„Polska jest państwem suwerennym i rząd ma prawo decydowania” – tak minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz bronił wejścia narodowca Adama Andruszkiewicza do rządu przed krytyką ze strony organizacji żydowskich. Tyle że suwerenności Polski nikt nie kwestionuje. OKO.press wyjaśnia ministrowi czego nie zrozumiał. Adam Andruszkiewicz, były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, został powołany na stanowisko wiceministra cyfryzacji 28 grudnia 2018. Jak pisaliśmy wówczas w OKO.press, Andruszkiewicz nienawidzi muzułmańskich uchodźców, środowiska LGBT i Donalda Tuska, ale wychwala Donalda Trumpa.

Nie jest też jasne, jakie ma kompetencje – przedstawiciele rządu mówili głównie o tym, że Andruszkiewicz jest bardzo popularny w mediach społecznościowych (jeśli to ma być kryterium, to znany youtuber Sylwester Wardęga powinien zostać premierem).

List AJC skomentował w radiu RMF FM w sobotę 5 grudnia minister spraw zagranicznych prof. Jacek Czaputowicz. W tym samym wywiadzie minister uznał Donalda Tuska za „nieformalnego reprezentanta Niemiec” oraz stwierdził, że „na pewno nie jest reprezentantem Polski”. (OKO.press pisało o tym tu).

Te słowa odbiły się szerokim echem – przykrywając równie kuriozalną wypowiedź ministra w sprawie posła Andruszkiewicza, od niedawna jego kolegi z rządu.

Minister Czaputowicz mówił: „Myślę, że mamy tutaj do czynienia z nominacją na stanowisko wiceministra posła, który zdobył pewne poparcie, i nie będzie ingerencji ze strony innych państw w proces wewnętrzny Polski. Myślę, że nie ma tego zagrożenia. (…) Polska jest państwem suwerennym.

Sama w wyniku procesu wyborczego wybiera swoje władze, te władze reprezentują społeczeństwo i rząd ma prawo do decydowania, kto będzie zasiadał na stanowiskach związanych z rządem, czyli wiceministrów”. „Stanowcza odpowiedź szefa MSZ” — ucieszył się natychmiast prorządowy portal wPolityce.pl. OKO.press musi zauważyć, że odpowiedź jest co prawda stanowcza, ale zupełnie nie na temat.

Więcej w oko.press