„Jeśli Reduta Dobrego Imienia jest jakkolwiek interesująca, to nie jako bicz na naukowców, tylko jako symptom tego, że mamy poważny problem z historią Zagłady. W wierszu „Biedny chrześcijanin patrzy na getto” Miłosz pisze o strażniku-krecie, który drąży tunel w pokładach martwych ciał. „Boję się, tak się boję strażnika-kreta” – mówi „biedny chrześcijanin”. – „Moje rozbite ciało wyda mnie jego spojrzeniu/ I policzy mnie między pomocników śmierci/ Nieobrzezanych”. To w nas siedzi strażnik-kret, indywidualnie i w zbiorowości. I kiedy widzimy, jak z szafy wypadają trupy, to zaraz podnosi się krzyk, że ci straszni Żydzi oczerniają Polskę albo naukowcy nie mają pojęcia o swojej pracy”. I dalej: ” Proszę popatrzeć, jak to działa: kiedy pojawiają się Sprawiedliwi, polskich Żydów wywołuje się do tablicy. Mają dziękować i wyrażać żal, że inni Żydzi szkalują Polskę. Skoro szkalują, sami wyłączają się ze wspólnoty. Cały mechanizm sprawia, że Żyd w Polsce czuje się, jakby zaciągnął dług, którego nie da się spłacić. Będzie bez końca przepraszał i dziękował, dziękował i przepraszał. Opowieść o Sprawiedliwych jest rodzajem podwójnego nelsona, zakładanego każdemu, kto chciałby mówić rzeczy, których Reduta Dobrego Imienia nie chce słuchać” – mówi w rozmowie z Gazetą Wyborczą dr hab Tomasz Żukowski – historyk literatury, pracuje w Instytucie Badań Literackich PAN, zajmujący się problemami dyskursu publicznego w Polsce, funkcjami obrazów Żyda i ich rolą w definiowaniu polskiej tożsamości oraz narracjami o PRL-u i komunizmie po roku ’89. Autor książki „Wielki retusz. Jak zapomnieliśmy, że Polacy zabijali Żydów”.

Cała rozmowa w Gazecie Wyborczej