Sylwia i Beata chcą, by mówić o nich „nieheteronormatywne”. Żyją od 2010 roku w związku małżeńskim zawartym w Szkocji. Chciały adoptować dziecko, ale w Polsce to niemożliwe: dziecko może adoptować jedynie małżeństwo, a jednopłciowego małżeństwa zawartego za granicą w Polsce się nie uznaje. Postanowiły więc zostać rodziną zastępczą.

Zgłosiły się na apel jednego z domów dziecka na Wybrzeżu. I poszły na badania kwalifikacyjne dla rodzin zastępczych do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Jednym z wymogów było dostarczenie zaświadczenia o stanie zdrowia. Poszły razem do lekarza pierwszego kontaktu. Lekarka wiedziała, że są parą. Wydała zaświadczenie Beacie, ale Sylwię posłała na dodatkowe badania. Kiedy przyszła z nimi następnego dnia, lekarka zaczęła ją wypytywać o adopcję i rodzinę zastępczą w przypadku par jednopłciowych.

– Stwierdziła, że „są informacje, że to dla dzieci jest złe”. A potem poinformowała mnie, że nie wie, czy może mi zaświadczenie wystawić, i „musi podzwonić” – opowiada Sylwia. – Tego samego dnia byłam umówiona PCPR na złożenie pozostałej dokumentacji. Okazało się, że wiedzą już, że nie mam zaświadczenia. Krótko przed moim przyjściem dzwoniła lekarka, żądając rozmowy z psychologiem na nasz temat. Nazwała nas „wariatkami”.

Sylwia dostała zaświadczenie od innego lekarza. Na lekarkę złożyła skargę do kierownika placówki i do Rzecznika Praw Pacjenta. „Po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego Rzecznik Praw Pacjenta potwierdza naruszenia praw pacjentki S.K. do godności i intymności (…). Nie budzi wątpliwości, że lekarz przez swoje osobiste komentarze kierowane pod adresem pani S.K., ocenianie jej wyborów życiowych i przedstawianie swojego poglądu dotyczącego adopcji dzieci przez pary homoseksualne naruszył jej prawo do godności i intymności (…). Lekarz nie ma prawa oceniać pacjenta, jego przekonań, sposobu życia czy orientacji seksualnej” – napisała w odpowiedzi na skargę S.K. Krystyna Barbara Kozłowska, rzeczniczka praw pacjenta. Nie nałożyła kary na lekarkę, ponieważ wcześniej ukarał ją już kierownik placówki – napomnieniem wpisanym do akt.

Więcej w Wyborczej