Na ulicach Gdańska znowu pojawiła się furgonetka z poniżającymi hasłami wobec osób LGBT, porównującymi ich do pedofilów i atakującymi edukację seksualną. Auto ponownie pojawiło się na ulicach w trakcie kampanii wyborczej i na kilka dni przed Trójmiejskim Marszem Równości. Póki co policja i prokuratura są bezradne wobec tej „obwoźnej homofobii”. Pierwszy raz furgonetka pojawiła się w Gdańsku w lutym tego roku, kiedy w mieście trwała kampania wyborcza po śmierci prezydenta Pawła Adamowicza. Organizatorzy akcji z prawicowo-religijnej Fundacji „Pro prawo do życia” nie kryli, że furgonetka jest częścią kampanii wyborczej.

– Poprzedni prezydent Gdańska intensywnie realizował agendę promocji homoseksualizmu. Okres przedwyborczy to dobry moment na pokazanie zagrożeń, które z tego wynikają – mówił wtedy „Wyborczej” Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro.

Dwaj kandydaci znani ze swych skrajnie prawicowych poglądów – Grzegorz Braun i Marek Skiba, dużą część swojej kampanii poświęcali wtedy na głoszenie podobnych haseł, wymierzonych w osoby LGBT, a także Gdański Model na rzecz Równego Traktowania. Zaprzeczali jednak, że mają coś wspólnego z furgonetką.

Stowarzyszenie Tolerado na rzecz osób LGBT złożyło wówczas zawiadomienie do prokuratury. W zawiadomieniu wskazano popełnienie czynu z art. 212 dotyczącego zniesławienia. Mówi on, że: „Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.

Więcej w Wyborczej