Zakończyliśmy dochodzenie w tej sprawie. Piotr R. i Teodor K. odpowiedzą za nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych. Drugi z mężczyzn został oskarżony także o znieważenie dyrektora Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau. Grozi im kara grzywny, ograniczenia wolności lub do 2 lat więzienia. Akt oskarżenia został skierowany do sądu rejonowego w Oświęcimiu – powiedział wiceszef oświęcimskiej prokuratury rejonowej prokurator Mariusz Słomka.

Śledczy dodał, że obaj mężczyźni składali w prokuraturze wyjaśnienia. – Zaprzeczali, jakoby ich zamiarem było zrealizowanie przestępstwa nawoływania do nienawiści – dodał Mariusz Słomka.

O zakończeniu dochodzenia poinformowało w poniedziałek radio RMF. Chodzi o demonstrację, która odbyła się w Oświęcimiu 27 stycznia br. Uczestniczyło w niej ok. 200 osób.

Nacjonaliści przeszli sprzed dworca w pobliże byłego niemieckiego obozu Auschwitz. Marsz był legalny. Zgodę na niego – na podstawie ustawy – wydał prezydent Oświęcimia Janusz Chwierut. Krakowska „Gazeta Wyborcza” informowała wówczas, że Piotr R. miał mówić do uczestników m.in.: „Czas walczyć z żydostwem i uwolnić od niego Polskę!”

Marsz zakończył się ok. 250 m od Muzeum Auschwitz. Uczestnicy nie mogli legalnie manifestować na jego terenie. Zgodnie z ustawą o ochronie terenów byłych hitlerowskich obozów zagłady, która obowiązuje od 1999 r., aby zorganizować zgodne z prawem zgromadzenie w Miejscu Pamięci lub w jego strefie ochronnej, należy wystąpić o zgodę do wojewody nie później niż 30 dni przed wydarzeniem. Tak się nie stało.

Po rozwiązaniu demonstracji część jej uczestników weszła na teren Muzeum. Rzecznik placówki Bartosz Bartyzel oświadczył później, że „z publicznie dostępnej dokumentacji wynika, iż oficjalnie rozwiązanie manifestacji służyło wyłącznie wprowadzeniu w błąd przedstawicieli Muzeum”.

Źródło: krakow.onet.pl