Do 16 kwietnia przedłużono dochodzenie w sprawie ataku kiboli na błoniach jasnogórskich na ludzi, którzy w milczeniu stanęli pod flagą stowarzyszenia Demokratyczni RP. Policja ma kłopot z ustaleniem sprawców i strat. 15 stycznia podczas pielgrzymki kibiców na Jasną Górę, tuż przed tzw. racowiskiem, na tle rozwieszonego na klasztornym murze baneru z krzyżem celtyckim i hasłem „White United” stanęło kilkanaście osób ze stowarzyszeń Obywatele RP i Demokratyczna. W milczeniu wyjęli własne transparenty z napisami „Chrześcijaństwo to nie nienawiść”, „Moją Ojczyzną jest człowieczeństwo” i „Tu są granice przyzwoitości”. Grupka kibiców zaczęła najpierw wykrzykiwać: „powiedzcie coś”, „nie macie odwagi”. Po chwili rzucili w ich kierunku świece dymne, odpalili race. W pewnym momencie rozległ się chóralny okrzyk „prowokacja” i jeden z napastników z zapaloną racą podpalił transparent, a drugi baner wyrwano jednej z kobiet siłą.

– Postępowanie przygotowawcze zostało wszczęte 17 stycznia 2018 r. z art. 190 kodeksu karnego, mówiącego o stosowaniu gróźb karalnych. Sprawa jest cały czas w toku. Policjanci zbierają materiał dowodowy i analizują ten, w którego posiadaniu są na ten moment, przesłuchują świadków, ustalają szczegóły – wyjaśnia podkom. Marta Ladowska. Rzeczniczka częstochowskiej policji przyznaje, że śledczy mają kłopot z ustaleniem wartości strat spowodowanych kibolskim atakiem. – Czekamy na szczegółowe informacje od osób, które się do nas zgłosiły. Dokumentacja przekazana nam dotychczas była zbyt ogólna – dodaje rzeczniczka KMP Częstochowa.

– Z tego co wiem, to przesłuchiwani są tylko członkowie Obywateli RP i Demokratycznej RP z Częstochowy, Cieszyna i Warszawy – twierdzi Jolanta Urbańska, szefowa Demokratycznej RP.

Więcej w Wyborczej