Z Doktorem Łukaszem Jurczyszynem, socjologiem, Akademii Humanistycznej w Pułtusku i Centrum Badań Solidarności Instytutu Socjologii UW, o organizacjach skrajnych, ich miejscu w przestrzeni publicznej, w demokratycznym społeczeństwie rozmawiała, w wywiadzie dla Gazety, Ewa Siedlecka. Dr Jurczyszyn badał skrajne organizacje w Polsce, Francji i Rosji. Od kilku lat bada protesty grup emigranckich w na przedmieściach największych miast francuskich, zamieszki antyemigracyjne w Rosji. „Można powiedzieć, że młodzież przestała być bierna – co jej od lat wytykano. Ale kontestuje „systemowe” pola działania: partie polityczne, organizacje. Kwestionuje mandat władzy publicznej, nie wierzy mediom, które uważa za część systemu. Komunikuje swoją obecność poza systemem: na ulicy. Ale też na stadionie, czy wkraczając na teren „wroga” – w Polsce przykładem są wtargnięcia kiboli na debaty uniwersyteckie.

Obszarem takiego wtargnięcia jest też symbolika narodowa. To się wiąże z poszukiwaniem tożsamości. Ci ludzie zadają sobie pytanie, co to znaczy być Polakiem w zglobalizowanej Europie. Te same pytania zadają sobie też np. młodzi Niemcy czy Francuzi. Odpowiedź często jest ksenofobiczna: Polak – to Polak etniczny, a Polska – tylko dla Polaków”- mówi dr Jurszyszyn. Na pytania jakie działania wobec grup skrajnych powinno podjąć się w Polsce odpowiada – – Trzeba zacząć od zbadania zjawiska. Bo skrajna, antysystemowa młodzież, to zjawisko bardzo złożone i niejednorodne. Niestety, nie wiemy o nim dużo, bo formy, w jakich się prezentują: agresja, nienawiść – są odstręczające. Badacze stronią od tych środowisk, bo ich po prostu nie lubią.

Kiedy się pozna przyczyny i mechanizmy – można proponować rozwiązania. Podobnie w przypadku konkretnych konfliktów: trzeba je najpierw zrozumieć”.

Zapraszamy do zapoznania się z całą rozmową.
Jak oswoić kiboli i nazioli. Dla nich Hitler to bohater