Warszawska prokuratura uznała, że niektóre hasła, napisy i okrzyki wznoszone podczas Marszu Niepodległości w 2017 r. wypełniają znamiona przestępstwa. Ale ich autorzy mieli zamaskowane twarze i nie można ich zidentyfikować. Rzecznik praw obywatelskich składa zażalenie. Postępowanie trwało dwa lata. W tym czasie śledczy ustalili, że część uczestników zgromadzenia prezentowała treści nawołujące do nienawiści na tle różnic narodowościowych i religijnych oraz skandowała nienawistne i propagujące ustrój totalitarny okrzyki. Na nagraniach widzieli też osoby, które wykonywały gesty odwołujące się do ideologii faszystowskiej.

Za naruszające Kodeks karny zachowania uznano:

  • prezentowanie transparentów z hasłami: „Islam = terroryzm”, z osobą w koniu trojańskim z napisem „Islam” oraz „Europa będzie biała albo bezludna”,
  • wykonywanie gestu „hajlowania”,
  • wznoszenie okrzyków: „Sieg heil”, „Cała Polska śpiewa z nami, wyp…ć z uchodźcami”, „My nie chcemy tu islamu, terrorystów, muzułmanów”, „Biała siła, Ku Klux Klan” i „Biała rasa, czysta krew”,
  • wypowiedź uczestnika marszu o „odsunięciu od władzy żydostwa”.

Prokuratura wskazała, że sprawcy tych czynów powinni być pociągnięci do odpowiedzialności karnej.

Ale do tego nie dojdzie, bo – jak podkreślono w uzasadnieniu – ich identyfikację uniemożliwiło maskowanie wizerunku. Postępowanie więc umorzono z uwagi na niewykrycie sprawców.

W sprawie prezentowania symbolu krzyża celtyckiego oraz haseł „Czysta krew, trzeźwy umysł” i „Polska dla Polaków” umorzono postępowanie, bo w tych zachowaniach nie dopatrzono się znamion przestępstwa.

Zażalenie na decyzję śledczych Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich.

Więcej w Wyborczej