– Zdenerwował się, gdy usłyszał mój akcent. Powiedział: „Mów do mnie po polsku”. A potem: „Ty k… ukraińska, zabiję cię” – opowiada Białorusin zaatakowany w Biedronce w centrum Poznania. Marek T., 35-letni pomocnik murarza, karany za kradzieże, włamania i pobicie, poszedł do sklepu po alkohol. Wziął z półki trzy butelki whisky i ruszył w kierunku wyjścia. Ale tam czekał na niego ochroniarz. – Musi pan za to zapłacić – powiedział. Mężczyzna zawrócił, chwilę stał między regałami. Minął go Frants B., mieszkający w Poznaniu 48-letni Białorusin. Marek T. podszedł do niego. Zapytał, czy kupi mu alkohol. Zdenerwował się, gdy usłyszał obcy akcent. – Mów do mnie po polsku – powiedział. I zaczął wyzywać Białorusina: – Ty mordo ukraińska!, Ty k… ukraińska, zabiję cię.

Na nagraniu z monitoringu widać, że uderza Białorusina w tył głowy trzymaną w ręku butelką whisky. Ale butelki mu przeszkadzają, więc stawia je na na podłodze. I dalej już pięściami okłada swoją ofiarę po twarzy. Białorusin upada na kolana, podnosi się, próbuje rękoma zasłaniać się przed kolejnymi ciosami. Marek T. kopie go dwa razy. Potem obraca się i spokojnie wychodzi ze sklepu.

Do napadu w Biedronce doszło pod koniec ubiegłego roku, ale ani policja, ani prokuratura o tym nie poinformowały. „Wyborcza” dotarła do akt sprawy, która toczy się w poznańskim sądzie.

Sąd skazał Marka T. – na razie nieprawomocnie – na dwa lata i dwa miesiące więzienia bez zawieszenia. W uzasadnieniu sędzia wskazała m.in. na wysoki stopień społecznej szkodliwości jego czynów i wcześniejsze wyroki. – Tego rodzaju rasistowskie zachowania winny spotkać się z kategorycznym sprzeciwem i zdecydowaną reakcją ze strony organów wymiaru sprawiedliwości – powiedziała sędzia Wolff.

Więcej w Wyborczej