Policjanci zostali wezwani do interwencji ok. godz. 3 w nocy z 9 na 10 czerwca. Na ulicy Grzybowskiej pijany mężczyzna obrażał i wyzywał Ukrainkę z powodu jej narodowości. Kiedy policjanci go zatrzymywali, jeden z funkcjonariuszy został uderzony w głowę przez innego mężczyznę, który zaczął uciekać. Uderzony policjant pobiegł za nim, wtedy został powalony na ziemię, był kopany m.in. w głowę. Próbując się ratować, oddał strzał ostrzegawczy, dopiero wtedy napastnik zbiegł.

– Policjant od niedzieli przebywa w szpitalu. Najprawdopodobniej ma wstrząśnienie mózgu i obrażenia głowy. Lekarze ze względu na jego stan nie chcą go wypisać ze szpitala – relacjonuje asp. sztabowy Mariusz Mrozek z zespołu prasowego stołecznej policji.

Napastnik, 31-letni Piotr D., został zatrzymany jeszcze w niedzielę. Postawiono mu zarzuty zmuszania funkcjonariuszy siłą do zaniechania czynności służbowej, naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza podczas pełnienia obowiązków, czym spowodował obrażenia ciała skutkujące zwolnieniem powyżej siedmiu dni. Prokurator poparł wniosek policjantów i wystąpił do sądu o tymczasowe aresztowanie zatrzymanego.

We wtorek sędzia Beata Machowska-Nowak z Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli postanowiła jednak aresztu nie zastosować. Jak uzasadniła, „zebrane dowody wskazują na duże prawdopodobieństwo, iż podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanych mu czynów. Treść zgromadzonego materiału dowodowego wskazuje zatem na to, iż występuje przesłanka ogólna do stosowania środków zapobiegawczych”. Ale wyjaśniła, że „mimo spełnienia ogólnej przesłanki do zastosowania środka zapobiegawczego, należy jednak uznać, że w niniejszej sprawie nie ma podstaw do stosowania najsurowszego, izolacyjnego środka zapobiegawczego, gdyż nie została spełniona przesłanka szczególna w postaci uzasadnionej obawy matactwa lub utrudniania w inny sposób postępowania karnego”.

Więcej w Wyborczej