W Warszawie trwają obchody 77. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Po syrenach o 17 na ulice stolicy wyruszyły dwa marsze. Jeden cichy – Marsz Milczenia. Drugi – środowisk radykalnych przeszedł z hasłem „Stop totalitaryzmom”, do których jego organizatorzy zaliczyli osoby LGBT.

Zbliża się 17, godzina W. O tej porze – w rocznicę wybuchu walk w 1944 r. – Warszawa, a z nią cała Polska, się zatrzymuje. W hołdzie powstańcom.  Trwają ostatnie przygotowania do dwóch najbardziej licznych, ale jakże różnych, wydarzeń tego dnia w Warszawie – do Marszu Milczenia i marszu narodowców.

Już o godz. 16.30 widać tu sporo osób w koszulkach z symbolem Polski Walczącej, z opaskami biało-czerwonymi na ramionach. Na godzinę W czekają też rodziny z dziećmi, w wózkach. Ruch tramwajowy na rondzie Dmowskiego jest już zatrzymany. Ruch zamknięty jest też pl. Zbawiciela, a tramwaje kierowane są w stronę pl. Politechniki. Jeżdżą za to motocykliści, których jest tutaj coraz więcej, niektórzy z biało-czerwonymi flagami. Wszyscy czekają na syreny, zostało jeszcze kilkanaście minut. 

Rondo zapełnia się warszawiakami i przyjezdnymi. Zaczynają się też przemówienia. – 77 lat temu powstańcy oddali życie za Polskę suwerenną, Polskę niepodległą – mówi jedna z przemawiających. – Warszawiacy, macie w swojej krwi krew powstańczą. Ojczyznę musimy mieć w sercu i w uczynku.

Godz. 16.50. Następny przemawiający: III RP to państwo z papieru. Kiedy trzeba znaleźć zbrodniarza, nie da się go znaleźć. Musimy wywalić z polskiego życia kolaborantów z Magdalenki. Cześć i chwała bohaterom.

To hasło podchwytuje tłum.

Aleje Jerozolimskie też są zamknięte dla ruchu od ronda Dmowskiego do ronda de Gaulle’a. Duże siły policji czekają na trasie marszu: przy skrzyżowaniu z Kruczą oraz przy Empiku, gdzie 11 listopada doszło do najgroźniejszych starć narodowców z policją.

Aktualizowany artykuł w Gazecie Wyborczej