Debata o dopuszczalnych zasadach uboju rytualnego jest konieczna. Nie mogę się jednak zgodzić na posługiwanie się w niej haniebnymi antysemickimi argumentami, nie mogę się zgodzić na bezpodstawne zniewagi i oszczerstwa rzucane rzekomo w obronie zwierząt. Czy rzecznicy praw zwierząt rzeczywiście potrzebują takiego poparcia? – pisze Paula Sawicka.

Ubój rytualny okazją do antysemickich obelg

Zabieram głos w tej sprawie poruszona lekturą listu, który do premiera Donalda Tuska skierowała pani Katarzyna Markusz (List do Premiera w związku z dyskusją o uboju rytualnym). Autorka zwróciła się wcześniej do Kancelarii Premiera i do parlamentarzystów z prośbą o niezakazywanie uboju rytualnego i stała się obiektem haniebnych i niegodziwych antysemickich napaści. Haniebnych i niegodziwych, bo przedstawiciel Rzeczpospolitej dał przykład obrzucania kalumniami zwracającą się doń Obywatelkę. Haniebnych i niegodziwych, bo przedstawiciel Rzeczpospolitej, szczycącej się odwieczną polską tolerancją znalazł zastępy naśladowców prześcigających się w ogłaszaniu nienawistnych i zakazanych prawem treści. Haniebnych i niegodziwych, bo intencja rzeczowej dyskusji została zamieniona w okazję do dawania upustu nienawiści do Żydów i pochwalania zbrodni holokaustu.

Nie należę do osób, którym judaizm byłby w jakikolwiek sposób bliski. Nie jest mi bliska żadna religia, a fundamentalizm niektórych wyznawców jest mi wręcz obcy. Jednocześnie akceptuję prawo do wyznawania każdej religii i respektuję ich zasady dopóki nie ograniczają wolności i praw innych. I ludzi i zwierząt. Debata o dopuszczalnych zasadach uboju rytualnego jest konieczna. Nie mogę się jednak zgodzić na posługiwanie się w niej nikczemnymi antysemickimi argumentami, nie mogę się zgodzić na bezpodstawne zniewagi i oszczerstwa rzucane rzekomo w obronie zwierząt. Czy rzecznicy praw zwierząt rzeczywiście potrzebują takiego poparcia?

Debata o dopuszczalności uboju rytualnego jest konieczna. Jak wiele innych „odwiecznych” zwyczajów czy praw ubój rytualny musi być na nowo osądzony zgodnie z normami, które dziś wyznajemy lub do których aspirujemy. Odrzuciliśmy niewolnictwo, odrzucamy rasizm, prymat mężczyzn nad kobietami, czy potępienie homoseksualizmu, w Indiach zaniechano palenia wdów, a w Europie odstąpiono od palenia heretyków i czarownic. O wiele zasad się wciąż spieramy. Przyznajemy prawa i swobody ( w tym religijne) ludziom. Troszczymy się o prawa zwierząt. I w tym kontekście, kontekście zgodności ze współcześnie akceptowanymi normami, musi być podejmowany problem uboju rytualnego, obrzędu religijnego, który ma również aspekty, polityczny i ekonomiczny. Jak się okazało nie potrafimy ograniczyć dyskusji do tego kontekstu. Do głosu dochodzą nieprawdziwe, agresywne i nienawistne argumenty, wzmocnione przez utrwalone uprzedzenia i stereotypy.

Dyskusja stała się rzekoma, bo zamiast prowadzić do (choćby próby) rozwiązania problemu, jeszcze go zaognia stając się pretekstem do wyrażania nieskrywanej wrogości głównie wobec Żydów, stając się platformą ekspresji najohydniejszych antysemickich inwektyw. Niektóre z nich przytacza w swoim liście pani Katarzyna Markusz. Powinniśmy się wstydzić tych słów, bo wypowiadają je osoby tak zwanego zaufania publicznego. Ja się wstydzę.

Dyskusja stała się rzekoma, bo brakuje w niej rzeczywistego zainteresowania cierpieniem zwierząt transportowanych i prowadzonych na wszelką rzeź. Brakuje w niej zainteresowania akceptowalnymi zasadami wszelkiego uboju (o ile to nie oksymoron), w tym zasadami religijnymi narzucanymi przez Torę i Koran. A trzeba wiedzieć, że zawarte w Torze zasady uboju bydła i drobiu (szechita) nakazują, by zwierzę przeznaczone do spożycia było hodowane i transportowane w humanitarny sposób, a jego śmierć szybka i bezbolesna. Koran zaś zakazuje (halaal) spożywania mięsa zwierząt zabitych z okrucieństwem.

Dyskusja stała się rzekoma, bo brakuje zainteresowania tym, w jakim stopniu zasady uboju humanitarnego są przestrzegane w praktyce „nierytualnych” rzeźni albo wiejskich gospodarstw, czy zwierzę ubijane rytualnie cierpi bardziej, niż w „zwyczajnej” rzeźni, gdzie jest uprzednio ogłuszane, czy możliwe jest takie praktykowanie uboju rytualnego, które uczyni zadość tym zasadom.

Dyskusja stała się rzekoma, bo nie podejmując tych kwestii nie szuka rozwiązania, bo w przestrzeni publicznej najdonośniej rozbrzmiewają jej obelżywe, haniebne, antysemickie argumenty. Źle by się stało, gdybyśmy na koniec odnieśli wrażenie, że to one miały wpływ na decyzję o zakazie uboju rytualnego.

Paula Sawicka