Do zamachów w Christchurch w Nowej Zelandii doszło 15 marca. 28-letni Australijczyk Brenton Tarrant wszedł do dwóch meczetów w trakcie modlitw i zaczął strzelać do wiernych z broni półautomatycznej. Zamordował 50 muzułmanów i ranił kolejne 50 osób. Dziesięć minut przed atakiem zamachowiec umieścił w internecie oświadczenie. Do liczącego 74 strony manifestu odniósł się Jacek Międlar, nacjonalista i były ksiądz, którego wydalono ze stanu duchownego ze względu na antysemityzm.

– Dlaczego Australijczyk dokonuje zamachu? – zastanawia się Międlar w nagraniu opublikowanym na swoim kanale na YouTubie. – Spośród licznych odpowiedzi przebija się bezsilność. To mężczyzna, który widział w życiu wiele, widział, jak białe dziewczyny są gwałcone czy mordowane przez islamistów. Widział, gdy establishment w tej kwestii w żaden sposób nie reagował. On mówi: „Moim obowiązkiem jest stanąć w obronie tych, za którymi nie staje państwo, Kościół i establishment” – snuje Międlar.

Były ksiądz uważa, że zamachowiec stanął w obronie białej Europy, a jego atak był sprzeciwem wobec środowisk lewicowych i syjonistycznych mediów dbających o to, żeby Izrael był mono etniczny, a wszystkie inne kraje osłabione ideą multi-kulti. – Australia to kolonia europejska. On z krwi i genów z pochodzenia jest Europejczykiem. Poczuwa się w obowiązku, żeby stanąć w obronie swojej macierzy. Powiedziałbym nawet, że to bardzo szlachetne – zauważa Międlar.

Damian Wutke ze stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita komentuje: – Mówienie o konieczności obrony białej Europy nie jest szlachetnym postulatem ani obowiązkiem. Jest postulatem i urojonym obowiązkiem chorych z nienawiści ludzi, takich jak Międlar. Obowiązkiem ludzi przyzwoitych jest reagowanie na nienawiść i przemoc dookoła. Chciałbym wierzyć, że więcej jest osób, które nie godzą się na śmierć niewinnych ludzi, bez względu na ich rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, wyznawaną religię czy orientację seksualną.

Więcej w Wyborczej