Dorota Roman: 100 tys. zgonów z powodu COVID-19, Pegasus, antyszczepionkowiec Djoković, „Polski ład”. Zapomnieliśmy, że na granicy polsko-białoruskiej trwa dramat ludzi?

Dr Hanna Machińska, zastępczyni RPO: Zapominamy, bo żyjemy w pewnym komforcie. Kryzys humanitarny wydaje nam się bardzo odległy. Tymczasem w lasach ciągle są ludzie. Będąc na granicy oraz odwiedzając ośrodki strzeżone, ciągle widzimy ich straszliwe upokorzenie, biedę i strach. Ten obraz cały czas nam towarzyszy. Staramy się pokazać wszystkim w Polsce, ale i w Europie, jak ta sytuacja wygląda w rzeczywistości. Zadajemy sobie pytanie, czy w XXI wieku w państwie Unii Europejskiej taka sytuacja może mieć w ogóle miejsce. Czy naprawdę nie stać nas na to, żeby godnie traktować tych ludzi? Żeby poddać ich procedurom, które im się po prostu należą?

W Polsce przeżywają powtórne dramaty. Ciągle mam przed oczami obraz 13-letniej dziewczynki, która opowiadała, jak z powodu wojny uciekała z rodziną z Iraku. Byłam wstrząśnięta, słuchając, czego doznała ona i jej rodzeństwo po stronie białoruskiej. Szczucie psami, głód, strach i ból. Doświadczyła straszliwego upokorzenia i upodlenia. Powiedziała, że nie potrafi już zliczyć, ile razy była wyrzucana z Polski na Białoruś. Funkcjonariusze mówią o odprowadzaniu migrantów do linii granicznej. Pragnę bardzo mocno po raz kolejny podkreślić, że tzw. odprowadzanie do linii granicznej oznacza w rzeczywistości wyrzucenie z terytorium Polski.

Odprowadzanie do linii granicznej – brzmi przyjaźnie, uspokaja. A to po prostu wyrzucanie, często siłowe i brutalne.

– Ci, którzy przekraczają naszą granicę i żądają objęcia ochroną międzynarodową, mają prawo pozostać w Polsce aż do wyjaśnienia ich dalszej sytuacji prawnej. Nie powinni być wyrzucani na Białoruś, i to wielokrotnie, jak słyszymy. Metoda stosowania pushbacków jest niedopuszczalna.

W Polsce w zimie nie przeprowadza się nawet eksmisji, a tu mówimy o wyprowadzaniu ludzi do białoruskich lasów i narażaniu ich zdrowia i życia na wielkie niebezpieczeństwo.

Jaki jest ciąg dalszy historii z 13-latką?

– Razem z rodzicami i rodzeństwem znaleźli się w ośrodku strzeżonym. To przerażające, ale ciągle jej towarzyszyło uczucie, że jest w więzieniu. Widziała kraty, umundurowanych funkcjonariuszy, miała ograniczone prawa. Jeśli ktoś powie, że ośrodek strzeżony jest lepszym miejscem niż to, co ona i jej najbliżsi przeżyli w lesie, to niewątpliwie tak. Ale pamiętajmy, to przecież ciągle jest dziecko. W tych ośrodkach jest bardzo wiele dzieci. Nie powinny tego przeżywać, zwłaszcza u nas, w kraju w centrum Europy. Dzieci nie powinny być zamykane w takich miejscach. Nie mamy prawa tak ich traktować, o czym mówi Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Cały wywiad z dr Hanną Machińską w Gazecie Wyborczej