Pracodawcy mówią, że Ukraińcy to pracownicy, którzy nie mają gigantycznych żądań finansowych, szybko uczą się języka i widać, że naprawdę chcą pracować. Mężczyznom łatwiej znaleźć dobrą pracę, niż kobietom.

Narodowy Bank Polski opublikował raport dotyczący sytuacji migrantów z Ukrainy w Polsce, w 2024 roku.  Jak informuje NBP, z przeprowadzonych badań ankietowych wynika, podstawowym źródłem utrzymania imigrantów z Ukrainy jest praca. – W strukturze dochodu imigranta przedwojennego wynagrodzenia z pracy stanowią średnio około 90 proc. dochodu, a w przypadku uchodźcy 76 proc. – informuje NBP.

Z raportu wynika, że imigranci z Ukrainy są bardzo aktywni na polskim rynku pracy. Udział osób pracujących lub poszukujących pracy wśród imigrantów wyniósł 78 proc. i był wyraźnie wyższy niż wśród polskich obywateli — czytamy w raporcie NBP. Migranci wspierają swoich bliskich w Ukrainie. 40 proc. przekazuje im pieniądze, a 49 proc. pomoc rzeczową.

Oczywiście, nie wszystko jest idealne i problemów nie brakuje. Bezrobocie wśród uchodźców jest wciąż wyższe, niż ogółem w polskiej gospodarce. Lepiej wynagradzana jest praca imigrantów w zawodach, w których częściej zatrudniani są mężczyźni. Sytuacja ekonomiczna osób po 60. roku życia jest trudniejsza. 

Mimo upływającego czasu nie zwiększa się też odsetek imigrantów z Ukrainy, którzy chcą w Polsce zostać na stałe. – Coraz więcej imigrantów nie deklaruje planów dotyczących przyszłości. W porównaniu z poprzednimi badaniami wzrosły odsetki odpowiedzi „trudno powiedzieć”, zarówno wśród imigrantów przedwojennych jak i uchodźców — informuje NPB.

Poprawie uległa natomiast znajomość języka polskiego zarówno wśród imigrantów przedwojennych, jak i uchodźców. Zdaniem NBP te statystyki, podobnie jak dane wskazujące na to, że sytuacja mieszkaniowa migrantów przedwojennych i uchodźców upodabnia się, świadczy o postępującej integracji społecznej i ekonomicznej. Pytani o potrzeby migranci mówią o ułatwieniach dotyczących legalizacji dłuższego pobytu w Polsce, nauce języka i o pośrednictwie pracy.

– Migranci zgłaszający się po pomoc prawie zawsze pytają właśnie o pracę — mówi nam Grażyna Staniszewska, była opozycjonistka, parlamentarzystka i europarlamentarzystka, zaangażowana w powstanie i działalność Ośrodka Integracji Obcokrajowców MyBB w Bielsku-Białej. Dodaje, że nie słyszała o przypadkach, by komuś odmówiono pracy w Bielsku-Białej z powodu ukraińskiego pochodzenia, a wręcz przeciwnie. To pracownicy bardzo przez tutejszych pracodawców poszukiwani, bo nie stawiają niemożliwych do spełnienia żądań finansowych, szybko uczą się języka. – Bez pracowników z Ukrainy nie utrzymałbym firmy. Oskarża się ich czasem o „psucie” rynku pracy i godzenie się na zbyt niskie stawki, ale to nieprawda. Prawda jest taka, że to czasem pracownicy z Polski stawiają żądania niemożliwe do spełnienia — mówi nam jeden z lokalnych pracodawców. 

Więcej w Wyborczej