Miejscy radni w ciągu kilku godzin podjęli wczoraj jakże ważną decyzję: uchwalili zakaz poruszania się po Warszawie furgonetek z hasłami homofobicznymi i antyaborcyjnymi. Zrobili to mimo negatywnej opinii miejskiego prawnika i z pełną świadomością, że uchwała najpewniej się nie utrzyma, bo uchyli ją wojewoda z PiS Konstanty Radziwiłł. Ktoś mógłby zapytać, dlaczego zatem w ogóle zajęli się tą sprawą?

Podczas obrad radna Agata Diduszko-Zyglewska (Nowa Lewica, klub Koalicji Obywatelskiej) opowiedziała historię, która dokładnie obrazuje, z czym mamy do czynienia. Zgłosiła się otóż do niej matka dziecka z zespołem Aspergera, która próbowała interweniować w sprawie takiej furgonetki. Nagminnie przejeżdża obok jej mieszkania przy Marszałkowskiej. Hałas z głośników powoduje atak paniki u dziecka, które chowa się w łazience. Matka zgłosiła sprawę policji, ale niczym to nie poskutkowało. W końcu – w akcie desperacji – zablokowała przejazd tej furgonetki. I co się stało? Eskortujący pojazd policjanci wystawili jej mandat.

Właśnie tak to wygląda: ludzie, widząc bezsilność służb, wzięli sprawy w swoje ręce. W Warszawie wielokrotnie pisaliśmy o obywatelskich blokadach furgonetki z antyaborcyjnymi bądź homofobicznymi treściami, zrównującymi orientację seksualną z pedofilią. Blokujący wiedzą, że narażają się na odpowiedzialność – mandaty albo ciąganie po sądach. Decydują się jednak na obywatelskie zatrzymanie auta, bo nie chcą być obojętni. Chcą wyrazić swój sprzeciw, bo trudno już znieść manipulacje i kłamstwa religijnych fanatyków.

Zresztą znosiliśmy je od lat. W tym czasie powołane do tego służby ani władze państwowe nie zrobiły nic, by rozwiązać ten problem. Jak celnie zauważyła podczas wczorajszej sesji radna Dorota Łoboda, polskie prawo nie chroni przed mową nienawiści osób LGBT. Gdyby na furgonetce były hasła antysemickie albo rasistowskie, to prokuratura musiałaby ścigać organizatorów tej akcji. – A homofobia jest przecież takim samym złem jak rasizm czy antysemityzm – mówiła radna. Choć dla tego rządu, mam wrażenie, homofobia to akurat pomysł na kampanię wyborczą.

Więcej w Wyborczej