Ukraińcy zaatakowani w Chwaszczynie 2017/06/02

Pod Trójmiastem Polacy zaatakowali dom zamieszkiwany przez Ukraińców. Bili, rzucali butelkami, krzyczeli: „Spierd… na Ukrainę!”, „Polska dla Polaków!”. Właściciel firmy stanął w obronie pracowników. Został pobity. – Ktoś z rządu powinien tu przyjechać i powiedzieć „stop!” – mówi prof. Cezary Obracht-Prondzyński.

Noc z soboty na niedzielę, po północy. Pan Ireneusz, właściciel firmy z Chwaszczyna, odbiera telefon. – Panie Irku, naokoło domu Polacy, dużo ich. Krzyczą na naszych, rzucają butelkami i każą wypier… na Ukrainę. Co robić?!

Dzwoni Jurij, 26-latek z Tarnopola. Pracuje w Chwaszczynie już trzy lata, w międzyczasie ściągnął do Polski żonę i dziecko. Teraz boi się o ich bezpieczeństwo, nie wie, jak daleko posuną się napastnicy. Jego szef nie zastanawia się długo, natychmiast wyrusza na miejsce.

Pierwszy radiowóz przyjechał szybko, ale policjanci nie podjęli interwencji. Czekali kilkadziesiąt minut, aż przyjadą posiłki. Dopiero wtedy policjanci zdecydowali się wyprowadzić na zewnątrz wszystkich uczestników wieczoru kawalerskiego. Wcześniej – zdaniem świadków – część imprezowiczów uciekła.

Łącznie zatrzymano siedmiu mężczyzn w wieku od 23 do 38 lat. Oprócz jednego wszyscy byli pijani. Są mieszkańcami Gdyni, okolic Wejherowa i Chwaszczyna. U jednego z podejrzanych znaleziono niewielką ilość kokainy. Policjanci zebrali też z ulicy „tulipany”. Planują zebrać z nich odciski palców.

– Mężczyznom przedstawiono zarzuty znieważenia i kierowania gróźb pozbawienia życia wobec pokrzywdzonych z powodu ich przynależności narodowej – mówi Tatiana Paszkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. – Drugi zarzut dotyczy pobicia dwóch pokrzywdzonych: Polaka, u którego pracowali obcokrajowcy, i obywatela Ukrainy. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa Gdańsk-Śródmieście. Trafiają tam sprawy, których podłożem są przestępstwa na tle nienawiści etnicznej i rasowej.

Żaden z mężczyzn nie przyznał się do winy. Zastosowano wobec nich „wolnościowe środki zapobiegawcze”, czyli dozór policji, poręczenie majątkowe (1 tys. zł), zakaz zbliżania się do pokrzywdzonych i zakaz przebywania w odległości nie mniejszej niż 100 m od zaatakowanego domu.

Więcej w Wyborczej

Kategorie: Monitoring, Monitoring - nietolerancja