„Bierność najwyższych ciał korporacyjnych polskiej nauki i przedstawicieli środowisk akademickich staje się coraz bardziej niepokojąca, stając się polem przeróżnych spekulacji i dociekań” – pisze prof. Turko w liście otwartym do prezesów PAN i PAU oraz do przewodniczącego KRASP.

Ostatnie publiczne wypowiedzi ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka postawiły sprawę jasno. Chodzi o filozofię sprawowania władzy ministerialnej w wydaniu człowieka, który ma mentalność proletariackiego komisarza z lat bolszewickiej rewolucji. Nie chodzi przecież tu wyłącznie o prof. Barbarę Engelking ani o Instytut Socjologii i Filozofii PAN. Temu komisarzowi i jemu podobnym nie chodzi przecież o zaoszczędzenie pieniędzy, ale o zastraszenie i zdławienie środowiska. Już to było w Polsce przerabiane. Teraz mamy wznowę, w starych próchniejących dekoracjach.

W swym kolejnym (9 maja 2023) publicznym wystąpieniu (Polskie Radio 24) Przemysław Czarnek ostrzegł, że jego resort, wciąż noszący nazwę edukacji i nauki, analizuje, kto się podpisał pod listem w obronie Barbary Engelking: „A jeśli pod listem, który jest rzekomo w obronie nauki, w sytuacji, kiedy to nie ma z nauką nic wspólnego, tylko jest po prostu zwykłym szkalowaniem polskiego narodu i dobrego imienia Polski przez panią, która nie ma żadnych podstaw naukowych do twierdzeń, które tam stawiała, jeśli tam się tysiąc podpisało czy tysiąc paruset naukowców, to też analizujemy, z jakiej uczelni to jest, i będziemy na to reagować. Nie ma pozwolenia na to, żeby coś, co nauką nie jest, tylko zwykłym chamstwem antypolskim, było finansowane za pieniądze polskie”.

Z łatwością można by protest wobec tego prostackiego ścieku kontynuować, uciekając się do wzmacniania inwektyw, ponurych analogii i zapalczywego oburzenia. Rzecz jednak w tym, że Przemysław Czarnek nie jest i nie może być tu partnerem do dyskusji. Wielokrotnie i skutecznie tego dowiódł. Formalnie jednak, na razie, sprawuje swą ministerialną funkcję, zawnioskowany przez premiera Mateusza Morawieckiego. Formalnie to właśnie premier ponosi kierowniczą odpowiedzialność za działania swych ministrów. I ma w swej gestii wszelkie narzędzia do wprowadzania odpowiednich korekt – od rzeczowych do osobowych.

Nie reagując na tego rodzaju ministerialne pogróżki, nie do pogodzenia z podstawowymi założeniami w miarę cywilizowanego państwa, premier bierze na siebie odpowiedzialność za kompromitującą Polskę działalność swego ministra. Tym samym to właśnie premier Mateusz Morawiecki jest naturalnym adresatem odpowiednich wniosków i protestów – z racji pełnionego przez niego urzędu.

Sytuacja stworzona przez obecnego ministra edukacji i nauki jest rzeczą bez precedensu, nie mogącą dłużej trwać. Ponownie, tym razem z imienia i nazwiska, zwracam się do kierownictw naszych najwyższych instytucji naukowych i akademickich, których prawnym i statutowym obowiązkiem jest dbałość o zasady i fundamenty.

Zwracam się więc do:

prof. dr. hab. inż. Arkadiusza Mężyka, przewodniczącego Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, jako że to on, zgodnie ze statutem KRASP, par. 39, ust. 1, posiada prawo występowania w imieniu KRASP wobec władz państwowych oraz instytucji krajowych i zagranicznych – o odpowiednie wystąpienie do prezesa Rady Ministrów. Zwracam uwagę, że zgodnie z preambułą swego Statutu „KRASP stoi na straży tradycyjnych wartości akademickich, a w tym zasad etyki zawodowej, odpowiedzialności i konstytucyjnej zasady autonomii szkół wyższych, gwarantującej im w szczególności prawo do określania własnego stanowiska we wszystkich sprawach, którymi zainteresowana jest społeczność akademicka”;

prof. dr. hab. Marka Konarzewskiego, prezesa Polskiej Akademii Nauk, jako że to on, zgodnie ze statutem Akademii, par. 28, strzeże godności Akademii i reprezentuje ją wobec organów władzy publicznej i społeczeństwa – o odpowiednie wystąpienie do prezesa Rady Ministrów. Zwracam uwagę na jedną z ustawowych (ustawa o Polskiej Akademii Nauk, Dz.U. 2020, poz. 1796) powinności Akademii, art. 2, ust. 2.2, pkt 5: „przedstawianie opinii i programów dotyczących spraw nauki” oraz pkt 6: „wykonywanie (…) z inicjatywy własnej opinii, ocen, ekspertyz i prognoz dotyczących spraw istotnych dla planowania i realizacji polityki państwa”, a ustawowy nadzór nad Polską Akademią Nauk sprawuje prezes Rady Ministrów (art. 5.1 ww. ustawy);

prof. dr. hab. Jana Juliusza Ostrowskiego, prezesa Polskiej Akademii Umiejętności, jako że to on, zgodnie ze statutem Polskiej Akademii Umiejętności, par. 21, reprezentuje Akademię na zewnątrz – o odpowiednie wystąpienie do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, pod którego protektoratem działa Akademia. Jak głosi statutu, par. 5, pkt 3, obowiązkiem Akademii jest w sprawach mających związek z nauką i kulturą, ilekroć w ich interesie uzna za właściwe, występować wobec władz państwa z postulatami, uwagami lub życzeniami albo też wobec społeczeństwa publicznie podnosić swój głos.

Szanowni Panowie, co najmniej od dwóch tygodni trwa bezprzykładna i obelżywa kampania nienawiści wobec Polskiej Akademii Nauk i polskiego środowiska naukowego ze znaczącą rolą propagandy rządowej i ministra rządu RP. Pojawiają się spontaniczne i samorzutne reakcje obronne, takie jak np. list Rady Naukowej Instytutu Filozofii i Socjologii PAN czy też powstały w inicjatywy środowiska Monitora Akademickiego list protestacyjny podpisany na dzień dzisiejszy przez 2370 osób ze środowiska akademicko-naukowego. Ten właśnie list stał się kanwą ostatnich śledczych pogróżek ministra Czarnka. W tej trudnej dla nas wszystkich sytuacji bierność najwyższych ciał korporacyjnych polskiej nauki i przedstawicieli środowisk akademickich jest coraz bardziej niepokojąca, stając się polem przeróżnych spekulacji i dociekań.

Z tychże powodów nadaję mojemu wezwaniu tym razem formę precyzyjnie zaadresowanego listu otwartego.

Z poważaniem

prof. dr hab. Ludwik Turko

Uniwersytet Wrocławski

Wrocław, 9 maja 2023 r.