Atmosfera była fantastyczna. Przyjechali goście z całej Polski, rodziny z dziećmi, starsze osoby. Święta społeczności LGBT+ nie udało się zepsuć grupce kiboli, którzy wznosili nienawistne okrzyki, próbowali spalić tęczową flagę, potem ją podarli. To był już 18. Marsz Równości w Poznaniu, ale pierwszy na takiej trasie.

Tuż przed poznańskim Marszem Równości prezes PiS Jarosław Kaczyński na partyjnej konwencji kpił z osób transpłciowych i mówił, że „on by to badał”. U jego zwolenników wzbudziło to śmiech. Kaczyński robi jednak na nienawiści do LGBT+ politykę, ale to żywe osoby, które cierpią. Szczególnie, jeśli są młode. 

Na poznańskim marszu do tej sytuacji odnoszono się wprost. Jeden z transparentów: „Protect my trans kids”. – Jesteśmy tu, żeby sprzeciwić się tym słowom Kaczyńskiego o osobach transpłciowych. To już siedem lat, więc to nie zaskakuje. Ale to nadal oburzające – mówiła nam posłanka KO Joanna Jaśkowiak, która wzięła udział w tegorocznym Marszu Równości.

Na plażę Wilda przyszedł prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Miał na sobie koszulkę z wyrazami solidarności z osobami LGBT+. Jaśkowiak witał się z poznaniakami, robił sobie z nimi zdjęcia. Ale przemówień polityków nie było, więc i Jaśkowiak nie przemawiał. Po marszu napisał na Facebooku: „Miłość, wolność, radość. Wolne Miasto Poznań i szacunek ponad wszystko”.

Oprócz Jaśkowiaków, na marszu byli – europosłanka Zielonych Sylwia Spurek, szefowa SLD w Poznaniu Beata Urbańska, miejscy radni Nowoczesnej Bartłomiej Ignaszewski i Wojciech Chudy oraz Wspólnego Poznania – Dorota Bonk-Hammermeister i Paweł Sowa.

Więcej w Wyborczej