Polityk SPD z Drezna ma złamane kości twarzy, przeszedł operację. Jego pobicie przypomniało Niemcom terror nazistowskich bojówek z lat 30.

Piątek, 3 maja, późny wieczór. Striesen to dzielnica stolicy Saksonii, Drezna, położona kilka kilometrów na wschód od starówki. Członek młodzieżówki Partii Zielonych rozwiesza plakaty wzdłuż Schandauer Straße. Atakuje go czterech młodych ludzi, padają obelgi, potem ciosy, działacz ucieka, zostawiając swój sprzęt. Napastnicy szukają kolejnej ofiary i po kilku minutach znajdują ją w pobliżu. To 41 – letni Matthias Ecke, europoseł SPD, który również wiesza plakaty. Mężczyzna zostaje brutalnie pobity i skopany, ma połamaną kość jarzmową i oczodół.  Do szpitala zabiera go karetka, przechodzi skomplikowaną operację.

Ecke to w Saksoni znany polityk. W nadchodzących wyborach europejskich nie tylko walczy o ponowny wybór, ale startuje jako tzw. Spitzenkandidat, czyli lokomotywa wyborcza swojej partii. Dlaczego został pobity na ulicy? W nocy z niedzieli na poniedziałek na policję wraz z matką stawił się jeden ze sprawców, 17-letni mieszkaniec Drezna. Śledczy ustalili personalia pozostałych napastników, w ich mieszkaniach policja przeprowadziła rewizje. O motywie napaści na Eckego napastnik – który nie został aresztowany, bo zdaniem śledczych nie ma ryzyka ucieczki ani mataczenia –  milczy. Policja podejrzewa jednak, że chłopak miał związki ze skrajną prawicą, a atak nie miał jedynie chuligańskiego charakteru.

W Saksonii skrajna prawica była poważną siłą jeszcze zanim na politycznej scenie pojawiła się Alternatywa dla Niemiec (AfD). Neonaziści z NPD zasiadali w landtagu, regularnie wywołując skandale, odmawiając np. uczczenia ofiar Holokaustu, w małych saksońskich miejscowościach przenikali do samorządów. To zjawisko trudno było wyjaśnić frustracją mieszkańców landu związaną z konsekwencjami zjednoczenia Niemiec. Saksonia na wchłonięciu NRD przez RFN wyszła w końcu najlepiej.

Skrajna prawica ma swoje zespoły rockowe, swoje zloty, kanały na Telegramie. Przenika do szkół, urzędów i instytucji. W landowej policji od 2017 r. wykryto 80 osób sympatyzujących z ekstremistami. Służby specjalne szacują, że w skali landu aktywnie działa ok. 5 tys. osób. Połowa to członkowie rozmaitych organizacji. Najsilniejszą jest założona dekadę temu AfD, do której przyłączyli się neonazistowscy działacze – to oni dziś nadają ton jej działalności. Wiele wskazuje na to, że AfD wygra rozpisane na 1 września wybory do landtagu. Sondaże dają jej obecnie 34-35 proc. poparcia, CDU 30 proc. 6-7 proc. , Zielonym 5 – 6 proc. Oznacza to, że nawet jeśli skrajnej prawicy nie uda się stworzyć rządu, to będzie miała olbrzymi wpływ na politykę w landzie (podobna sytuacja jest w sąsiednich Turyngii i Brandenburgii).

Wraz z siłą AfD rośnie przemoc. Z opublikowanych dwa tygodnie temu statystyk wynika, że w zeszłym roku zanotowano 248 napaści w których uczestniczyli sympatycy skrajnej prawicy lub które miały rasistowski czy antysemicki charakter. Prawie dwie trzecie spraw dotyczyło pobicia. Ich ofiarami padło ponad 300 osób. To o jedną piątą więcej niż w 2022 r. Niemców ta sprawa poważnie bulwersuje, bo przypomina atmosferę, która w kraju panowała w latach 30, gdy terror siały bojówki NSDAP, torując drogę do władzy Hitlerowi. Cześć komentatorów po ataku na Eckego pytała wprost, czy ich państwo wróciło do czasów schyłku Republiki Weimarskiej. Przeciwko przemocy w Dreźnie demonstrowało 3 tys. osób.

Źródło: Gazeta Wyborcza