– Decyzja miasta o rozwiązaniu marszu narodowców była w pełni zasadna – uznał Sąd Okręgowy we Wrocławiu, oddalając tym samym zażalenie Romana Zielińskiego na decyzję miasta. – Celem tego zgromadzenia nie było uczczenie pamięci poległych żołnierzy, ale nawoływanie do nienawiści wobec ludności żydowskiej – podkreślał sąd. Zorganizowany z okazji Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” przez nieformalnego lidera kiboli Śląska Wrocław Romana Zielińskiego i znanego z antysemickich wypowiedzi byłego księdza Jacka Międlara marsz narodowców odbył się 1 marca.

Idąc z placu Solnego południową pierzeją Rynku i ulicą Świdnicką pod pomnik Rotmistrza Pileckiego, narodowcy wykrzykiwali swoje nienawistne hasła, których można posłuchać niemal na każdym ich zgromadzeniu: „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Krzyczeli też „To my jesteśmy gospodarzami w tym mieście, my Polacy!”, „Żydowscy komuniści gorsi niż naziści”. O Żydach mówili „scyzorykiem chrzczeni”.

Przed godz. 21 cierpliwość obecnych na marszu obserwatorów miejskich się skończyła i zgromadzenie zostało rozwiązane. – Wcześniej były 2 ostrzeżenia za groźby i nawoływanie do nienawiści na tle wyznaniowym – tłumaczył wtedy rozwiązanie marszu Bartłomiej Ciążyński, doradca społeczny prezydenta ds. tolerancji i przeciwdziałania ksenofobii.

Gdy Roman Zieliński przez megafon ogłosił decyzję delegata miasta, uczestnicy marszu zaczęli skandować: „Wypierdalać”. Decyzję miasta o rozwiązaniu marszu Zieliński zaskarżył. „UM nie był w stanie wskazać, w którym miejscu mielibyśmy łamać prawo… bo takiego momentu nie było” – napisał Międlar na Twitterze.

W czwartek sąd to zażalenie oddalił. – Decyzja miasta o rozwiązaniu marszu narodowców została wydana zgodnie z prawem i była w pełni zasadna – mówił sędzia Zbigniew Woźniak. Uzasadniał, że okoliczności marszu dawały podstawę do jego rozwiązania. – Nie ma znaczenia, czy przedstawiane przez uczestników marszu informacje były prawdziwe. Istotny jest kontekst i cel ich przedstawiania – tłumaczył sędzia, którego zdaniem celem zorganizowanego przez narodowców marszu nie było uczczenie pamięci poległych żołnierzy, ale nawoływanie do nienawiści i stworzenie możliwości publicznego zaprezentowania swojego negatywnego nastawienia wobec społeczności żydowskiej.

Więcej w Wyborczej