Nataniel Marsal Cabitango znany szerzej pod pseudonimem Chill, kilka dni temu szedł wieczorem aleją Wyzwolenia, jedną z głównych ulic w Szczecinie. Pod sklepem zaczepili go mężczyźni („lokalsi, którzy zazwyczaj wystają po bramach”). Kazali mu „wypierdalać do Syrii”, następnie wymierzyli kilka ciosów, a gdy upadł na ziemię, skopali go i zostawili.

O przebiegu pobicia powiedział „Wyborczej” Dominik Hałka, klawiszowiec i drugi wokalista Raggafai, który zna ją od kolegi. Sam Chill nie chciał dziś rozmawiać z mediami, bo, jak wyjaśnia Hałka, sprawa jest dla niego jeszcze zbyt świeża i bolesna. Pobity muzyk nie zgłosił się na policję. Dlaczego? – Wątpimy w jej skuteczność. A w Polsce i tak prawo dla sprawców tego typu czynów jest łagodne – mówi Hałka.

Chill urodził się w Polsce, jego tata to Angolczyk. Czy wcześniej miał nieprzyjemności z tego powodu? – Oczywiście! – mówi Hałka. – Przecież w Polsce zupełnie normalne jest to, że prości ludzie na ulicach komentują odmienny kolor, wyzywają i obrażają. W przypadku Chilla jest tak samo, ale nigdy nie doszło do pobicia. Raz tylko w Brzeszczach rzucali za nim butelkami.

Więcej na wyborcza.pl