Profil „Jestem chrześcijaninem” ma na Facebooku już ok. 9,5 tys. fanów (liczba stale rośnie). Użytkownicy umieszczają na nim swoje zdjęcia z bronią i kartką papieru z napisem po angielsku „I am a Christian”. Nie ograniczają się do broni palnej. Na jednej fotografii zobaczymy mężczyznę z łukiem, na innej – z kuszą. O co tu chodzi?

Na zdjęciu mężczyzna w koszulce ze zdjęciem Marii i Lecha Kaczyńskich, napisem „pamiętamy” i lotniczą szachownicą. Na ręce wytatuowany krzyż, w dłoni broń przypominająca shotguna. Obok niego kilkuletnia dziewczynka, trzyma w rączkach polskiego orzełka. Tuż za nią znajduje się obrazek z Chrystusem. Na kolejnej fotografii narodowiec Marian Kowalski pozuje na strzelnicy z bronią na ramieniu. Następne kadry. Kobieta w koszulce z orzełkiem i napisem „Polska” dumnie patrzy w obiektyw, w dłoni oczywiście broń – wiatrówka. Inna dziewczyna na tle wiszącego na ścianie krzyża pozuje z przewieszonym przez szyję karabinem i uśmiecha się pogodnie.

Kampania „Jestem chrześcijaninem” to reakcja na strzelaninę w college’u w amerykańskim Roseburgu. 26-letni Chris Harper-Mercer zamordował tam w 2015 roku dziewięć osób. Przed naciśnięciem spustu miał pytać ofiary o ich wiarę. Dwie osoby po przyznaniu się, że są chrześcijanami, zostały zastrzelone. Wśród ofiar był jednak również agnostyk, a motyw religijny zbrodni jest mocno naciągany (Harper uczęszczał do szkoły dla młodzieży z problemami emocjonalnymi, miał za sobą próbę samobójczą).

Więcej w Wyborczej.