Takimi deklaracjami i gestami solidarności buduje się Polskę dla ludzi. Podczas zakupów na Starym Kleparzu w czasie kampanii wyborczej zwyzywany został Robert Biedroń. Po tym incydencie zarząd placu i kupcy przepraszają za zachowanie niektórych handlarzy. W ostatnim dniu kampanii Biedroń w towarzystwie Włodzimierza Czarzastego, Adriana Zandberga i lokalnych działaczy lewicy robił zakupy na Starym Kleparzu w Krakowie. Wybrał bundz, wiśnie, ogórki małosolne i konfitury. Kilkoro kupców z uśmiechem witało się z kandydatem, niektórzy nawet – jak relacjonował nasz reporter Paweł Figurski – nie chcieli brać od niego pieniędzy za zakupy. Od jednej ze sprzedawczyń dostał też łubiankę truskawek.

Niestety nie wszyscy byli przyjaźnie nastawieni do kandydata lewicy. Za plecami Biedronia można było usłyszeć homofobiczne komentarze. „Pedalstwo się szerzy” – rzucił młody sprzedawca. Inny: „Jestem ze Słupska, schowajcie sobie dupska”. Dopytywany przez naszego reportera, co ma na myśli, mężczyzna odpowiedział: – Mogę tak powiedzieć. On jest ze Słupska, niech chowają dupska.

Tego typu homofobiczne komentarze słychać było na Starym Kleparzu jeszcze po wyjeździe Biedronia z targowiska.

– Spółka kupiecka, wszyscy jej udziałowcy i zarząd w pełni odcinają się od fatalnego, nieeleganckiego, wręcz chamskiego zachowania niektórych ludzi handlujących „na stołach” – powiedział nam Nalepa. Co oznacza określenie „na stołach”? Jak wyjaśnia prezes Nalepa, stoły to stoiska z warzywami i owocami, przy których handlowcy się zmieniają. – To nie są udziałowcy spółki, ale osoby z zewnątrz, spoza Krakowa – wyjaśnia Nalepa.

Dodaje przy tym, że przeprasza nie tylko samego Biedronia, ale wszystkie osoby homoseksualne i klientów, którzy poczuli się urażeni tamtą sytuacją. Boi się, że przez ten incydent ucierpi marka, jaką od 20 lat buduje spółka kupiecka na Starym Kleparzu. Osoby, które wobec Biedronia zachowały się po chamsku, Nalepa nazywa „czarnymi owcami”.

Więcej w Wyborczej