Jednym z pierwszych celów, które Stanisław Kasznica stawiał przed narodowcami po przejęciu władzy w Polsce, była likwidacja wielopartyjnego systemu politycznego. Teraz wielopartyjny Sejm oddał mu hołd.

Sejm przegłosował uchwałę w hołdzie Stanisławowi Kasznicy, bo „oddał życie za niepodległość Polski”. Wyobraźmy więc sobie, że żyjemy w Polsce, której chciał po zakończonej wojnie ten ostatni dowódca Narodowych Sił Zbrojnych, skazany na karę śmierci w 1948 r. przez sąd wojskowy.

Podstawa polskości to katolicyzm. Dlatego żyjemy w Katolickim Państwie Narodu Polskiego.

Państwo ma charakter wyznaniowy. Inne religie, owszem, nie są nielegalne, ale tylko jeśli nie demoralizują Polaków. W innym przypadku administracja stosuje represje wobec ich wyznawców.

Demokracja nie jest odpowiednia dla Polaków. Obywatel, który w oderwaniu od rodziny i środowiska wpływa na losy państwa, to „czysta abstrakcja, koncepcja błędna i szkodliwa”.

Władza twierdzi, że rodzina jest ważna, dlatego nie istnieją rozwody ani możliwość oddania dzieci do adopcji.

Firmy mają obowiązek posiadać podmiejskie działki rekreacyjne, dzierżawione za niewielkie opłaty pracownikom. Chodzi o to, aby ludzie, zamiast trwonić dobytek, poprawiali relacje rodzinne.

To, kto z kim bierze ślub, nie jest sprawą wyłącznie prywatną. Przed ożenkiem obowiązkowe są badania lekarskie narzeczonych, dlatego że rodzące się dzieci muszą być zdrowe. A zatem tylko zdrowe i młode osoby mogą się pobrać.

Cały tekst Igora Rakowskiego-Kłosa w Wyborczej