Były ksiądz Jacek M., znany z nacjonalistycznych wystąpień, stanął przed sądem za swoje przemówienie z 11 listopada 2017 roku. Mówił pod koniec marszu, gdy pochód liczący kilka tysięcy osób dotarł na wrocławski rynek.

– To, że synagogi mogą tutaj stać, na naszej polskiej ziemi, to, że Dutkiewicz i Żydzi mogą się w nich upajać talmudyczną nienawiścią, to jest tylko wynik naszej tolerancji, graniczącej z brakiem roztropności – perorował wtedy były ksiądz Jacek M. I apelował: – Bądźcie bezlitośni, radykalni w walce ze złem, z kłamstwem, niesprawiedliwością, bezprawiem, niszczeniem polskiego sądownictwa, banderyzmem, talmudyzmem!

Wezwał też do delegalizacji Fundacji Batorego, Fundacji Otwarty Dialog oraz stowarzyszenia przeciwko antysemityzmowi i ksenofobii Otwarta Rzeczpospolita, a także „Gazety Wyborczej” i TVN-u.

– Jeżeli będziemy silni w duchu, w Bogu (…), to tę wojnę zwyciężymy i żadna żydowska, marksistowska horda nie zdejmie naszej flagi i nie podepcze Chrystusowego krzyża – dodał były ksiądz Jacek M. 

Za te wypowiedzi prokuratura oskarżyła byłego księdza m.in. o nawoływanie do nienawiści wobec osób narodowości żydowskiej i ukraińskiej.

Zarzuty postawiono też innemu przemawiającemu tego dnia w rynku. To Mateusz G. z Polskiej Ligi Obrony Terytorialnej. Śledczy uznali, że nawoływał do nienawiści wobec muzułmanów, np. mówiąc: „Nie chcemy islamu, chcemy zdelegalizowania. To nie jest religia”.  

Obaj wnioskowali o umorzenie postępowania, ale prowadząca sprawę sędzia nie zgodziła się na to.  Proces rozpoczął się więc 19 lutego przed Sądem Rejonowym Wrocław-Stare Miasto. 

Były ksiądz Jacek M. nie przyznał się do stawianych zarzutów. Na pierwszej rozprawie, która odbyła się w lutym tego roku, przekonywał, że to właśnie on poprzez swoją przemowę „sprzeciwiał się ideologicznej nienawiści”. 

Sąd nie dał temu wiary. Skazał w poniedziałek, 13 września, nacjonalistę na rok ograniczenia wolności w postaci prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Mateusza G., czyli drugiego oskarżonego, skazał z kolei na pół roku prac społecznych. Wyrok jest nieprawomocny. 

Źródło: wyborcza.pl