– Niewinni – taki wyrok usłyszeli przedstawiciele Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i Obywateli RP. Przed Sąd Okręgowy we Wrocławiu trafili za blokowanie marszu Wielkiej Polski Niepodległej 11 listopada 2017 r. Anna Kowalczyk-Derlęga i Marta Lempart z OSK, a także Dagmara Drozd, Małgorzata Farynowska, Włodzimierz Komisarczyk, Bartosz Gawroński, Jacek Zabokrzycki i Patryk Iwanicki z Obywateli RP stanęli wówczas na Przejściu Świdnickim z wielkim banerem: „Tu są granice przyzwoitości”.

W ten sposób chcieli symbolicznie przeszkodzić czterotysięcznej demonstracji współorganizowanej przez znanego z antysemickich wypowiedzi byłego księdza Jacka Międlara oraz skazanego za spalenie kukły Żyda Piotra Rybaka. Rozwścieczyli tym narodowców. Usłyszeli wyzwiska: „Wyp… z Polski”, „Lewackie k…”, a potem zostali obrzuceni butelkami, kamieniami i racami (jedna z kobiet była poparzona, do tej pory nie ustalono, kto za to odpowiada). Byli też szarpani.

Miasto nie rozwiązało wtedy zgromadzenia. Tadeusz Lenkiewicz, obecny na marszu obserwator wyznaczony przez magistrat, zeznał w sądzie, że jedyny niepokojący incydent, którego był świadkiem, to kilkanaście rac odpalonych na początku demonstracji i później w rynku: – Powiedziałem organizatorowi, że mają zostać wygaszone. Nie widziałem potrzeby rozwiązania demonstracji, bo to się zdarza, nie było to nic zagrażającego życiu.

Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł pod koniec października ubiegłego roku. Sędzia Sądu Rejonowego we Wrocławiu Wojciech Sawicki uniewinnił działaczy, uzasadniając, że marsz narodowców nie był pokojowy: – O tym zgromadzeniu można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jego uczestnicy nie wyrażali w sposób karygodny negatywnych emocji wobec obwinionych. Mimo że było to zgromadzenie legalne i nie zostało rozwiązane przez urząd, to próba jego zakłócenia nie może być uznana za czyn społecznie szkodliwy. Nie stanowi więc wykroczenia.

Policja złożyła od tego orzeczenia apelację. W czwartek 2 maja okazało się, że i tym razem przegrała. – Oskarżyciel publiczny przedstawił własną, subiektywną ocenę materiału dowodowego. Wina obwinionych nie została na jego podstawie wykazana – wyjaśnił Krzysztof Głowacki, sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu, w uzasadnianiu uniewinniającego wyroku, który jest już prawomocny.

– Wyrok, jaki zapadł, jest sprawiedliwy. Spodziewałam się go, bo policja odwołała się w sposób mechaniczny, nie mając żadnych argumentów – komentowała Marta Lempart, liderka OSK. – To orzeczenie jest ważne, bo odnosi się do wszystkich marszów i zgromadzeń neofaszystowskich i neonazistowskich, na których łamane jest prawo, są nienawistne hasła, pirotechnika i nawoływanie do przemocy. Przestają być one pokojowe, więc przestają być legalne i nie podlegają już ochronie. Blokowanie ich nie jest niczym złym.

Więcej w Wyborczej