YouTube usunął konto Wojciecha Sumlińskiego i kopie jego filmu, reklamowanego hasłem „Żydowski rozbiór Polski”. – Wolność słowa nie obejmuje wolności wyrażania poglądów antysemickich – mówi Jarosław Jagura, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

W filmie „Powrót do Jedwabnego”, kwestionującym odpowiedzialność Polaków za zbrodnię w Jedwabnem, padają m.in. zdania: „Dla Żydów pieniądze są najważniejsze” (Bolesław Szenicer), „Oni [Żydzi – przyp. red.] (…) nie pomagaliby Polakom” (Andrzej Kumor) czy „muszą zrobić z nas [Polaków – przyp. red.] sprawców zbrodni i współsprawców Holocaustu. (…) jest taka potrzeba, żebyśmy byli współsprawcami, bo inaczej nie można by się było od nas domagać majątku” (Rafał Ziemkiewicz).

Film Wojciecha Sumlińskiego miał mieć premierę 15 września na zamkniętym pokazie w warszawskim kinie Wisła. Seans poprzedziły protesty m.in. środowiska artystów, a pokaz został odwołany – jak tłumaczyło kino, z powodu awarii technicznej. Projekcję przeniesiono do Domu Dziennikarza – budynku Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Zapowiedziana z kolei na piątek 17 września premiera filmu na YouTube odbyła się bez przeszkód – „Powrót do Jedwabnego” w ciągu kilku dni obejrzało ponad pół miliona osób.

W piątek 1 października YouTube zamknął konto Wojciecha Sumlińskiego, a z serwisu usunął kopie filmu. W oświadczeniu przesłanym do redakcji biuro prasowe YouTube wyjaśnia: „Na YouTube nie ma miejsca na antysemityzm. Mamy jasne wytyczne dla społeczności i rygorystyczne zasady, które zabraniają szerzenia nienawiści. Zamykamy każdy kanał, który wielokrotnie lub w rażący sposób narusza te zasady. Po dokładnym przeanalizowaniu zgłoszonych nam treści znaleźliśmy na tym kanale więcej filmów, które naruszały nasze zasady dotyczące szerzenia nienawiści, zawierając twierdzenia, że pewne grupy osób są złe, niemoralne lub podstępne na podstawie cech takich jak np. narodowość, religia, przynależność etniczna. W rezultacie kanał został zamknięty”.

Sumliński działania portalu nazywa na Twitterze „masową akcją cenzorską”, a zamknięciem konta wydaje się rozgoryczony. „Tak naprawdę nie otrzymałem żadnej »decyzji« – po prostu nie ma czegoś takiego jak konto »Wojciech Sumliński«. Żadnego powiadomienia, żadnej opcji odwołania. Nic” – pisał w mediach społecznościowych.

Źródło: press.pl