„Łódź to naprawdę żydokomuna ciężkiego kalibru” – pisze Jakub na forum portalu Media Narodowe. Komentuje artykuł pt. „Łódź: Próba zablokowania spotkania Rot Marszu Niepodległości”. Roty mają bronić Polski m.in. przed żydowskimi roszczeniami. W Łodzi narodowcy planują lipcowe spotkanie w szkole językowej przy ul. Narutowicza (pierwszego prezydenta RP zabitego przez nacjonalistę). Kiedy właściciele dowiadują się, że chodzi o Roty Marszu Niepodległości, wymawiają salę. Druga lokalizacja: hotel Stare Kino przy Piotrkowskiej. Ponownie klapa. W końcu narodowcy spotykają się przed wieżowcem Textilimpexu na ul. Traugutta, koło dworca Łódź Fabryczna. Przed, bo do środka wejść nie mogą. – Właśnie przyjechała ekipa remontowa w sprawie sufitu w holu. Pierwotnie miała przyjechać w przyszłym tygodniu, ale przyjechała dzisiaj – tłumaczy Elżbieta Zakrzewska odpowiedzialna za wynajem przestrzeni w Textilimpexie.

Główny bohater to Robert Bąkiewicz – prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Ideę Rot ogłosił 11 maja w Warszawie na marszu #STOP447. Do grudnia był członkiem zarządu głównego Obozu Narodowo-Radykalnego. Odszedł, a razem z nim Tomasz Kalinowski, ówczesny rzecznik ONR, obecnie organizator Rot w Warszawie. Powodem odejścia Bąkiewicza i Kalinowskiego z ONR miały być „różnice zdań w wizji rozwoju” organizacji. Jakie? Publicznie nigdy tego nie sprecyzowano, ale jedna z wypowiedzi Bąkiewicza, która padnie na spotkaniu z łodzianami, pozwala domyślać się przyczyn:

– Kiedyś, podczas rozmowy w pewnym zamkniętym gronie mówiliśmy o tym, że jeśli doszłoby do sytuacji uchylenia takiego okienka geopolitycznego dla Polski, kiedy powstaje chaos i Polacy już wiedzą o tym, że ten to zdrajca, ten to łobuz i dokonują linczu, to ja powiedziałem: nigdy do tego linczu, nawet za cenę własnego życia, nie możemy dopuścić. My tym ludziom co musimy zapewnić? Tych ludzi musimy zatrzymać, aresztować. Musimy przywrócić prawodawstwo z karą śmierci włącznie i dać im najlepszych obrońców. I musimy oskarżyć ich zgodnie z prawdą, zgodnie z prawdą ich osądzić, a jak zasłużą na to, to wtedy ich skazać na śmierć. Wtedy będziemy bronili tego, czego bronili nasi przodkowie.

Więcej w Wyborczej