Po opublikowaniu przez Europejską Agencję Praw Podstawowych raportu o przestępstwach na tle antysemityzmu prawicowe media ogłosiły, że w „Polsce antysemityzm praktycznie nie istnieje”. Jednak zdaniem specjalistów danych zebranych w różnych krajach nie można porównywać. Dane z Polski dostarczyły Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego. Według resortu liczba antysemickich incydentów od 2016 r. spada. Dwa lata temu było ich 101, a w zeszłym roku – 73. Dla porównania: w 2014 r. – 39, a w 2015 r. – 167 (autorzy raportu przypominają, że w tym roku MSWiA wprowadziło nowy system rejestrowania przestępstw z nienawiści – do ministerstwa spływają dane o wszystkich dochodzeniach prowadzonych przez policję w takich przypadkach). FODZ z kolei poinformowała o trzech zdarzeniach w 2016 r., ale nie zebrała danych za 2017 r.

– Powstaje pytanie o to, co policja rejestruje, a następnie przekazuje odpowiedniej jednostce MSWiA. Części przestępstw, do których dochodzi na tle antysemickim, nie widzimy w statystykach, bo są notowane jako wybryki chuligańskie – komentuje dr hab. Michał Bilewicz, kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami przy Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. – Fundacja Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego, która opiekuje się cmentarzami i synagogami, nie jest powołana do monitorowania aktów antysemickich. Może odnotowywać akty wandalizmu, ale nie prowadzi systematycznego monitorowania wszelkich zajść antysemickich, jak to robią np. Otwarta Rzeczpospolita i Nigdy Więcej, których dane nie znalazły się w raporcie.

Więcej w Wyborczej