Projekt zakazujący mowy nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć utknął w Ministerstwie Sprawiedliwości — ustalił Onet. Pierwotnie ministrowie z Lewicy zapewniali, że nowelizacja kodeksu karnego w tym zakresie poprzedzi ustawę o związkach partnerskich.

— Ten projekt nie wrócił jeszcze do Rady Ministrów. Nie mamy ostatecznego kształtu, ponieważ przyspieszyliśmy z komisją kodyfikacyjną z pracami nad innym projektem dużej nowelizacji związanej z tymczasowym aresztowaniem i zasadach jego stosowania. Musimy do tego mocniej wrócić. To, co zostało dotychczas zrobione, nie ruszyło dalej — przyznaje w rozmowie z Onetem wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha.

Zmiany prawne w tym zakresie miałyby objąć artykuły 119, 256, 257 kodeksu karnego. Katalog przesłanek traktowanych jako dyskryminujące miałby zostać uzupełniony o płeć oraz orientację seksualną. W marcu resort sprawiedliwości deklarował, że projekt jest już przygotowany i prace nad nim zostaną ukończone „za dwa lub trzy tygodnie”. Nic od tej pory jednak się nie zmieniło.

Pomysł jest również wypełnieniem umowy koalicyjnej między rządzącymi ugrupowaniami. „Wszyscy jesteśmy równi, a orientacja seksualna i płeć nie może być powodem dyskryminacji. Walka z mową i czynami nienawiści będzie naszym priorytetem. Znowelizujemy kodeks karny tak, aby mowa nienawiści ze względu na orientację seksualną i płeć była ścigana z urzędu” — brzmi zapis dokumentu.

Ministra ds. równości Katarzyna Kotula chciała, aby uchwalić zakaz mowy nienawiści, zanim do prac rządowych wpłynie ustawa o związkach partnerskich. Chodziło o zagwarantowanie „strefy bezpieczeństwa”, dotyczącej języka i tego, co mogłoby się dziać w mediach i internecie podczas procedowania ustawy. Ustaleń w tej sprawie miała dokonać z ówczesnym wiceministrem Śmiszkiem.

— Lewica domaga się tolerancji i słusznie. Natomiast ci, którzy domagają się tolerancji wobec LGBT to jednocześnie sami stosują nietolerancję wobec innych. Sam padłem tego ofiarą. Pani Kotula domagała się, aby „ten dziaders” przeszedł na emeryturę i przestał się zajmować polityką. To jest mowa nienawiści, a ja jestem przeciwny mowie nienawiści wobec wszystkich, niezależnie od tego, jakiej są rasy, płci, orientacji seksualnej, koloru skóry i wyznania — przyznaje Marek Sawicki w rozmowie z Onetem.

Zdaniem parlamentarzysty dopisanie osób LGBT+ do przepisów kodeksu byłoby stygmatyzacją. — Dlaczego mamy ich prawnie stygmatyzować? To ja chcę, aby oprócz nich nie stosować mowy nienawiści wobec starych, tak jak wobec mnie robi to pani Kotula i łysych, bo też jestem łysy. Wtedy za tym zagłosuję. Za indywidualnym wyliczeniem kogokolwiek nie zagłosuję, ale jeśli będzie to ustawa wspierająca zakaz mowy nienawiści wobec wszystkich ludzi, to wtedy tak, za tym zagłosuję — deklaruje Marek Sawicki.

Karolina Pawliczak z Koalicji Obywatelskiej w rozmowie z Onetem przekazuje z kolei, że „realne będzie procedowanie tych zmian jeszcze w tym roku”. — Trudno też byłoby mi przyjąć, aby ktokolwiek z posłów i posłanek, którzy zazwyczaj znają problem hejtu, dyskryminacji czy nietolerancji, po dokładnym zapoznaniu się z projektowanymi, służącymi społeczeństwu przepisami, mogliby być przeciwni tym regulacjom. To świadczyłoby o absolutnym braku zrozumienia dla tak dziś potrzebnych i ważnych zmian w przepisach prawa karnego — uważa posłanka.

Więcej w Onecie