Przebite opony, na klamkach oraz szybie i masce auta plamy po żrącej substancji. W takim stanie był samochód wolontariuszki z Podlaskiego Ochotniczego Pogotowia Humanitarnego kiedy wróciła z akcji pomocowej na bagnach przy granicy polsko – białoruskiej.

Na przebite opony i spuszczone w nich powietrze oraz ślady po spryskaniu auta najprawdopodobniej gazem pieprzowym trzyosobowa grupa wolontariuszy POPH natrafiła w niedzielę (20 października) po południu – po tym jak wróciła z bagien w bezludnej okolicy jednej z podlaskich miejscowości, położonej przy samej polsko-białoruskiej granicy.

Na przygraniczne bagna wolontariusze ruszyli po informacji, że znajdują się tam osoby, które po przedostaniu się przez tę granicę potrzebują pomocy. O akcji – interwencji poinformowali Straż Graniczną.

– Po powrocie w odległości około 20 metrów od miejsca, gdzie miałam zaparkowany samochód, stała wojskowa ciężarówka z pięcioma żołnierzami, w tym kierowcą – relacjonuje wolontariuszka POPH Katarzyna Mazurkiewicz-Bylok.

– Opony z jednej strony samochodu były poprzecinane najprawdopodobniej nożem, z drugiej zostało spuszczone powietrze. Całe auto było spryskane silnie żrącą substancją, niewykluczone, że gazem pieprzowym, takim, jaki jest na wyposażeniu służb stacjonujących przy granicy – opisuje wolontariuszka.

I dodaje, że przy samochodzie nie było nikogo, poza żołnierzami, którzy jednak byli zamaskowani.

– Nie mieli na mundurach obowiązkowych oznaczeń m.in. nazwisk czy informacji, z jakiej są jednostki wojskowej – zaznacza.

Wolontariusze zadzwonili pod alarmowy numer 112 i wezwali Żandarmerię Wojskową. W czasie, kiedy dzwonili, żołnierze próbowali odjechać, ale wolontariusze im to uniemożliwili. Po przyjeździe funkcjonariusze ŻW spisali protokół z wyjaśnień wolonatariuszy i żołnierzy, wykonali też zdjęcia z miejsca zdarzenia.

Rzecznik prasowy oddziału Żandarmerii Wojskowej w Lublinie kpt. Iwo Sawa (Podlaskie jest na terenie działania tego oddziału ŻW) w rozmowie z „Wyborczą” poinformował:

– Prowadzimy w tej sprawie wstępne ustalenia w kierunku artykułu 288 Kodeksu karnego.

Artykuł ten w paragrafie pierwszym głosi: „Kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.

Kapitan Sawa dodał:

–  Po tym, jak wpłynie do nas lub do policji zawiadomienie, podejmiemy czynności wyjaśniające dokładnie całą sprawę. Będziemy ustalać czy na pewno zniszczenia tego dokonali żołnierze. Jeśli tak, zostanie wobec nich wszczęta odpowiednia procedura. Jeśli to nie byli żołnierze, sprawą zajmie się najpewniej policja. 

Więcej w Wyborczej