć szkoła – komentuje. I podaje kolejny przykład: – Filozof Oswald Spengler zostaje określony jako „rzecznik niemieckiej pychy”. Pomijając już fakt, że autor nie wyjaśnia, co rozumie pod tym pojęciem, bije z niego również germanofobia – podkreśla politolog.

I zauważa: – Autor pisze o federacji i autonomii, kompletnie mieszając terminologię politologiczną: uczeń nie dowiaduje się, czym jest federacja. Nie wyjaśniono uczniowi pojęć „suwerenność” czy „autonomia”, którymi autor się posługuje dość swobodnie. Zagadnienia te były dotychczas w sposób rzetelny i merytoryczny realizowane w ramach lekcji WOS-u na poziomie podstawowym. Teraz pozostają po nich kompletnie niemerytoryczne, oderwane od politologicznej wiedzy, publicystyczne szczątki – komentuje Drelich.

Więcej w Wyborczej