Chodzi o wznoszenie antysemickich okrzyków przez kibiców na meczu Lecha-Poznań z Widzewem, o którym wspominaliśmy tutaj. Podobno to, co słychać na nagraniach z monitoringu, nie pokrywa się z zeznaniami świadków – kibice mieli krzyczeć nie „Żydzi do gazu”, a „Hej Żydzi, gdzie macie flagę?” (chodziło o flagę zabraną przez nich konkurencyjnemu klubowi). Poza tym – jak pisze dziennikarka Głosu Wielkopolski – na miejscu nie było nikogo, kto mógłby poczuć się ofiarą napaści słownej. „Przestępstwo to [nawoływania do nienawiści na tle narodowościowym] ma charakter umyślny i może być popełnione tylko w zamiarze bezpośrednim, a więc w konkretnej intencji. Na meczu Lecha z Widzewem byli tylko kibice. Nie było żadnych oficjalnych przedstawicieli środowisk żydowskich, w których miałby być wymierzony potencjalny atak”.