Kuriozalna sytuacja: prokuratorka z Warszawy tak rozpędziła się z umarzaniem spraw dotyczących szczucia na Ukraińców, że zrobiła to nawet z wątkami, które wcześniej zakończyły się ustaleniem sprawców i prawomocnym skazaniem.

„Wyborcza” dotarła do dokumentów w tej sprawie. Pod umorzeniem podpisała się Agnieszka Filipczak z Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe. To doświadczona prokuratorka z wydziału śledczego, wcześniej cieszyła się świetną opinią, popierała przed sądami odważne poszlakowe akty oskarżenia.

Ostatnio trafiło do niej kilka spraw dotyczących przestępstw z nienawiści po prokuratorze Macieju Młynarczyku. I Filipczak umarza jedną po drugiej. 

Młynarczyk pracuje w Prokuraturze Rejonowej Warszawa Praga-Północ i wyspecjalizował się w ściganiu przestępstw z nienawiści. Jak pisała „Wyborcza”, stał się solą w oku środowisk radykalnych i narodowych. A mimo skuteczności kierownictwo najpierw odebrało mu kilka newralgicznych spraw, a potem wszystkie tego rodzaju śledztwa. Część z nich trafiła m.in. do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe. 

Jak prokurator Filipczak umorzyła sprawy, w których zapadły prawomocne wyroki?

W czerwcu 2019 r. Anna Dąbrowska z lubelskiej fundacji Homo Faber zorganizowała w Przemyślu happening „Nie będzie innego”. Na rynku ustawiono okrągły stolik, przy którym usiadł ówczesny lider mniejszości ukraińskiej Piotr Tyma i zapraszał do rozmów każdego, kto chciałby porozmawiać na temat relacji polsko-ukraińskich.

Przyszli także nacjonaliści. Tyma podawał im rękę, tłumaczył. Dłuższą rozmowę przeprowadził m.in. z partnerką mężczyzny skazanego za atak na procesję greckokatolicką w Przemyślu w 2016 r.

W sieci ruszyła lawina hejtu wobec polsko-ukraińskiego pojednania. „Precz z ludobójcami sukami banderowskimi z Polski sicierwa” (pisownia oryginalna) – pisał na Facebooku użytkownik ukrywający się pod pseudonimem „Edward Nowak”. Tymę określił tak: „to banderowskie sicie rwo”. Ten sam użytkownik w październiku 2019 r. pod artykułem ukraińskiego dziennikarza i aktywisty Igora Isajewa znieważał i groził: „Bandersuke na stryczek”. 

Inny użytkownik Facebooka „Zbyszku Aleces” ostrzegał w kontekście happeningu w Przemysłu: „Krótki dialog chętnie z nienawistnym banderowcem podejmie mój kij bejsbolowy”. A „Remigiusz Górski” (jak się okazało, podał prawdziwe imię i nazwisko), określał Tymę i Dąbrowską „ścierwami”, „ścierami”. Pisał: „Z takimi ścierwami jak Tyma się nie rozmawia. Z takimi jak Dąbrowska też nie. Jedna ściera warta drugiej…”. 

Sprawę hejterów prowadził Młynarczyk i ustalił, kim są. Mężczyznom postawiono zarzuty znieważania, nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym i nawoływania do przemocy. Postępowanie prokuratorowi jednak odebrano i przekazano do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga-Południe. I tu 31 marca prokurator Filipczak umorzyła sprawę dotyczącą wszystkich wypowiedzi: „Edwarda Nowaka”, „Zbyszku Alecesa” i „Remigiusza Górskiego”. 

Więcej w Wyborczej