Magnesy z wizerunkiem Żydów „dusigroszy” od dawna sprzedawane są jako rodzaj amuletu lub talizmanu i powielają antysemicki stereotyp Żyda – wyzyskiwacza bogacącego się na innych. Teraz pojawiły się na jarmarku w pokamedulskim klasztorze w Wigrach.

O „prześmiewczych magnesach z wizerunkami Żydów na terenie pokamedulskiego klasztoru w podlaskich Wigrach (diecezja ełcka) poinformował Gazetę Wyborczą oburzony czytelnik, który odwiedził stragany rozstawione z okazji Jarmarku Kamedulskiego pod hasłem „Na styku kultur”. Imprezy została dofinansowana m.in. z programu „Niepodległa” Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz z budżetu samorządu województwa podlaskiego.

Na magnesach sprzedawanych w czasie jarmarku na jednym ze straganów widniały wizerunki Żydów z dopiskiem: „Żyd na kasę” oraz „Oby kasa w domu była i się nigdy nie skończyła. Żyda w domu trzeba mieć. On pieniędzy będzie strzec”. Pod spodem zaś napis: „Wigry”. Oferowano je po 12 zł, o złotówkę taniej niż magnesy z kolorowymi aniołkami i po samej cenie jak z żaglówkami.

Głównym organizatorem jarmarku była Fundacja Wigry Pro, która opiekuje się pokamedulskim zespołem klasztornym, od lat atrakcją wypoczynkowo-turystyczną Suwalszczyzny. To tutaj w czerwcu 1999 roku w czasie pielgrzymki do Polski wypoczywał papież Jan Paweł II.

Prezesem Fundacji Wigry Pro jest ks. Jacek Nogowski, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w Wigrach. Zapytany przez „Wyborczą”, czy uważa za stosowane handlowanie takimi magnesami, i to na terenie pokamedulskiego klasztoru, ks. Nogowski odparł: – Pierwszy raz słyszę. Nie widziałem tych magnesów, trudno mi się do sprawy odnieść.

Odesłał nas do pracownika fundacji Dariusza Saweliewa, który bezpośrednio odpowiadał za organizację jarmarku, w tym za kontakty z właścicielami straganów. Także on stwierdził, że tych magnesów nie widział. Nie krył jednak zdziwienia.

– To na pewno nie była prowokacja, jakaś antyżydowska akcja – tłumaczył. – Kupcy, przesyłając zgłoszenia do udziału w jarmarku, nie musieli szczegółowo opisywać asortymentu jaki sprzedają. Jeden z nich poinformował, że będzie sprzedawał magnesy, ale do głowy mi nie przyszło, że właśnie z takimi wizerunkami i napisami. Chodziłem po straganach z koleżanką, ale nie zauważyliśmy tego kretyństwa.

Kiedy opisaliśmy, co znajduje się na magnesach, oznajmił:

– Jeszcze nigdy nie było na naszych wydarzeniach czegoś takiego, żeby ktoś robił takie profanacje. W przyszłości będziemy musieli zwrócić baczniejszą uwagę na to, co jest na takich straganach. Ustalę, kto takimi magnesami handlował, i na pewno już się one nie pojawią.

Więcej w Gazecie Wyborczej