Patryk Kurc to mieszkaniec Koluszek, asystent społeczny posłanki Hanny Gill-Piątek (Polska 2050). W 2020 roku był współorganizatorem dwóch marszów Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w rodzinnym mieście, którego uczestnicy protestowali przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego w Polsce.

– Koluszki to małe miasto i udział w takim wydarzeniu wymaga odwagi. Tu człowiek nie jest tak anonimowy jak w dużym mieście – mówi aktywista. Mimo to, zwłaszcza pierwszy, październikowy marsz, przyciągnął masę ludzi. Kurc twierdzi, że było ponad 600 osób.

Na marszu pojawili się także oponenci wydarzenia. – Zwłaszcza pod kościołem ustawiały się grupki narodowców. Byli agresywni. Dziewczyny z marszu były wulgarnie wyzywane, jedna z kobiet została przez nich popchnięta – mówi Kurc. Wszystko to działo się w obecności policji.

Aktywiści musieli zmierzyć się z hejtem w internecie, ale nie sądzili, że oponenci przejdą także do czynów. Kurc mówi, że dwa tygodnie temu pobity został inny aktywista związany z organizacją Strajku Kobiet w Koluszkach.

W ostatni weekend w przejściu podziemnym pod torami w Koluszkach, niedaleko miejsca zamieszkania aktywisty, ktoś namalował swastykę i liczbę 1488. We wtorek, 16 lutego, krewni Kurca zauważyli podobne, jakby narysowane tą samą ręką, malunki na bloku, w którym mężczyzna mieszka wraz z nimi. Niemal pod samym balkonem mieszkania aktywisty ktoś napisał: „Kurc kurwa 1488”, „Kurc – zajebiemy cię”. Obok rysunek szubienicy, na której powieszone są trzy strzały.

Więcej w Wyborczej