Polska wszczęła postępowanie w sprawie zobowiązania do powrotu do kraju Tumsu Abdurachmanowa, czeczeńskiego blogera, krytyka reżimu Ramzana Kadyrowa, a także jego osobistego wroga. Zdaniem obrońców praw człowieka odesłanie aktywisty do Rosji to narażenie go na tortury, a niewykluczone, że także na śmierć. W listopadzie 2015 r., jeszcze jako zastępca dyrektora przedsiębiorstwa telekomunikacyjnego Elektroswiaz, w drodze do pracy zetknął się przypadkowo z Islamem Kadyrowem, ówczesnym szefem administracji czeczeńskiego prezydenta Ramzana Kadyrowa. Kadyrowowi nie spodobała się długa broda Tumsu, a także karykatury na duchowieństwo republiki, które miał w telefonie (został przeszukany).

Podczas dalszego przesłuchania zarzucono mu kierowanie sektą religijną i postawiono przed wyborem: ucieczka, a w razie złapania śmierć lub sprowadzenie do kierownictwa republiki wszystkich członków sekty. A ponieważ żadnej sekty nie było, Tumsu z rodziną zdecydował się opuścić Czeczenię. Najpierw szukał schronienia w Gruzji, a kiedy odmówiono mu statusu uchodźcy, przyleciał do Polski. W międzyczasie w Czeczenii wszczęto przeciwko niemu śledztwo w sprawie udziału w walkach po stronie Państwa Islamskiego, choć stemple w paszporcie Tumsu świadczą o tym, że w tym okresie nie mógł być w Syrii.

Już za granicą Abdurachmanow rozpoczął aktywną działalność blogerską. Dziś jest jednym z najbardziej znanych i konsekwentnych krytyków reżimu Ramzana Kadyrowa. W 2017 roku Aleksiej Nawalny umieścił go w swojej dziesiątce najlepszych youtuberów Rosji. Filmy Abdurachmanowa oglądają miliony i tym samym dowiadują się o zbrodniach i bezprawiu czeczeńskich władz.

1 grudnia 2017 roku Urząd ds. Cudzoziemców odmówił Czeczenowi udzielenia ochrony, bo nie uwierzył w jego opowieść. Według Szefa Urzędu Rafała Rogali, wszczęcie postępowania karnego przeciwko Tumsu nie oznaczało, iż został uznany za winnego. Urząd zasugerował też, że Czeczen nie zrobił wszystkiego, by dowieść swojej niewinności, nie zawiadomił oficjalnie czeczeńskiej prokuratury o stemplach w paszporcie. Poza tym prokuratura mu w końcu odpisała, a czeczeński sąd rozpatrywał skargę złożoną przez jego adwokata, więc skąd pewność, że sprawa będzie prowadzona w sposób niezgodny z prawem?

20 grudnia bloger otrzymał od straży granicznej zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie zobowiązania do powrotu. 4 stycznia miał się stawić na przesłuchanie w jednostce Straży Granicznej, ale tego nie zrobił w obawie o swoje bezpieczeństwo. – Zbyt duże ryzyko, że mnie zatrzymają i deportują. Na decyzji Straży Granicznej jest napisane, że znajduję się w bazie osób niepożądanych na terytorium RP – tłumaczy swoją decyzję.

Petycję z żądaniem niewysyłania Tumsu do Czeczeni można podpisać na portalu naszademokracja.pl

Więcej w tekście L. Annanikowej w Gazecie Wyborczej